Grand Prix: Polaków zjadły w finale nerwy, ale Zmarzlik goni Woffinden. Vaculik królem gorzowskiego toru (relacja)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Bartosz Zmarzlik na treningu przed GP Australii.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Bartosz Zmarzlik na treningu przed GP Australii.

Dopiero za czwartym podejściem udało się rozegrać gorzowski finał. Wcześniejsze próby wykończyły nerwowo Patryka Dudka. Bartosz Zmarzlik po starcie prowadził, ale skończył drugi. Jeden atak Martina Vaculika zablokował, drugiego już nie dał rady.

Kolejna, po Malilli, runda Grand Prix z kłopotami. Na szczęście w Gorzowie deszcz nie spowodował takiego opóźnienia (20 minut) jak dwa tygodnie temu w Szwecji (100 minut). Bardzo szybko, na szczęście, okazało się też, że kart nie będą rozdawać pola startowe. Dwa pierwsze biegi wygrywali zawodnicy startujący z pola B, które wyglądało na bardziej przyczepne od pozostałych. Już w trzeciej serii okazało się jednak, że warunki zmieniają się na tyle szybko, że dobrze spasowany motocykl i forma ma większe znaczenie niż pole.

Cykl zawitał do Gorzowa, więc wszystkie oczy były skierowane na Bartosza Zmarzlika. Dla zawodnika Cash Broker Stali turniej na domowym torze miał być nie tyle okazją do wskoczenia na podium przejściowej klasyfikacji (to wydawało się oczywiste), lecz do pokazania wielkiej sportowej klasy. Był też ostatnią szansą na złapanie kontaktu z liderem Taiem Woffindenem. Ostatecznie Zmarzlik odrobił 6 punktów i zmniejszył stratę do Anglika z 22 do 16 punktów. Zważywszy, że do końca zostały trzy turnieje, można powiedzieć, że wszystko jest możliwe.

Aby tak się stało, Zmarzlik musi jednak jechać w kolejnych rundach tak jak w Gorzowie. W rundzie zasadniczej tylko jeden wyścig nie ułożył się po myśli Bartosza. W swoim trzecim biegu (po równaniu toru) przegrał start, na wirażu dodatkowo przeszkodził mu Chris Holder, i Zmarzlik nie był w stanie nic zrobić. Jego motocykl gasł w oczach na szprycy wyrzucanej spod kół rywali. To cud, że zawodnik Stali wyprzedził w tym biegu Holdera. Szczęście, że w czterech pozostałych wyścigach serii podstawowej Zmarzlik uciekał ze startu i z każdym metrem budował prędkość, jadąc po odsypanej nawierzchni. Te cztery biegi kończył Bartosz z przewagą 20 i więcej metrów.

Gonił Woffindena Zmarzlik, ale robił to również, choć nie tak skutecznie, Maciej Janowski. Już runda zasadnicza nie ułożyła się po myśli Macieja. Świetnie rozegrał tylko 9. bieg, gdzie zostawił za plecami zarówno wspomnianego Woffindena, jak i Zmarzlika. W pozostałych wyścigach była jazda w kratkę. Stąd też wziął się incydent z Nickim Pedersenem w czwartej serii. Janowski popełnił błąd na trasie, przeciwnik to wykorzystał, a potem nasz zawodnik musiał się nieźle napocić (przy okazji najadł się strachu), żeby odbić drugą pozycję. W pewnej chwili Janowski musiał nawet schować łokieć, żeby przejechać między bandą i Nickim.

Po tym biegu mieliśmy sporo niezdrowych emocji. Jeszcze na torze Janowski pokazał Pedersenowi wyprostowany środkowy palec. Kiedy panowie wjeżdżali do parku maszyn, do akcji wkroczył team Macieja. Tata Piotr z całej siły odepchnął Duńczyka. To nie było potrzebne. Pedersen nie zasłużył aż na tak ostre potraktowanie. W jego zachowaniu na torze trudno było doszukać się złośliwości czy przesady.

Przez moment wydawało się, że rundę zasadniczą zwycięży Artiom Łaguta. Po trzech seriach był niepokonany. Na dokładkę jechał bardzo mądrze, dobierając optymalnie ścieżki na trasie. Wydaje się, że kiedy nawierzchnia przeschła, to Rosjanin zgubił jednak ustawienia. W półfinale oglądaliśmy już zupełnie innego Łagutę niż w trzech pierwszych biegach. Gdzieś zniknęła prędkość motocykla, pewność siebie i cała sportowa inteligencja, którą widzieliśmy wcześniej. Po niezbyt dobrym starcie Artiom popełnił błąd, jadąc za szeroko na łuku i potem już nic nie mógł zrobić. Efekt? Brak awansu do finału.

Nasze serca mocno biły jednak przy okazji pierwszego półfinału, tego bez Łaguty, bo jechało w nim aż trzech Polaków. Niestety Janowski był w nim statystą. Tuż przed startem zmienił motocykl, ale na niewiele się to zdało. Mogliśmy się jednak radować z tego, że Zmarzlik z Patrykiem Dudkiem rozegrali między sobą walkę o zwycięstwo. Inna sprawa, że trwała ona krótko. Dudek napędził się po szerokiej, ale Zmarzlik zablokował Patryka na wyjściu z pierwszego łuku i na tym emocje się skończyły. Mieliśmy jednak polski duet w finale. Szkoda, że z Woffindenem, który po raz szósty nie wygrał biegu, ale piąty raz przyjechał drugi i to mu wystarczyło. Ostatecznie Tai zajął trzecie miejsce bez choćby jednej biegowej wygranej.

Przed finałem mieliśmy obawy. Zmarzlik wybrał pierwsze pole, ale Dudek ustawił się obok niego. To zwiastowało bratobójczy pojedynek. W ciemno można było bowiem założyć, że Patryk zrobi wszystko, żeby założyć Bartosza, i mogą być z tego kłopoty. I były. Pierwsze podejście do finału zostało przerwane z winy sędziego, który miał wrażenie, że Dudek ukradł start. Powtórki pokazały, iż to nie miało miejsca. W drugim podejściu mieliśmy jednak karambol i Dudka leżącego na torze. Patryk delikatnie wygrał start, ale miał uniesione przednie koło swojej maszyny i kiedy Bartosz postanowił zawalczyć z nim na łokcie, to Dudek zleciał z motocykla.

Emocje sięgnęły zenitu. Trzecie podejście także nie wyszło. Do akcji znowu wkroczył sędzia, który tym razem miał rację, dopatrując się nierównego startu i ukarał Dudka ostrzeżeniem. Za czwartym razem wszystko już poszło zgodnie z planem. Niestety z Dudkiem jadącym z tyłu. Wcześniejsze wydarzenia kosztowały go zbyt wiele nerwów. Kolejne próby musiały też wiele kosztować Bartosza, który wygrał start, ale na trasie to Martin Vaculik jechał jak król gorzowskiego toru. Jeden z ataków Słowaka zdołał Zmarzlik zablokować, dojeżdżając do bandy, na drugi nie znalazł odpowiedzi.

Wyniki:

1. Martin Vaculik - 18 (1,3,3,3,2,3,3)
2. Bartosz Zmarzlik - 18 (3,3,1,3,3,3,2)
3. Tai Woffinden - 12 (2,1,2,2,2,2,1)
4. Patryk Dudek - 12 (1,2,3,1,3,2,0)
5. Artiom Łaguta - 13 (3,3,3,2,1,1)
6. Matej Zagar - 11 (3,3,1,3,0,1)
7. Greg Hancock - 10 (1,2,1,3,3,0)
8. Maciej Janowski - 9 (2,1,3,2,1,0)
9. Jason Doyle - 9 (2,2,2,2,1)
10. Szymon Woźniak - 8 (3,1,2,0,2)
11. Nicki Pedersen - 6 (2,2,1,1,d)
12. Craig Cook - 4 (0,0,0,1,3)
13. Przemysław Pawlicki - 3 (1,0,0,0,2)
14. Emil Sajfutdinow - 3 (0,1,2,0,w)
15. Fredrik Lindgren - 2 (w,0,0,1,1)
16. Chris Holder - 0 (0,0,0,0,0)
17. Rafał Karczmarz - 0 ()
18. Wiktor Lampart - 0 ()

Bieg po biegu:
1. Łaguta, Woffinden, Pawlicki, Sajfutdinow
2. Zagar, Janowski, Hancock, Cook
3. Woźniak, Doyle, Vaculik, Holder
4. Zmarzlik, Pedersen, Dudek, Lindgren (w)
5. Vaculik, Dudek, Woffinden, Cook
6. Łaguta, Doyle, Janowski, Lindgren
7. Zagar, Pedersen, Sajfutdinow, Holder
8. Zmarzlik, Hancock, Woźniak, Pawlicki
9. Janowski, Woffinden, Zmarzlik, Holder
10. Łaguta, Woźniak, Pedersen, Cook
11. Vaculik, Sajfutdinow, Hancock, Lindgren
12. Dudek, Doyle, Zagar, Pawlicki
13. Zagar, Woffinden, Lindgren, Woźniak
14. Hancock, Łaguta, Dudek, Holder
15. Zmarzlik, Doyle, Cook, Sajfutdinow
16. Vaculik, Janowski, Pedersen, Pawlicki
17. Hancock, Woffinden, Doyle, Pedersen (d)
18. Zmarzlik, Vaculik, Łaguta, Zagar
19. Dudek, Woźniak, Janowski, Sajfutdinow (w)
20. Cook, Pawlicki, Lindgren, Holder
Półfinał nr 1. Zmarzlik, Dudek, Zagar, Janowski
Półfinał nr 2. Vaculik, Woffinden, Łaguta, Hancock
Finał. Vaculik, Zmarzlik, Woffinden, Dudek

Sędzia: Krister Gardell

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po toruńsku

Źródło artykułu: