Skład Get Well efektem decyzji podjętych przed rokiem. Przedpełski powinien zostać

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski i Jacek Frątczak
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski i Jacek Frątczak

Kadra Get Well Toruń na sezon 2019 krystalizuje się coraz bardziej. Na ten moment mamy wakaty na pozycji polskiego seniora i lidera formacji młodzieżowej. Drugą ma wzmocnić Jakub Miśkowiak. A pierwszą? Zostać powinien Paweł Przedpełski.

MAJĄ: Jason Doyle, Niels Kristian Iversen, Chris Holder, Jack Holder, Rune Holta, Igor Kopeć-Sobczyński, Marcin Kościelski, Aleks Rydlewski

Pozostanie Doyle'a i Iversena ogłoszono w pierwszej kolejności. Obaj mieli w tym sezonie swoje "przygody", ale jeden i drugi to wciąż najwyższa półka. Australijczyk ma w końcu w dorobku złoto IMŚ, z kolei Duńczyk wraca do Grand Prix, co każe mieć nadzieję, że jego przygotowania na 2019 rok będą na wysokim poziomie. Jeśli tylko dopisze im zdrowe, powinni być niezaprzeczalnymi liderami.

W Toruniu zostaje też Holta, który ten sezon zakończył z paskudną kontuzją nogi. Widząc jednak to, co dzieje się na rynku w przypadku polskich seniorów, trudno było spodziewać się, że 45-latek opuści Get Well. Byłoby to za duże ryzyko, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, bo akurat w kwestii Holty ryzyko zostało podjęte już rok temu, gdy złudnie liczono na to, że w takim wieku, poza Częstochową, gdy doszła do tego rezygnacja z jazdy poza Polską, utrzyma wysoki pułap.

Podobnie ma się sytuacja z Chrisem Holderem, którego pozostanie wraz z bratem Jackiem ogłoszono w poniedziałek. Po poprzedniej, przeciętnej kampanii wielu mogło sądzić, że Australijczyk po dziesięciu sezonach opuści Toruń. Tymczasem 31-latek jest po kolejnym przeciętnym i szykuje się do... dwunastego. Powód? Podobny jak w przypadku Holty. Brak potencjalnych kandydatów, którzy mogliby go zastąpić. Okazuje się więc, że ubiegłoroczne decyzje Jacka Frątczaka co do składu, mocno oddziałują na jego kształt na nowy sezon.

MUSZĄ ZATRZYMAĆ: Paweł Przedpełski

Jego odejście zwiastują prawie wszyscy. Menadżer, z którym zawodnik nie do końca dogadywał się w ostatnim czasie zdaje się nabierać wody w usta, a sam Przedpełski swoimi wypowiedziami nie przekonuje, że zostanie w macierzy. Na zainteresowanie narzekać nie może (najpoważniejszy kandydat do pozyskania go to forBET Włókniarz Częstochowa), bo to cały czas perspektywiczny, posiadający doświadczenie i spore umiejętności żużlowiec. A takich na rynku brakuje. Paweł rzeczywiście przeżywa słabszy okres, jednak takich jeźdźców szybko skreślać nie można. Przykład niewiele starszego Michaela Jepsena Jensena, któremu rok temu podziękowano za współpracę, doskonale pokazuje, że da się wyjść z kryzysu.

Poza tym należy sobie zadać pytanie, kto ewentualnie mógłby zastąpić Przedpełskiego? Mówiło się, że Daniel Kaczmarek, ale ze sportowego punktu widzenia, trudno byłoby uznać taki ruch za racjonalny. Spoglądając na wolnych zawodników, nie ma tak naprawdę nikogo, kto dałby pewność co do poprawy jakości. Wniosek nasuwa się więc sam. Przedpełski powinien zostać i ze sportową złością udowodnić, że wciąż stać go na sukcesy w PGE Ekstralidze.

Przy 23-latku dochodzi jeszcze jeden aspekt. Rezygnacja z drugiego wychowanka w ciągu roku byłaby dla toruńskiego środowiska (głównie kibicowskiego) ciosem pod wieloma względami. Być może będzie to zbyt górnolotne i nieco przesadzone stwierdzenie, ale już raz i to całkiem niedawno Get Well "wyszła bokiem" rezygnacja ze swojego zawodnika. Dziś łatwo powiedzieć, że Adrian Miedziński dobrze zrobił i że faktycznie potrzebował zmiany otoczenia. Wydaje się jednak, że wystarczyłoby nieco więcej wiary w oddanego klubowi, choć lekko pogubionego sportowo zawodnika, a być może dziś nikt nie miałby obaw o dyspozycję jego zastępcy.

MUSZĄ KUPIĆ: juniora

Jeszcze dziesięć, czy piętnaście lat temu bardzo niechętnie spoglądano w Toruniu na angaż młodzieżowców z innych ośrodków. Kibice Aniołów z nutką nostalgii wspominają okres, w którym przy obsadzaniu pozycji juniorskich polegano wyłącznie na swoich wychowankach, dodatkowo stanowiących o sile regularnie walczącego o najwyższe laury zespołu. Czasy się jednak zmieniają i dziś już nikogo nie dziwi, że i najmłodszych pozyskuje się z zewnątrz.

A w toruńskim klubie problem z młodzieżą raczej się pogłębia. Coraz mniejsze grono rokuje na przyszłość. Warto przy tym wspomnieć, że w tym roku do MRGARDEN GKM-u Grudziądz powędrował obiecujący nastolatek, którzy pierwsze szlify zbierał właśnie w Toruniu. Mowa o Denisie Zielińskim, za którym powędrował były opiekun juniorów Get Well, Robert Kościecha.

Chcąc myśleć o czymś więcej niż samej o walce o play-offy, Frątczak doskonale wie, że potrzebny będzie mu ktoś, kto zastąpi Kaczmarka. Najlepiej ktoś, kto liznął ligowego żużla na niezłym poziomie, pokazał się przy tym z dobrej strony, ma przed sobą jeszcze kilka lat wieku juniorskiego i posiada duży potencjał. A kimś takim jest Jakub Miśkowiak, od ponad roku jeździec Orła Łódź. W środowisku mówi się, że angaż 17-latka jest na ostatniej prostej. Drugim młodzieżowcem w podstawowym składzie byłby rzecz jasna Igor Kopeć-Sobczyński.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po gorzowsku

Źródło artykułu: