Podziały w Malilli. Żużlowcy nie chcieli jechać w Grand Prix

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Tai Woffinden

Sporo kontrowersji towarzyszyło przygotowaniu toru do GP Skandynawii w Malilli. Po opadach deszczu część żużlowców nie chciała startować w zawodach. - To są mistrzostwa świata. Jak nie chcecie jechać, możecie się pakować - mówił Tai Woffinden.

Organizatorzy Grand Prix Skandynawii bardzo długo walczyli o to, by zawody na G&B Arena odbyły się zgodnie z planem. Gdy prognozy pogody zapowiadały opady deszczu, tor przykryto specjalną plandeką, która miała zabezpieczyć nawierzchnię przed przyjęciem zbyt dużej ilości wody.

Gdy opady ustały, na stadionie pojawiły się specjalne ciężarówki, z których wysypano suchą nawierzchnię. Ubito ją i stan toru znacznie się poprawił. Dawało to nadzieje na odjechanie zawodów zgodnie z planem. Wstępnie podano nawet, że start do pierwszego wyścigu zaplanowano na godz. 20:04.

Niestety, po godz. 20 w Malilli ponownie zaczął padać deszcz. W parku maszyn doszło do narady żużlowców z Philem Morrisem, dyrektorem cyklu. - Mamy kilka zastrzeżeń, co do toru. Nie mamy pretensji do Phila Morrisa, bo on słucha naszych racji. Jednak tak długo jak pada, to nie mamy o czym gadać. Najgorzej wygląda wejście w pierwszy łuk. Tam są miejsca przyczepne, tam są miejsca twarde. Może tam dochodzić do niebezpiecznych sytuacji - powiedział w rozmowie z Canal+ Nicki Pedersen.

ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla

Morris pozostawał jednak optymistą. - Potrzebujemy jeszcze 10-15 minut, by przygotować tor - stwierdził chwilę po godz. 20.

Brytyjczyk proponował zawodnikom, by któryś z nich wyjechał na tor i sprawdził nawierzchnię przed podjęciem ewentualnej decyzji o odwołaniu imprezy. - Widzimy gołym okiem jaka jest sytuacja, wystarczy kopnąć w tor - dodawał Pedersen, a wtórował mu Emil Sajfutdinow. - Trzeba podjąć decyzję z głową - mówił Rosjanin.

Kolejne opady trwały niecałe pół godziny. Przez cały czas o stan nawierzchni w Malilli dbali miejscowi organizatorzy. Część żużlowców nie chciała jednak czekać na efekt tych pracy i naciskała na Morrisa, by odwołał zawody. - Wiecie co? Jak już podejmiecie decyzję, to dajcie mi w końcu znać - rzucił do kolegów Tai Woffinden, aktualny lider klasyfikacji generalnej SGP.

Brytyjczyk był bardziej rozmowny przed kamerami Canal+. - To są mistrzostwa świata. Musimy być gotowi jeździć w takich warunkach. Jak dla mnie, tor wygląda dobrze. Opady ustały, a wcześniej było mówione, że nie możemy wyjeżdżać na tor, póki pada. Jednak potworzyły się jakieś frakcje. Część żużlowców chce jechać, część jest temu przeciwna. Powtórzę jednak, że to są mistrzostwa świata. Jeśli nie chcecie jechać, to się spakujcie i nie jedźcie - stwierdził Woffinden.

Ponieważ opady deszczu w Malilli ustały, zawody udało się rozpocząć kilka minut przed godz. 21.

Źródło artykułu: