Krzysztof Kasprzak ma za sobą naprawdę udany sezon. Rozgrywki zakończył ze średnią równą 2,00 pkt/bieg. Był liderem Cash Broker Stali Gorzów i jej najskuteczniejszym zawodnikiem u boku Bartosza Zmarzlika. - Starty wypadły bardzo dobrze. Siódmy w Ekstralidze, drugi z Polaków. Bardzo dobry rok, zdobyłem powyżej 200 punktów, czego dokonało mało zawodników w tym roku. Bardzo udany sezon bez większych przerw i kontuzji - podsumował Kasprzak.
Stal przez cały sezon zmagała się z różnymi problemami. Te najpoważniejsze to kontuzje. Wszelkie przeciwności losu nie przeszkodziły jednak drużynie Stanisława Chomskiego w dotarciu do finału, gdzie przegrali z Fogo Unią Leszno. Otrzymali jednak srebrne medale, podczas gdy niewielu ekspertów widziało ich przed sezonem choćby w play-off.
- Pamiętam, jak wszyscy przed meczem z Toruniem mówili, że Gorzów może będzie miał szóste lub piąte miejsce. Okazało się, że jesteśmy wicemistrzem Polski, a osiem punktów zabrakło do mistrza. Było blisko. Finał to jednak podstawa i to już był duży sukces. Parę drużyn za nami marzyło przecież o finale, a nie weszły do niego - zauważył.
Czego zabrakło gorzowianom do stanięcia na najwyższym stopniu podium? Większego wsparcia piątego seniora lub po prostu równiejszej jazdy pozostałych, bowiem zdarzały się wpadki. Kłopoty mieli też młodzieżowcy, choćby z uwagi na kontuzje. W przyszłym sezonie, wraz z utalentowanym Mateuszem Bartkowiakiem, może przyjść poprawa. - Nic bym nie zmieniał. Żeby każdy utrzymał ten sam poziom, dochodzi junior Bartkowiak i będzie złoto - stwierdził na zakończenie Krzysztof Kasprzak.
ZOBACZ WIDEO: Smektała: Kolegów na torze nie ma, ale trzeba się szanować