Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Zanim wylejemy pomyje na Słupskiego. Włókniarz zmorą sędziów (felieton)

Sędzia Paweł Słupski dwa razy niesłusznie przerwał bieg w trakcie niedzielnego meczu Włókniarz - Stal (49:41). Arbiter skrzywdził zawodników i zirytował kibiców obu drużyn. Niektórzy mówią, że powinien być za to ukarany i odsunięty.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Dariusz Ostafiński

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.

***

Mecz forBET Włókniarz Częstochowa - Cash Broker Stal Gorzów zapamiętamy nie tylko z powodu dramaturgii w końcówce zawodów, ale i ze względu na dwie nietrafione decyzje sędziego Pawła Słupskiego. Dwa razy przerywał on biegi, bo wydawało mu się, że zawodnicy (najpierw Krzysztof Kasprzak, a potem Michał Gruchalski) kradli start. Powtórki pokazały, że tak nie było. Zresztą arbiter nie dał nikomu ostrzeżeń, co było niejako przyznaniem się do błędu. Docierają do nas głosy kibiców, którzy zastanawiają się, czy sędzia, który zalicza dwie takie wpadki w meczu, nie powinien być odsunięty. Słupski ma tego pecha, że już zaliczał podobne błędy. Na dokładkę działo się to w Częstochowie. Wie coś o tym Gruchalski.

Zrobiliśmy mały wywiad środowiskowy i wychodzi na to, że sędziowie nie lubią prowadzić zawodów na stadionie Włókniarza. Mają tam problem polegający na tym, że wieżyczka jest mocno oddalona od toru, więc widoczność jest fatalna. Owszem jest monitor, ale stoi on za plecami. Zresztą w trakcie biegu trzeba patrzeć na tor, a nie na monitor. Powtórki? Sędziowie dostają je w tym samym czasie, co kibice śledzący zawody na ekranie telewizora w nSport+.

W żadnym wypadku nie zamierzamy usprawiedliwiać sędziego Słupskiego, bo błąd jest błędem, ale wiele rzeczy trudno jest dostrzec za pierwszym razem. Wychodzą one dopiero na powtórkach, na które patrzymy inaczej niż na oryginał. Wiemy, że coś się stało, czasami dostajemy na talerzu konkretne nazwisko i na tej osobie koncentrujemy wzrok. Wydaje się jednak, że to, co stało się w Częstochowie, będzie przestrogą dla arbitrów, którzy przyjadą prowadzić kolejne mecze Włókniarza.

W ciemno można założyć, że w spornej sytuacji nie zaryzykują przerwania biegu. Bo przecież to nie jest tak, że sędzia jest bezkarny. Krytyka, jaka spada na niego w mediach to jedno, a drugie to nota wystawiana przez szefa sędziów Leszka Demskiego. Wyjściowa ocena to 10, ale za każdy błąd jest ona obniżana. Za niesłusznie przerwany bieg arbiter traci nieco ponad pół punktu, więc łatwo policzyć ile miał odjęte Słupski za mecz w Częstochowie.

Trudno jednak przewidzieć, czy błędy przełożą się na to, że sędzia Słupski będzie w następnej kolejce odpoczywał. Arbitrów wyznacza Ekstraliga Żużlowa, która raczej nie kieruje się rankingiem Demskiego. Warto też zwrócić uwagę na to, że grono sędziów mocno się skurczyło. Wojciech Grodzki jest chory, Ryszard Bryła został odstawiony na boczny tor, a Michał Stec sam się wycofał i od początku sezonu nie prowadzi zawodów. Grono ekstraligowych arbitrów liczy w tej chwili sześć osób, z czego dwie mają imprezy FIM-owskie. W tej sytuacji trudno kogokolwiek zawieszać.

Tak na marginesie, to czeka nas wkrótce sędziowski kataklizm. Grono żużlowych rozjemców już teraz jest bardzo wąskie, a tłumy jakoś nie pchają się na kursy, choć można nieźle zarobić. Z drugiej strony kosztuje to coraz więcej czasu. Praca arbitra na meczu to osiem godzin, bo interesuje go nie tylko spotkanie, ale i też wszystko, co związane z przygotowaniem nawierzchni i papierkowa robota, wszystkie to protokoły i książki toru.

O tym, że nie jest łatwo wiedzą doskonale ci, którzy w domowym zaciszu myślą sobie, że wszystko zrobiliby lepiej, a kiedy stają w ciasnej i dusznej wieżyczce sędziowskiej, to nawet nie wiedzą, jak i kiedy oddychać. Ciężar odpowiedzialności, jaki na nich spada, nagle ich przytłacza i wszystkie mądrości idą do kosza.

Wszystko, co wyżej napisaliśmy, nie znaczy jednak, że nic się nie stało. Coś z tym procederem przerywania biegów trzeba zrobić, bo ewidentne pomyłki zwyczajnie irytują. Czasami zdarzają się takie sytuacje, że trudno coś uchwycić ludzkim okiem, ale to są wyjątki. A może by tak wprowadzić w żużlu system VAR. Baza w Warszawie, Demski z widokiem na kilka odbiorników, szybkie powtórki i równie szybkie łącza z arbitrem. Biegi byłyby przerywane pewnie kilka sekund później, ale przynajmniej mielibyśmy pewność, że sędzia nie wypacza wyników wyścigu i meczu.


ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy w żużlu przydałby się system VAR?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×