Duński żużlowiec wyleciał z Grand Prix po tym, jak w ubiegłym roku zajął dopiero 15. miejsce w generalnej klasyfikacji. Niels Kristian Iversen nie pojechał jednak w pięciu ostatnich turniejach, bowiem z powodu kontuzji przedwcześnie zakończył sezon.
Duńczyk nie zamierzał rozpaczać i rozpoczął misję pod tytułem "powrót do elity". Ta zakończyła się sukcesem, bowiem dzięki drugiemu miejscu w Grand Prix Challenge w Landshut Iversen ponownie pojedzie w rozgrywkach o IMŚ.
- Nie mam do organizatorów żadnego urazu, że nie wręczyli mi stałej dzikiej karty na tegoroczny sezon. Podjęli taką decyzję, jaką uważali za słuszną, takie życie. Świetnie, że zapracowałem na awans do GP i tym razem nie muszę liczyć na przychylność innych osób. Wziąłem wszystko w swoje ręce i dopiąłem swego. Jestem z tego bardzo dumny - podkreśla Iversen, cytowany przez speedwaygp.com.
W przyszłym sezonie Duńczyk będzie miał coś do udowodnienia. Liczy, że tym razem podczas okresu przygotowawczego będzie mógł w pełni skupić się na treningach, a nie na rehabilitacji, jak miało to miejsce minionej zimy.
- Wiem, co muszę zrobić. Mam wiele czasu, aby się optymalnie przygotować. Co prawda przede mną jeszcze trochę rehabilitacji, która pozwoli mi odzyskać pełnię sił, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Potrzeba jeszcze tylko trochę czasu - zaznacza Iversen.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodnicy Fogo Unii Leszno