Przed meczem Fogo Unii Leszno z Cash Broker Stalą Gorzów trener Stanisław Chomski otrzymał trudne pytanie. Udało mu się jednak wybrnąć, bo wiedział do czego służy muleta. - Przyda się, by podrażnić leszczynian. Pomachamy ją - zapowiadał trener na antenie nSport+.
Chomski chyba nie zakładał, że podrażnienie przyniesie odwrotny skutek, bo zawodnicy Fogo Unii pewnie sięgnęli po tytuł DMP. - Mam nadzieję, że któregoś dnia będę takim bykiem jak Leigh Adams - mówił przed spotkaniem Piotr Pawlicki.
Pawlickiemu mecz finałowy jednak nie wyszedł. Zdobył ledwie punkty, ale na jego szczęście nie miało to negatywnego wpływu na wynik drużyny. Jak na kapitana przystało, potrafił posypać głowę popiołem. - Zachował się jak prawdziwy kapitan - chwalił swojego żużlowca menedżer Piotr Baron.
Baron po zakończeniu finałowej rywalizacji mógł odetchnąć, bo w nocy z piątku na sobotę miał dziwne sny. - Wiele rzeczy mi się śniło. Cały czas kółka. Żużel przemyka przez głowę, jeśli człowiek o nim ciągle myśli - zdradzał przed kamerami nSport+.
Za to Janusz Kołodziej odnalazł w sobie pasję do innego sportu. Doświadczony żużlowiec odetchnął z ulgą, bo rewanż w Lesznie był dla niego dużo lepszy od pierwszego spotkania w Gorzowie. - Jak to mówią rajdowcy, najważniejsze są pierwsze kilometry - mówił w kontekście udanego wejścia w mecz.
W niedzielę telewizyjne kamery przeniosły się za to do Zielonej Góry, gdzie Falubazowi przyszło bronić statusu ekstraligowca w starciu z ROW-em Rybnik. - Czuję większy luz niż zawsze - zapewniał Patryk Dudek, który ze względu na kontuzję nie mógł wesprzeć swojej drużyny.
Z szacunkiem do I-ligowego rywala podchodził za to Adam Skórnicki. - W tej drużynie są zawodnicy, którzy się już nawygrywali i może im się to spodobało - ostrzegał.
Rybniczanie udanie weszli w mecz, ale z każdym kolejnym biegiem schodziło z nich powietrze. Problemy miał zwłaszcza Kacper Woryna. - To nie jest coś, co powinno mi otwierać oczy na prostej. Szukamy ciągle tego "wow" - mówił w połowie spotkania, gdy wydawało się, że w końcu znalazł ustawienia na zielonogórski tor.
Ostatecznie Falubaz wygrał 51:39 i wydaje się, że jest o krok od utrzymania wśród najlepszych. - Jeszcze barażu nie skończyliśmy. To pierwszy krok. To zwycięstwo było wyszarpane z gardła - podsumował Piotr Protasiewicz, który w niedzielę przy Wrocławskiej startował jak za najlepszych lat.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku