Dwa charaktery w drodze po złoto. Jeden jak Profesor, drugi wsadzi koło, gdzie się nie da

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Tai Woffinden i Frederik Lindgren
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Tai Woffinden i Frederik Lindgren

Po czterech rundach Grand Prix Tai Woffinden prowadzi nad Fredrikiem Lindgrenem. Najpoważniejsi kandydaci do tytułu to dwie różne osobowości, a jeden wie jak smakuje tytuł. Czy doświadczenie weźmie górę przy zdobyciu złotego medalu w 2018 roku?

Pierwsze kolejki w PGE Ekstralidze należały do Fredrika Lindgrena, gdzie nie miał sobie równych i zbierał okazałe zdobycze. Szybko okrzyknięto go mianem kosmity, ze swoją rewelacyjną formą. Dla wielu Szwed jeszcze przed startem IMŚ stał się murowanym faworytem do złota. Pierwsza runda w Warszawie pokazała jednak, że chrapkę na kolejny tytuł ma Tai Woffinden, który skorzystał na tym, że cała uwaga mediów i środowiska żużlowego była skupiona na żużlowcu ze Skandynawii.

Na ten moment Brytyjczyk i Szwed są najpoważniejszymi kandydatami do walki o złoty medal. Który żużlowiec wygląda na ten moment lepiej? Jakie argumenty, mogą świadczyć za jednym, bądź drugim żużlowcem? To pokazuje analiza poszczególnych elementów tych zawodników.

Moment startowy:

Po pierwszym tytule Taia Woffindena Hans Nielsen, jeden z najlepszych startowców w historii stwierdził, że właśnie Woffinden ma znakomite starty spośród wszystkich swoich rodaków i wyróżnia go to, na tle brytyjskich żużlowców. Wojciech Dankiewicz, ekspert nSport+ podziela opinię na temat świetnych wyjść spod taśmy 28-latka.

- Lepszym startowcem jest Tai Woffinden, który ten element ma opanowany w stu procentach, a nawet jeśli wyjście spod taśmy mu się nie powiedzie, to potrafi wykorzystać pierwszy łuk i sytuację, jaka tam ma miejsce. Ponadto ma świetny przegląd sytuacji od startu do wejścia w pierwszy łuk. Lindgren, który przegrywał starty kilkukrotnie potrafił mijać przeciwników, ale w Cardiff może mieć utrudnione zadanie zważywszy, że jest to jednodniowy, krótki tor.

Jazda na dystansie:

Przy torach, jakie przygotowuje Phil Morris, umiejętność walki na dystansie traci na znaczeniu. Woffinden słynie ze startów, ale nie raz nękał przeciwników swoimi atakami, robi to jednak bardzo rozważnie. Innym typem żużlowca jest Lindgren, który może przypominać trochę Nickiego Pedersena sprzed lat.

- Taiowi nie można odmówić woli walki na dystansie, potrafi doskonale zaatakować i przywieźć cenne punkty. Woffinden jest już spełniony, ponieważ ma dwa tytuły mistrza świata, a Lindgren jeszcze nie i może stąd jego jazda jest ostrzejsza. Niektórzy zawodnicy krytykują Lindgrena za jego styl, ale ja powtarzam, że mistrzem zostaje ten, który nie kalkuluje i pojedzie nawet na granicy faulu. Lindgren czasami przekracza tę granicę, ale dzięki temu mamy wspaniałe zawody z udziałem tego zawodnika - dodaje ekspert nSport+.

ZOBACZ WIDEO Warunki na torze w Gdańsku coraz bardziej sprzyjają walce. Będzie dużo emocji na PGE IMME?
[color=#000000]

[/color]
Sprzęt:

W ubiegłych dwóch sezonach, gdzie Tai Woffinden zdobywał srebrny i brązowy medal IMŚ brakowało mu ''tego czegoś''. Być może był to sprzęt. Peter Johns, dla którego Brytyjczyk był wizytówką spadł pod względem przygotowania silników do drugiej ligi. Z kolei Fredrik Lindgren ostatnie dwa lata wziął się intensywniej za swoje motocykle, co widać po wynikach.

- Pod względem sprzętu stawiam znak równości. Zawodnicy jadą na jednostkach napędowych od różnych tunerów, Tai jeździ na tych od Ryszarda Kowalskiego, a Fredrik od Flemminga Graversena. Ciekawa potyczka, bo nie jest to walka tylko sportowa, ale i stajni, gdzie mechanicy ciężko pracują. Sprzęt jest wyrównany i do końca będzie walka o koronę najlepszego tunera. Na ten moment widzę większe szanse dla Kowalskiego - uważa Dankiewicz.

Charakter, psychika:

Oglądając Fredrika Lindgrena podczas wywiadów widać charakterystyczną kamienną twarz. Tai Woffinden jest bardziej otwarty i potrafi pokazać swój luz, który może charakteryzować zawodników anglosaskich. Nie sam charakter, ale determinacja i dążenie do tytułu będzie kluczowe, a tego obu panom nie brakuje.

- To są dwa różne charaktery, fakt, że jeden pochodzi z zimnej Szwecji, a drugi wychował się w ciepłej Australii, to może jakoś warunkuje ich styl jazdy. Fredrik jest stonowany, zimny, a Woffinden potrafi pokazać się na torze, ale i poza nim. Pamiętamy jego akcje charytatywne. Dla mnie jest to fantastyczny ambasador sportu żużlowego. Fredrik dokonał olbrzymiego postępu w ostatnich latach, przeszedł metamorfozę, dzięki swojej zawziętości - dodaje ekspert.

Doświadczenie:

Byli czterokrotni IMŚ, Barry Briggs i Hans Nielsen stwierdzili kiedyś, że pierwszy tytuł wygrywa się najtrudniej. Tutaj przewaga Woffindena jest zdecydowana. On wie jak smakuje złoty medal i będzie wiedział jak zapracować sobie na kolejny, trzeci tytuł. O tym jak wiele wyrzeczeń i trudów musi przejść żużlowiec, aby zdobyć upragnione złoto przekonali się chociażby Jason Doyle i Tomasz Gollob.

- My Polacy wiemy jak ciężko zdobywa się tytuł. Trudniej wywalczyć złoto po raz pierwszy, bo zawodnik, który to już ma, czuje się spełniony, potem chce dopełnić swoją karierę o kolejny. Tai Woffinden, co warte podkreślenia, opracował sobie pewien plan na czas pięciu lat, który zamierza wykonać i na ten moment wszystko idzie poprawnie. Fantastycznie wdraża w życie swoje postanowienia - mówi.

Technika:

Świetnego czucia motocykla nie brakuje Szwedowi, ani Woffindenowi. Dzięki dobrze przepracowanej zimie Lindgren ujawnił nam w pełni swoje umiejętności. Woffinden nabiera z kolei klasy i można go zacząć go porównywać z najlepszymi w historii.

- Woffinden jest eleganckim w jeździe zawodnikiem, można powiedzieć, że jeździ jak Profesor z Oxfordu, Hans Nielsen, tak startuje i świetnie prowadzi motocykl, a Fredrik Lindgren jeździ bardziej agresywnie, wjedzie tam, gdzie nie można wcisnąć koła, co dodaje widowiskowości jego jazdy i skutkuje mijaniem rywali. Obaj mają inne style, ale okazale prezentują się na torze, a wyścigi z ich udziałem są fantastyczne - analizuje Dankiewicz.

Źródło artykułu: