Gabriel Waliszko. Z drugiej strony ekranu: Wyjątkowa jazda w kolorowym sezonie (felieton)

To był kolorowy sezon. Pełen słońca, zaciętych wyścigów, z byczym finałem na ostatniej prostej. No a wszystko ubarwiły nam trzy postaci, które tradycyjnie już zrobiły duże widowiska.

Gabriel Waliszko
Gabriel Waliszko
Bartosz Zmarzlik i Andrzej Lebiediew WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Bartosz Zmarzlik i Andrzej Lebiediew.
Z drugiej strony ekranu to cykl felietonów Gabriela Waliszki, dziennikarza nSport+.

***

Nicki Pedersen miał roześmianą twarz, Bartek Zmarzlik odnosił się z dystansem do swojego głosu, a Jacek Frątczak pisał w sms-ach, że to jest pamiątka na lata. Bohaterowie gali PGE Ekstraligi nie mieli z parodiowaniem swego zachowania żadnego problemu. Wystąpili w podwójnych rolach (okulary Jacka, głos Bartka, gesty Duńczyka) i te zagrane przez aktora Michała Meyera pozostawiły po sobie głośne echa. Bo przecież każdy lubi się czasem pośmiać, a że w sezonie jest zwykle napięcie i stresy to kiedyś trzeba to wszystko rozładować. Udało się w pełni w galowych nastrojach.

Dlaczego to był wyjątkowy sezon? Po pierwsze, bo Byki obroniły tytuł. Ostatni raz taka sztuka zdarzyła się 13 lat temu za sprawą Unii tarnowskiej, więc już ta liczba świadczy o tej wyjątkowości. Leszczynianie odjechali konkurencji nie tyko na torze, ale też w działalności marketingowo-organizacyjnej. Typowania papierowe przeniosły się na sportową rzeczywistość. Bycza sprawa.

Po drugie, zażarty bój o elitę. Tak zacięta walka o utrzymanie się w ekstralidze i obrona przed degradacją w barażach mogła rozgrzać do czerwoności najbardziej skostniałe organizmy. Do ostatniej rundy i ostatniego meczu nie byliśmy pewni kto zostanie w elicie, a kto poleci na łeb, na szyję. Ostatecznie obronił się dzielnie zielonogórski Falubaz, a tarnowska Unia zapikowała po ambitnej walce do ostatnich metrów. Choć mogło być całkiem inaczej.

Po trzecie, niespotykana pogoda na żużel. Dorota Gardias wraz z Marcinem Majewskim podkreślali podczas naszej gali, że tak pięknego słońca świecącego dla speedwaya nie było już dawno. Bodaj jeden odwołany mecz w skali całej ligi to mały pryszcz w stosunku do całości emocjonujących rozgrywek. W sezonie właściwie nie lało, a jeśli już coś pokropiło to delikatnie i bez wyładowań.

Po czwarte, niesamowita frekwencja. Na trybunach i przed telewizorami mieliśmy rzeszę fanów, którzy bez względu na wszystko oglądali najlepszą ligę świata. 300 tysięcy włączonych dekoderów podczas najlepiej oglądanego meczu czy też średnia stadionowa ponad 10 tysięcy czyli lepsza często gęsto od piłkarskiej, muszą robić wrażenie. To są fakty, a nie bajki. To jest najlepsza liga i basta.

Po piąte, koniec sezonu w Europie. Od kilku dobrych lat rok żużlowy kończył się daleko na Antypodach. Tymczasem tym razem światowe ściganie zakończyliśmy na Starym Kontynencie. Polska jako ostatnia przystań sezonu wcale nas nie zdziwiła, lecz bardziej zadowoliła. Bo wicemistrzostwo świata Bartka Zmarzlika to znakomity prognostyk przed kolejnym sezonem. Jak mówił w galowym nagraniu mistrz Gollob, on sam też taką drogą podążał po najwyższe podium. Brąz, srebro, złoto. I takiej właśnie drogi Bartkowi też życzę.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

ZOBACZ WIDEO Memoriał Tomasza Jędrzejaka otworzy sezon 2019 we Wrocławiu


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×