Sprzedawał opony do wózków dziecięcych, teraz bije się o klienta na żużlowym rynku

Mówi o sobie, że jest niespełnionym żużlowym talentem. Zaczynał od importu małych oponek do wózków dziecięcych. Od dwóch lat Sylwester Zawalski próbuje zdobyć serca i portfele żużlowców oponą Deli Tyre.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Marcin Rempała na turnieju Nice Cup WP SportoweFakty / Michał Krupa / Marcin Rempała na turnieju Nice Cup.

Na ostatnim turnieju Nice Cup w Krakowie, młodzi zawodnicy jeździli na oponach Deli Tyre. Polski dystrybutor dostarczył każdemu z uczestników po dwie sztuki z tegorocznej partii. Sprawdziły się świetnie. Znacząco różniły się od tych z rocznika 2017. Jeśli pozytywny trend się utrzyma, to Deli Tyre może stać się alternatywą dla Mitasa. Łatwo jednak nie będzie, bo zawodnicy dopasowali sprzęt pod Mitasa i są niechętni wszelkim zmianom. Sylwester Zawalski chce jednak mocno promować swój produkt. Nie jest wykluczone, że dostarczy za darmo opony na kolejne juniorskie imprezy.

- Zaczynałem od małych oponek do wózków dziecięcych - mówi Zawalski. - Potem były te do rowerów, crossówek i quadów. Skąd się wzięły żużlowe opony? Jestem niespełnionym talentem. Byłem kiedyś w szkółce Włókniarza. Razem z dobrze wszystkim znanym Józefem Kafelem. Razem stawialiśmy pierwsze kroki. On zrobił karierę, a mnie została książeczka na pamiątkę.

Pomysł na oponę był jego. Producenta poszukał w Indonezji. - Tam jest najlepszy kauczuk - twierdzi. - Początki były jednak trudne, bo człowiek pilotujący sprawę w Indonezji otwierał firmę na Bali. W międzyczasie pojawił się inny, który twierdził, że na żużlowy dystans potrzebna jest inna mieszanka. Potem wróciliśmy do rozmów z tym pierwszym. W końcu doszliśmy ze wszystkim do ładu i mamy oponę zrobioną z mieszanki dobrej na sjenit.

W sezonie 2017 opona Deli Tyre nie miała dobrych notowań. Polski pomysłodawca i dystrybutor sprzedał około 740 sztuk, gdy Mitas miał kłopoty (zatrzymała się taśma produkcyjna). Zawodnicy nie przekonali się jednak wówczas do tej opony. Kiedy Mitas znowu ruszył, to odzyskał niemal cały rynek.

Teraz Deli Tyre ponownie próbuje odbić, choć część rynku. Idzie to jednak opornie. - Wiemy, że mamy wreszcie dobry produkt. Klocki w oponach Mitasa się wyrywają, a nasza się ściera. Właśnie dostałem sygnał od Anglików, którzy dostali nasze opony, że wszystko w porządku. Oni się dziwią, że polska liga nie jeździ na Deli Tyre - mówi Zawalski, dodając, że za jedną sztukę Mitasa trzeba zapłacić 271 złotych, a jedna opona Deli Tyre kosztuje 159 złotych. - I jeszcze dajemy tylną dętkę w gratisie.

- Mateusz Cierniak jeździ na naszych oponach, a jego tata to chwali. Byłem też po słowie ze zmarłym tragicznie Tomkiem Jędrzejakiem. On też miał nam pomóc rozreklamować oponę. Już tego nie zrobi. Mamy jednak dobry towar i kłopot z tym, by go sprzedać - kwituje Zawalski.

Żużlowcy, jak wspomnieliśmy, wolą Mitasa ze względu na to, że każda zmiana powoduje konieczność znalezienia od nowa ustawień sprzętu. Siła przyzwyczajenia jest tak duża, że nawet cena nie gra roli.


ZOBACZ WIDEO Byli jak bracia. Były zawodnik Iskry Ostrów wspomina Tomasza Jędrzejaka


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy opona Deli Tyre ma szansę stać się alternatywą dla Mitasa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×