W poniedziałek do dyspozycji zarządu klubu oddali się trener Czesław Czernicki i kierownik drużyny Sławomir Kryjom. Prezes Dworakowski nie chce słyszeć o żadnych dymisjach. - Otrzymane od nich kartki od razu podarłem. Nie ma tematu dymisji. Nie można jednym nierozważnym ruchem zmarnować kilka lat dobrej pracy trenera i dyrektora. Z Czesławem Czernickim mamy jeszcze dwa lata kontraktu i chcemy go wypełnić. Winę za blamaż w Gdańsku ponoszą tylko zawodnicy. Odnoszę wrażenie, że gdzieś stracili cel. Zupełnie tego nie rozumiem, bo dziś leszczyńscy zawodnicy mają wszystko, co jest potrzebne do osiągania dobrych wyników. Wystarczy tylko jeździć - powiedział Dworakowski na antenie Radia Elka.
- Musimy sobie pewne kwestie wyjaśnić. Będą miał drużynę do dyspozycji dopiero przed meczem z WTS Wrocław. Do tej pory, gdy próbowałem rozmawiać, po słabszych występach, jako pracodawca egzekwować ich obowiązki, słyszałem tylko, że nie mam wywierać presji, bo oni są zawodowcami i wiedzą, co mają robić. Obawiam się jednak, że się pogubili. Jestem zawiedziony postawą Leigh Adamsa i Jarka Hampela w Gdańsku. To co stało się z Damianem Balińskim, to jest dramat, od Krzysia Kasprzaka też można wymagać więcej. Powiem krótko, jeśli nie będzie 4 punktów w kolejnych dwóch meczach, to mnie popamiętają - dodał sternik "Byków".
Unia Leszno w dwóch najbliższych kolejkach zmierzy się u siebie z Atlasem Wrocław i na wyjeździe z Polonią Bydgoszcz.