Prezydent miasta Tarnowa zobowiązał się rok temu na piśmie, że w tym sezonie ruszy modernizacja stadionu Grupy Azoty Unii. Tylko dlatego klub dostał licencję na jazdę w PGE Ekstralidze. Kilka dni temu unieważniono jednak przetarg na remont, a to oznacza, że w tym roku żadnych prac na Unii nie będzie. I trudno powiedzieć, kiedy cokolwiek ruszy, skoro miasto założyło, że na modernizację przeznaczy nieco ponad 40 milionów złotych, a najtańsza oferta opiewała na 80 milionów. Wiele wskazuje na to, że prezydent pokpił sprawę, a ucierpi na tym klub, bo jeśli nic w sprawie stadionu się nie zmieni, to Unia może nie dostać licencji na starty w 2019 roku.
- Wiem, że sytuacja jest trudna i źle to wygląda, ale moim zdaniem trudno mówić o winie prezydenta Tarnowa - stwierdza mecenas Jerzy Synowiec, były prezes Stali Gorzów, a obecnie radny Gorzowa. - Kiedy miasto zgromadziło środki i ogłosiło przetarg, ceny w budowlance były jednak niższe niż obecnie. Chodzi mi zarówno o usługi, jak i materiały. Przerabiamy to w Gorzowie, więc wiem, o czym mówię. Gdyby prezydent w Tarnowie przystał teraz na ofertę, to zostałby politycznie zaatakowany o niegospodarność. Unieważnienie przetargu i ogłoszenie nowego jest najlepszym wyjściem.
- Oczywiście nie skreślałbym Unii z powodu tego, co się stało - komentuje Synowiec. - Ekstraliga Żużlowa powinna poczekać. Jeśli w tym roku odbędzie się drugi przetarg i zostanie on rozwiązany, to warunek postawiony przez władze spółki zarządzającej rozgrywkami zostanie spełniony. Trochę później niż zakładano, ale jednak. I nic to, że prace ruszą dopiero za rok. W takich sytuacjach nie wolno jednak być drobiazgowym.
ZOBACZ WIDEO Leszek Blanik: Jak ktoś jest najlepszy, to wygrywa z każdego pola
Pytanie, czy scenariusz kreślony przez mecenasa jest możliwy do spełnienia. Skąd Tarnów weźmie dodatkowe 40 milionów, żeby spełnić wymogi najtańszej oferty remontu? - Przerabiałem już takie rzeczy, więc mogę powiedzieć, że w drugim podejściu przetargowym zwykle jest tak, że wykonawca usługi nieco obniża oczekiwania, a miasto rezygnuje z pewnych prac, żeby zaoszczędzić. W ciemno mogę założyć, że strony spotkają się w środku drogi - mówi Synowiec.
Warto zwrócić uwagę, że do PGE Ekstraligi puka Speed Car Motor Lublin, który również nie ma stadionu spełniającego licencyjne wymogi. Ekstraliga Żużlowa już mówi, że i tu będą potrzebne gwarancje prezydenta na remont. Może jednak EŻ powinna pomyśleć nad innym rozwiązaniem. Przecież w Tarnowie gwarancje nic nie dały, więc jaka jest pewność, że w przypadku Lublina to zadziała. - Okazuje się, że gwarancje nie są idealnym rozwiązaniem, ale według mnie lepszego nie ma. Sytuacja w miastach i budowlance jest taka, że stadiony trzeba modernizować etapami. Ekstraliga musi iść na ustępstwa. Dlatego, jeśli Unia Tarnów się utrzyma, to należy przymknąć oko i dać jej kolejną szansę. Także Motor, o ile wejdzie, powinien dostać zielone światło. A potem musimy cierpliwie czekać. Z czasem stadiony przybiorą ładny wygląd - kończy Synowiec.