Trzeci senior ogłosił, że zostaje w GKM-ie! Grudziądzanie za chwilę pójdą na polowanie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Antonio Lindbaeck
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Na zdjęciu: Antonio Lindbaeck
zdjęcie autora artykułu

Antonio Lindbaeck przekazał nam, że zostaje w Grudziądzu. MRGARDEN GKM nie zwalnia zatem tempa. W tym tygodniu taki sam ruch co Szwed wykonali już Artiom Łaguta i Krzysztof Buczkowski. Następny w kolejce powinien być Przemysław Pawlicki.

- To nie była dla mnie trudna decyzja. Podjąłem ją bez wahania - mówi w rozmowie z naszym portalem Antonio Lindbaeck. - Jestem tutaj bardzo szczęśliwy. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że Grudziądz stał się moim drugim domem. Znam już doskonale tutejszy tor, który jest świetny do ścigania. Do tego dochodzą wspaniali kibice, którzy wspierają nas z wielką pasją. Wielkie słowa uznania należą się także działaczom, na których mogłem liczyć na każdym kroku - dodaje.

Działacze MRGARDEN GKM-u na początku tygodnia zapowiedzieli, że zbudują skład, który w przyszłym sezonie będzie miał realne szanse na awans do fazy play-off. Realizację tego planu ma zagwarantować utrzymanie w kadrze czterech seniorów z tegorocznych rozgrywek i pozyskanie jednego nowego silnego żużlowca.

- Moim zdaniem już w tym roku GKM miał dobrą drużynę. Problem polegał na tym, że jechaliśmy poniżej oczekiwań - tłumaczy Szwed. - Cieszę się, że Łaguta i Buczkowski zdecydowali się wcześniej na to, co ja zrobiłem teraz. Nie mam wątpliwości, że w przyszłym roku będziemy silni. Zobaczcie, jak jechaliśmy pod koniec tegorocznych rozgrywek. Jeśli tak samo będzie w sezonie 2018, to wjedziemy do fazy play-off. Nie mogę się doczekać tego wyzwania - podkreśla.

ZOBACZ WIDEO Cztery okrążenia: Rafael Wojciechowski

Tegoroczny sezon nie był do końca udany dla Lindbaecka. GKM i zawodnik znają jednak przyczynę i dlatego obie strony nie miały wątpliwości, że warto kontynuować współpracę. - Jestem zadowolony z tego, jak zakończyłem sezon, ale rozczarowany jego początkiem. Co się stało? Miałem pewne problemy z moim poprzednim menedżerem - tłumaczy nam Lindbaeck.

- Potrzebowałem kilku miesięcy, żeby dojść z wszystkim do ładu. W końcówce sezonu wszystko wróciło już na właściwe tory. Mój team pracował już tak, jak należy. Sprawdził się zwłaszcza mój nowy menedżer Marcin Momot. Odwalił kawał dobrej roboty. Teraz jestem już pewny siebie, bo wiem, że mam wokół siebie ludzi, na których można liczyć. To jest naprawdę istotne. Jestem przekonany, że w przyszłym roku pojadę zdecydowanie lepiej - podsumowuje żużlowiec GKM-u.

Co teraz zrobi GKM? Wszystko wskazuje na to, że kolejnym ruchem klubu będą rozmowy o przedłużeniu współpracy z Przemysławem Pawlickim. Później rozpocznie się poszukiwanie pana X, a więc seniora, który ma zdecydowanie zwiększyć siłę rażenia grudziądzkiego zespołu.

Źródło artykułu: