To nie była łatwa decyzja - rozmowa z Zenonem Michasiem, nowym prezesem KM Ostrów

Zenon Michaś został nowym prezesem Klubu Motorowego Ostrów. Jak mówi, postara się zarządzać klubem jak firmą. Cudów od razu nie obiecuje, bo jak do tej pory sukcesy w biznesie odnosił w wymiarze długofalowym.

Maciej Kmiecik: Dlaczego zdecydował się pan na objęcie funkcji prezesa Klubu Motorowego Ostrów?

Zenon Michaś: Można powiedzieć, że z potrzeby chwili. Wiadomo, w jakiej sytuacji znalazł się Klub Motorowy Ostrów. Ktoś musiał się zdecydować, by poprowadzić ten klub. Otrzymałem taką propozycję i po długich przemyśleniach, zgodziłem się.

Jak trudna była to decyzja?

- Bardzo trudna. Naprawdę nie podejmowałem jej z dnia na dzień. Zanim się zdecydowałem, długo się wahałem. Ostatecznie jednak przekonał mnie fakt, że żużel w Ostrowie Wielkopolskim jest bardzo ważny dla miejscowego środowiska. Wielu ludzi się interesuje tą dyscypliną sportu, żyje wynikami drużyny. Chciałbym, żeby Klub Motorowy nadal służył ludziom, dawał im rozrywkę i ciekawe widowiska sportowe.

Jak swoją rolę widzi pan w Klubie Motorowym Ostrów?

- Wiadomo, że mam swoją pracę zawodową w Spółdzielni Mleczarskiej Lazur. Klubem Motorowym Ostrów będę starał się zarządzać tak, by dobrze funkcjonował, by był profesjonalnie zorganizowany i dobrze postrzegany przez kibiców i środowisko żużlowe. Funkcji prezesa na pewno nie wyobrażam sobie jako codzienną pracę w klubie, bo nie taka jest też moja rola. Od codziennych obowiązków są pracownicy klubu. Będę chciał poukładać to wszystko tak, by ta cała sportowa machina dobrze funkcjonowała.

Stawia pan sobie jakieś konkretne cele?

- Nigdy nie byłem sprinterem. Proszę też nie oczekiwać, że nagle w klubie coś się zmieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Funkcjonowanie klubu widzę w szerokiej perspektywie. Dla mnie liczy się efekt długofalowy. Tak do tej pory działałem w biznesie. Tak też zamierzam wyznaczać sobie cele w klubie. W perspektywie długofalowej chciałbym, aby klubowi udało się zrealizować to, co do tej pory nie stało się faktem, czyli awans do Speedway Ekstraligi. Proszę jednak, by kibice tego nie odbierali jako obietnicę, że tak się stanie, w tym, czy następnym sezonie. Chciałbym kontynuować wszystko to, co było do tej pory dobre w klubie, a sprawy, które może nie do końca funkcjonowały, tak poukładać, by organizacja działała jak najlepiej.

Dotąd nie miał pan chyba żadnych związków z żużlem?

- Nie. Jedynie poprzez fakt, że Spółdzielnia Mleczarska Lazur, którą zarządzam sponsorowała Klub Motorowy. Osobiście jestem kibicem, nie tylko żużla, ale sportu w ogóle. Z żużlem faktycznie nie miałem wcześniej kontaktu i nie będę mówił, że jestem wielkim fachowcem w tej mierze. Nie znam się także na technicznych sprawach związanych z produkcją serów, a jednak skutecznie od wielu lat zarządzam i rozwijam firmę działającą w branży spożywczej. Postaram się jednak swoje doświadczenia w zarządzaniu przedsiębiorstwem, kontakty biznesowe wykorzystać dla rozwoju ostrowskiego żużla. Tak pojmuję swoją rolę.

Czyli liczy pan na zjednoczenie wokół Klubu Motorowego szeroko pojętego środowiska biznesowego południowej Wielkopolski?

- Oczywiście, ale nie tylko. Liczę także na pomoc władz samorządowych, a przede wszystkim liczę na kibiców. Wiem, że ostrowscy kibice potrafią wspaniale dopingować swój zespół i licznie przychodzą na stadion. Muszą jednak być z klubem na dobre i na złe. Dlatego w tym miejscu apeluję też do nich, by nie odwracali się w tej ciężkiej sytuacji od zespołu, by byli nadal z nami i wspierali zespół. Od ich obecności na meczach w dużej mierze zależy także los ostrowskiego żużla. Jeśli wszyscy pokażemy, że jesteśmy razem, możemy wspólnie dalej budować silny i profesjonalny klub.

Obejmuje pan stery ostrowskiego w trudnej sytuacji drużyny, która zamiast w czubie znajduje się w dole tabeli...

- Zdaje sobie z tego sprawę. Nikt w Ostrowie nie jest chyba usatysfakcjonowany wynikami zespołu na początku sezonu. Jesteśmy rozczarowani, ale nie możemy załamywać rąk. Trzeba wziąć się do pracy. Konieczne bez wątpienie jest spotkanie z zawodnikami, mobilizacja, spróbowanie wyciągnięcia wniosków z popełnionych błędów, tak by druga część sezonu była zdecydowanie lepsza.

Wiele ostatnio w mediach mówi się o zmianie na stanowisku trenera. Jak się pan na to zapatruje?

- O niektórych kwestiach także sam dowiadywałem się z mediów. Powiem szczerze, że jestem zbyt krótko w klubie, żeby mówić już konkretnie o decyzjach dotyczących trenera. Muszę na spokojnie rozeznać temat, spotkać się z ewentualnymi kandydatami na to stanowisko, a przede wszystkim wysłuchać racji osób, które są i były blisko tej drużyny i klubu, by usłyszeć ich opinie.

Jak wygląda sytuacja finansowa klubu?

- Proszę wybaczyć, ale nie chcę się na ten temat wypowiadać. Dopiero objąłem funkcję i szczerze mówiąc, nie miałem jeszcze czasu wgłębiać się w ten temat. Wiem tylko, że różowo nie jest, ale musimy sobie jakoś poradzić. Zrobię wszystko, żeby było lepiej, ale tak jak wspomniałem, nie zdarzy się to z dnia na dzień.

Kieruje pan Spółdzielnią Mleczarską Lazur, która w latach 2006 – 2008 była jednym ze sponsorów strategicznych klubu. Czy teraz w momencie, gdy wszedł pan do klubu jako jego prezes, istnieje realna szansa na powrót do sponsoringu strategicznego Klubu Motorowego przez Lazur?

- To jest bardzo złożony temat. Ta decyzja nie zależy tylko ode mnie. Przede wszystkim trzeba podkreślić, że decyzje o sponsoringu sportowym nie są podyktowane sentymentem, ale czystym biznesem. Przez trzy lata promowaliśmy markę naszych produktów właśnie poprzez sport żużlowy. Nie ma się co oszukiwać, że kibice żużlowi nie są naszą grupą docelową. Musimy promować się także poprzez inne formy reklamy. Poza tym, ciągle rozwijamy i inwestujemy w firmę. Jesteśmy właśnie na etapie sporych inwestycji w nowoczesne maszyny. Pochłania to spore środki, których automatycznie nie możemy teraz przeznaczyć na sponsoring. Myślę, że temat sponsoringu strategicznego jest do rozważenia w przyszłości. Mam nadzieję, że kiedyś nasz zespół awansuje do upragnionej ekstraligi, a wówczas szanse promocji naszych produktów poprzez drużynę ekstraligową będą jeszcze większe.

Źródło artykułu: