Janusz Kołodziej woli się "zajeżdżać" niż leniuchować

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej

Co prawda Janusz Kołodziej już trzykrotnie zdołał wywalczyć tytuł IMP, ale nigdy nie dokonał tej sztuki na torze w Lesznie. W sobotę zakwalifikował się do finału turnieju i można powiedzieć, że złoty medal miał na wyciągnięcie ręki.

W pierwszej odsłonie wyścigu finałowego Kołodziej wygrał start, dobrze rozegrał pierwszy łuk, lecz już na przeciwległej prostej pierwszego okrążenia ujrzał czerwoną flagę, którą podniósł wirażowy. Sędzia Krzysztof Meyze przerwał bieg, bowiem przewrócił się Piotr Pawlicki.

Kołodziej w powtórce wypadł nieco gorzej. - Nie najlepiej wyszedłem ze startu. Piotrek pojechał do przodu. Ja prowadziłem walkę z Maciejem Janowskim do ostatnich metrów. Zabrakło niewiele - przyznał na pomeczowej konferencji zawodnik Fogo Unii Leszno.

Jeden z liderów miejscowej drużyny zdołał awansować bezpośrednio do finału. Zawdzięcza to drugiej pozycji po rundzie zasadniczej. - W miarę układały się te biegi, natomiast nie miałem tej prędkości, o której bym marzył. Zrobiłem zmiany na ostatni bieg i chyba jednak w złym kierunku, ale już jest po zawodach, więc mogę tylko wyciągać wnioski na przyszłość. Bardzo gratuluję Piotrowi i Maciejowi - przekazał wychowanek Unii Tarnów.

Uczestnik przyszłorocznego cyklu Grand Prix intensywnie pracuje, by jak najlepiej przygotować się do wrześniowych meczów w fazie play-off PGE Ekstraligi. - Pracuję cały czas nad sobą i sprzętem. Czasami się wręcz trochę "zajeżdżam". Niekiedy już jadę na zmęczeniu, ale wolę tak, niż leniuchować - dodał były trzykrotny mistrz Polski.

ZOBACZ WIDEO Drony kluczowe przy wyprawie Andrzeja Bargiela na K2. Dostarczyły leki i zapomnianą kamerę

Źródło artykułu: