W połowie poprzedniego sezonu wydarzyła się rzecz bardzo rzadko spotykana. Greg Hancock doznał kontuzji, która wykluczyła go z czynnego uprawiana sportu na kilka miesięcy. Amerykanin w lipcu pechowo spadł ze schodów w swoim domu w Szwecji, uszkadzając bark. Pomimo tego, że staw nie był w pełni sprawny, Hancock zdecydował się przyjechać do walijskiego Cardiff na Grand Prix Wielkiej Brytanii, lecz ze ścigania zrezygnował już na początku pierwszego biegu. Wkrótce poddał się leczeniu i więcej w 2017 roku nie wystartował.
Jeden z najsłynniejszych żużlowców w historii powrócił do pełni zdrowia i do obecnego sezonu przystąpił w stu procentach sprawny. Znów walczy o medale. Liczy także, że ponownie uda mu się osiągnąć dobry wynik na Principality Stadium, gdzie wygrywał w latach 2004, 2011 i 2014. - Szykując się na Cardiff, na spotkanie z takimi kibicami i ich wsparciem, takim jak przez wszystkie minione lata, można czuć się wspaniale. W zeszłym roku trafiła mi się kontuzja, przez co nie miałem szansy na pełny udział, więc teraz nie mogę się już doczekać powrotu we właściwym stylu - powiedział w rozmowie ze speedwaygp.com.
Po czterech rundach Kalifornijczyk zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 41 punktów. Do trzeciego Emila Sajfutdinowa traci siedem, a do prowadzącego Taia Woffindena aż 24 "oczka". Słabszy w wykonaniu Hancocka był początek sezonu, ale już w Horsens (był trzeci) i Hallstavik kończył jazdę z dwucyfrowymi zdobyczami. - W czołówce jest ciężko, bo każdy z chłopaków jeździ ostro i twardo. Ja pracuję nad formą i chcę się jeszcze bardziej do nich zbliżyć. Nie chcę mieć takiej straty - stwierdził.
W minioną sobotę w Grand Prix Szwecji "Grin" zdobył 10 punktów. - Zdobyłem dwucyfrowy wynik. To dobra sprawa. Miałem na początku pod górę, ale końcówkę miałem już trochę lepszą. W pierwszych dwóch biegach zaliczyłem dwa fatalne starty. Wprowadziłem kilka zmian w motocyklu, potem spróbowałem oczyścić sobie głowę i na spokojnie wypróbować nowe rozwiązanie. Zalecam takie podejście innym chłopakom. Było lepiej niż na początku. Awans do półfinału był świetną sprawą. Szkoda tylko, że tam nie poszło jeszcze lepiej - wyznał Hancock.
ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018