Już w zeszłym sezonie Leon Madsen był jednym z kandydatów do stałej "dzikiej karty" w Speedway Grand Prix, ale organizatorzy mistrzowskiego cyklu wyżej ocenili akcje Nickiego Pedersena. W tym roku duński żużlowiec pokazał jednak, że należy do światowej czołówki. Punktował na bardzo wysokim poziomie w meczach ligowych w Polsce i Szwecji, sięgnął też po europejski czempionat w Tauron SEC.
Dlatego też nie dziwi, że w sobotę Duńczyk pojawił się w Toruniu, gdzie trwają zakulisowe rozmowy w sprawie nominacji do SGP 2019. Madsen chce mieć bowiem pewność, że nie powtórzy się sytuacja sprzed roku, gdy został pominięty przez żużlowych działaczy.
- Na pewno mistrzostwa świata to coś innego niż liga czy mistrzostwa Europy. Każdy chce tutaj dać z siebie sto procent, każdy myśli o zdobyciu tytułu mistrzowskiego. Nie ma odpuszczania - powiedział Madsen w rozmowie z Canal+.
30-latek jest zdania, że jego tegoroczna jazda w mistrzostwach Europy pokazała, że jest gotów na rywalizację w światowej elicie. - Pokazałem, że jestem gotów. Udowodniłem ostatnio w Chorzowie, że potrafię sobie poradzić z presją, że radzę sobie na jednodniowym torze, bo przecież przyszło mi tam startować przed 30-tysięczną publicznością. Naprawdę jestem zdeterminowany, by pojawić się w Grand Prix - dodał.
W tym roku kandydatów do stałej "dzikiej karty" jest co najmniej kilku. Wiele wskazuje na to, że o nominację ubiegać będzie się również Patryk Dudek, który z powodu kontuzji opuścił dwa decydujące turnieje SGP. Na początku sezonu uraz pokrzyżował też plany Martinowi Vaculikowi. Dlatego też Słowak po cichu liczy na przychylność żużlowych działaczy.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2019 PZM Warsaw FIM SGP of Poland