Stal przegięła z cenami biletów na finał? Potrzebują kasy na nowe kontrakty

Kibice oburzeni cenami wejściówek na finałowe spotkanie Ekstraligi w Gorzowie. Bilety kosztują od 50 do 100 złotych. - To dużo, ale naszą ligę żużlową można porównać do najlepszych piłkarskich lig na świecie - mówi Jacek Gumowski.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Czy wszystkie krzesełka na stadionie Stali będą na finale zajęte? WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Czy wszystkie krzesełka na stadionie Stali będą na finale zajęte?

Kibice piszą, że Cash Broker Stal Gorzów zaszalała, czy wręcz oszalała, bo tak drogich biletów na finał w Gorzowie (mecz z Fogo Unią Leszno już w najbliższą niedzielę) się nie spodziewali. Ceny dochodzą do 100 złotych. - Messiego, czy Ronaldo też nie zobaczymy za grosze - mówi Jacek Gumowski, były spec od marketingu w gorzowskim klubie. - Zgadzam się, że ceny są wysokie, ale za oglądanie zawodników klasy światowej trzeba płacić.

- Z drugiej strony klub korzysta z prawa rynku. Liczy na to, że nawet jeśli kilkunastu najwierniejszych sympatyków odpuści, to przyjdą kibice sukcesu. Pamiętam, że w przeszłości byli tacy, co chodzili na derby z Falubazem, bo wypadało na nich być, a na pozostałych spotkaniach nie było ich widać. Teraz przyjdą ci, którzy będą chcieli celebrować sukces - komentuje Gumowski.

Zdaniem naszego eksperta wysokie ceny na finał mogą się wiązać z tym, że przy okazji finału klub chce zebrać kasę na konkretny cel. - Za rok nie będzie Grand Prix, a o przyszłości trzeba myśleć - zauważa Gumowski. - Jest gra o medal, więc można wycisnąć maksa. Na wypłatę bieżących zobowiązań, ale i też na ewentualny kontrakt dla nowego zawodnika. Nie wiemy, jakie zmiany szykuje Stal.

Znacząca podwyżka cen na finał wcale nie musi się odbić na klubie niekorzystnie. Ludzie ponarzekają, ale i też wyciągną z tej sytuacji wnioski. - Przed następnym sezonem więcej ludzi może kupić karnety. Obecna sytuacja pokazuje, że to się opłaca, bo jednak w sprzedaży zamkniętej dla karnetowiczów ceny są niższe - stwierdza Gumowski.

Z badań profilu kibica Stali robionego w 2015 roku wynikało, że sympatykiem drużyny jest pracownik fizyczny zarabiający 2500 złotych netto. Narzekania pokazują, że tutaj nic się nie zmieniło. Przy okazji finału kibic, który jest ze Stalą na dobre i na złe straci, ale trudno krytykować klub, dla którego mecz o złoto jest szansą na duży zastrzyk w budżecie. Jeśli Stal ma za rok ponownie walczyć o najwyższe cele, to nie ma wyboru - musi skądś wziąć kasę na mocny skład. W tym przypadku sięga do kieszeni kibica.

- Nie słyszałem żadnego krytycznego głosu ze strony kibica, który posiada karnet Stali na ten sezon - tak sprawę cen biletów na finał komentuje prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora. - Zachęcam innych, tych którzy nie kupili karnetu na ten rok, do zakupu stałych wejściówek na sezon 2019. Druga sprawa jest taka, że nadzwyczajne wpływy z finału zostaną w całości przeznaczone na nadchodzący okres transferowy. Każdy z kibiców winien mieć świadomość, że dokłada cegiełkę do pozycji Stali na rynku transferowy - kończy Zmora.

Rok temu nie było finału i nadzwyczajnych zysków, co przełożyło się na straty kadrowe. Stal musiała dokonać cięć i odpuściła zarówno Nielsa Kristiana Iversena, jak i Przemysława Pawlickiego.


ZOBACZ WIDEO Cztery okrążenia: Rafael Wojciechowski


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy Stal miała rację podnosząc ceny biletów na finał?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×