Lindgren odbudował się po nieudanym Horsens. Szwed skupia się na swojej robocie

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren

W Grand Prix Szwecji Fredrik Lindgren zajął drugie miejsce, ale zdobył punkt mniej niż czwarty Tai Woffinden. Szweda cieszy jednak fakt, że odbudował się po turnieju w Horsens, gdzie stracił do Brytyjczyka znacznie większy dystans.

W tym artykule dowiesz się o:

Na HZ Bygg Arenie Fredrik Lindgren zajął drugie miejsce z dorobkiem 15 punktów. Czwarty na mecie Tai Woffinden zdobył punkt więcej i w klasyfikacji generalnej powiększył przewagę do 11 "oczek". Ta strata to głównie efekt poprzedniej rundy w Horsens. W Grand Prix Danii Lindgren nie załapał się do półfinału, a Brytyjczyk wygrał całe zawody. - Cieszę się, że odbiłem się po Horsens. Było mi dosyć ciężko po tym, co stało się w Danii. Podniesienie się z tego zajęło mi parę dni, więc teraz mogę się naprawdę cieszyć z takiego występu, zwłaszcza przed szwedzkimi fanami - powiedział Lindgren, który w sobotę uległ tylko Maciejowi Janowskiemu.

Dla wicelidera wyniki rywali... nie są jednak aż tak znaczące. - Rzecz w tym, że nie skupiam się na tym, co dzieje się u innych chłopaków. "Woffy" jest w bardzo dobrej formie, ale ja mogę się koncertować tylko na sobie, starać się o najlepsze występy i robić to, co w mojej mocy. Jestem bardzo zadowolony z mojego występu. Być może moje starty nie były takie, aby odnosić sukcesy w GP, ale na torze wykonywałem dosyć sprytne manewry, szczególnie na pierwszych okrążeniach - przyznał w rozmowie ze speedwaygp.com.

Sobotnie ściganie dostarczyło sporo emocji. Tor pozwalał na walkę na dystansie. Kilka razy swoje możliwości zaprezentował też "Fredka". - Pod taśmą nie szło wybornie, ale zupełnie inaczej było z wyprzedzaniem, szczególnie jeśli chodzi o ataki nożycami na drugim łuku. To w Hallstavik nazywa się ścieżką Timo Lahtiego. On był na niej bardzo szybki. W trzecim lub czwartym biegu odkryłem, że można tamtędy jechać i przyniosło to miłą niespodziankę. Ciężko tam o manewr. Trzeba zakręcić motocyklem - dodał reprezentant Trzech Koron.

Debiutujące w cyklu Hallstavik oczarowało nie tylko fanów, ale też organizatorów. Uwagę zwrócił na to także Lindgren. - Bardzo się cieszę z powodzenia organizatorów. Wykonali świetną robotę. Kiedy wpadłem tu w piątek, to nie poznałem tego miejsca. Tak wiele zbudowali: nowy park maszyn i pełno rzeczy wokół obiektu. Doskonała robota - powiedział 32-latek.

Zawodnik klubów z Częstochowy i Eskilstuny dodał także, że oczekuje już kolejnego startu w GP, które zaplanowano na 21 lipca w Cardiff. - Nie mogę się już doczekać. Po tak długim okresie występów w Wolverhampton zyskałem sobie na Wyspach mnóstwo fanów. Wiem, że to nie jest moja domowa runda, ale i tak czuję się, jakby nią była. Nie mogę się więc doczekać spotkania z atmosferą w Walii - zakończył Fredrik Lindgren.

ZOBACZ WIDEO PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi 2018

Komentarze (1)
avatar
ksolar
10.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Uważam,że Fredrik nie powiedzial jeszcze ostatniego słowa w rywalizacji o IMŚ.Akutalnie Tai ma te 11 pkt przewagi,ale na pewno gdzies pojedzie slabiej.Widać,że Lindgren jest zdeterminowany,mozl Czytaj całość