Takiego partnera, jak Grupa Azoty, Unii może pozazdrościć wiele klubów. Koncern chemiczny przekazuje na żużel ogromne środki i nie odwraca się plecami od Jaskółek nawet w przypadku spadku z PGE Ekstraligi. Tymczasem szefostwo przedsiębiorstwa z Mościc nie czuje się właściwie traktowane przez prezydenta Tarnowa.
- Niestety prezydent chyba nie kocha żużla, ponieważ te środki, które przeznacza, są bardzo niskie, a przecież drużyna była zawsze ambasadorem Tarnowa. Z niepokojem patrzymy na to, że nic się nie wydarzyło ze stadionem. Żal nam, w jakich warunkach kibice muszą oglądać mecze. To jest rola władz miasta, które są właścicielami. I nie wystarczy przyjść na 60-lecie, ale myśleć codziennie o takich perełkach jak żużel. My nigdy nie zostawiliśmy żużla - mówi Wojciech Wardacki, prezes Grupa Azoty, w rozmowie z "Radiem Kraków".
Z takim podejściem Romana Ciepieli tarnowski magistrat nie będzie mógł liczyć na wsparcie Grupy Azoty, jeśli chodzi o renowację stadionu. Prezydent Tarnowa sugerował w przeszłości, że sponsorzy żużlowej Unii mogliby wspomóc remont w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Póki co koncern chemiczny nie zamyka się na dofinansowanie prac.
- Jest to możliwe, jeśli prezydent i rada miasta zwolnią nas z płacenia opłat lokalnych i podatków. Bo przecież przekazujemy z różnych podatków do kasy miasta ponad 20 milionów złotych. I te środki powinny być właściwie wykorzystywane, również na rozwój sportu. To nie może być tak, że wszystko finansuje Grupa Azoty, a potem prezydent Roman Ciepiela twierdzi, że co prawda Grupa Azoty jest największa, ale nie najważniejsza dla władz Tarnowa. Że drobni przedsiębiorcy są bardziej istotni niż Grupa Azoty. Była to śmiała wypowiedź. My podajemy jakie kwoty przeznaczamy, jesteśmy ze społecznością lokalną. Ale nie możemy wyręczać w zadaniach, które należą do prezydenta. I może najwyższy czas skończyć z deklaracjami i przejść do czynów - grzmi prezes Grupy Azoty.
W rozmowie z "Radiem Kraków" obrywa się też Łukaszowi Sademu, prezesowi żużlowego klubu. Wojciech Wardacki nie ukrywa, że chciałby zmiany na stanowisku szefa Unii. - To jest rola właścicieli spółki, my nimi nie jesteśmy. Moja indywidualna opinia jest jednak krytyczna - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Jamróg największą niespodzianką sezonu. Powinien zostać w PGE Ekstralidze