Po wysokiej porażce na własnym torze ze Stalą Rzeszów, mało kto wierzył w jakiekolwiek wyjazdowe zwycięstwo Polonii. Mówiło się, że zespół może pokusić się jeszcze o jakieś punkty u siebie, ale na terenie rywala raczej większych szans nie ma. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna i Polonia pokazała w Krośnie, że potrafi jeździć. Mecz tak naprawdę od samego początku układał się po myśli przyjezdnych.
Spotkanie z KSM-em Krosno było w pewnym sensie wyjątkowe dla bydgoszczan. Stało się coś, z czym wcześniej bywało różnie. - Wszyscy sobie pomagaliśmy. Absolutnie każdy był zainteresowany dobrym wynikiem kolegi z drużyny. Nawzajem się wspieraliśmy, motywowaliśmy. Warto zauważyć, że wszyscy zawodnicy zdobyli punkty. Liderzy nie zawiedli, druga linia również się dobrze spisała - mówi Jerzy Kanclerz, menedżer drużyny.
Ciekawostką jest to, że w trakcie niedzielnego spotkania żużlowcy Polonii mieli zakaz korzystania z telefonów komórkowych. Wszystko po to, by ich koncentracja była na jak najlepszym poziomie. Takie posunięcie z pewnością przydałoby się w innych drużynach. Zawodnicy bowiem często w przerwach między biegami używają telefonów, a niektórzy nawet znajdują czas na opublikowanie emocjonalnego posta w mediach społecznościowych.
Ważne jest też to, że z drużyną był Oskar Ajtner-Gollob. 23-latek stopniowo pokonuje problemy i zaczyna wracać do sportu. Jego punkty są Polonii bardzo potrzebne. W Krośnie świetnie zaczął i skończył. W środku zawodów miał pewne problemy, ale poradził sobie z nimi. W Bydgoszczy jest wiara, że da się prześcignąć w końcowej tabeli Iveston PSŻ Poznań. Jeśli w domowych meczach z OK Kolejarzem Opole czy Stainer Unią Kolejarzem Rawicz, żużlowcy tego klubu pojadą tak jak w Krośnie, jest na to spora szansa.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku