Historia wyboru pól startowych w finale GP Polski. Zmarzlik mógł być na miejscu Vaculika

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Vaculik przed Bartoszem Zmarzlikiem
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Vaculik przed Bartoszem Zmarzlikiem

Dopiero za czwartym podejściem udało się odjechać wyścig finałowy sobotniej rundy Grand Prix rozgrywanej na torze w Gorzowie. Zwyciężył w nim Martin Vaculik, który startował z pola startowego usytuowanego najbliżej bandy.

Zadanie teoretycznie najtrudniejsze okazało się najłatwiejsze. Słowak nabrał na zewnętrznej części toru tak piorunującej szybkości, że na pierwszym łuku wyprzedził Patryka Dudka i Taia Woffindena, a na wyjściu z drugiego śmignął jak furmanka obok niesamowicie szybkiego, lokalnego faworyta - Bartosza Zmarzlika. - Martin potrafił wykorzystać swój dobry start. "Szeroka" finale była już bardzo korzystna - mówił szkoleniowiec Cash Broker Stali Gorzów Stanisław Chomski, mający na co dzień w swoim zespole obu zawodników.

Jak się okazuje żużlowcy mieli sporo wątpliwości jaki klucz obrać przy doborze pól na najważniejszy bieg zawodów, tym bardziej, że na przestrzeni całego turnieju żadne nie dawało jakiegoś wyraźnego handicapu. - Były dywagacje - kontynuował Chomski.

- Bartek miał prawo podejmować decyzję jako pierwszy i postawił na tor najbliżej krawężnika. Pewnie byłoby na odwrót gdyby to Martin mógł wybierać przed Zmarzlikiem. Ale potem Martin też miał zawahanie w jakie pole "pójść". Plusem Słowaka jest to, że on podchodzi teraz do cyklu z chłodną głową. Może na początku zawodów widać było odrobinę nerwowości w jego poczynaniach, ale kiedy już dotarł do finału, to brał wszystko co przyniesie mu los. Bartek nie zdążył zablokować jego akcji i tak się to skończyło. Fajnie, że wszystko rozstrzygnęło się w sportowej walce - tłumaczył.

Na ekranach telewizyjnych można było zaobserwować, że zwycięzca mocno zastanawia się nad swoim typem. Dało się odnieść wrażenie, że po głowie krąży mu wybór kasku niebieskiego, a więc postawienia motocykla po prawej ręce kolegi klubowego. - Nie "pakowałem" się w drugie pole. Grafika nie zrozumiała mojego żartu (śmiech). Ja wtedy tylko podszedłem do Bartka - komunikował Vaculik.

- My z Bartkiem bardzo się lubimy. Gdyby wygrał on, a ja zająłbym drugą lokatę, cieszyłbym się równie mocno. Tak jakbym zwyciężył sam - dodawał Słowak.

ZOBACZ WIDEO Tak wygląda nowy stadion w Łodzi

Źródło artykułu: