Ostafiński z Galewskim biorą się za łby. Trzecia bomba rozsadzi Falubaz. Nawrocki ma duży problem

- Falubaz odpala transferowe bomby, a ja się zastanawiam, czy ta trzecia, już bez nazwiska, nie rozsadzi drużyny od środka - zastanawia się Ostafiński. - Musieli wziąć Pedersena z Vaculikiem, żeby wrócić do gry o złoto - ripostuje Galewski.

 Redakcja
Redakcja
Na zdjęciu od lewej: Michael Jepsen Jensen i Grzegorz Zengota WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu od lewej: Michael Jepsen Jensen i Grzegorz Zengota

Dariusz Ostafiński: Mamy okno transferowe pod znakiem Falubazu. Jedną bombę odpalili, za chwilę odpalą drugą. Cały czas jednak zastanawiam się, jak ten skład, z Pedersenem i Vaculikiem, będzie funkcjonował. Czy oni się tam, aby nie pozabijają, walcząc o lepsze numery startowe? Jak menedżer ogarnie te charaktery?
Jarosław Galewski: Mógłbym odpowiedzieć na te wątpliwości pytaniem. A co innego miał zrobić Falubaz? Kogo do siebie ściągnąć w miejsce Pedersena lub Vaculika, żeby wrócić do gry o złoto? Moim zdaniem rozegrali ten okres transferowy świetnie. O atmosferę się jakoś nie martwię. Będą wyniki, będzie wszystko w porządku.

Ostafiński: Tyle że Pedersen z Vaculikiem nie dają gwarancji jazdy o złoto. Nic jej nie daje. W ogóle to nie kwestionuję tych transferów. Zastanawiam się natomiast, jak to poskładają. Wyobrażasz sobie parę Pedersen, Jensen albo Pedersen, Protasiewicz. W ogóle, czy wyobrażasz sobie Jensena z Protasiewiczem w drugiej linii. Oni poczuli się w tym roku liderami. Galewski: Uważam, że Jensen od dawna jest zawodnikiem, któremu numer nie robi różnicy. A Piotr Protasiewicz? Akurat jego, w odróżnieniu od władz Falubazu, już od dłuższego czasu nie widziałem w roli prowadzącego. W tym przypadku w końcu stanie się coś, co powinno mieć miejsce już dawno.

Ostafiński: Nie bierzesz jednak pod uwagę odczuć zawodników. Nieważne, co się tobie wydaje. Ważne, co myśli Protasiewicz, a on uważa się za lidera. Jensen też się do tej roli przyzwyczaił. Doskonale wiesz, że jak się dowiedział o Pedersenie, to miał chwilę zwątpienia. Jak zapytałem niedawno jednego z naszych ekspertów, jakby zestawił, to co ma Falubaz, powiedział tylko: "o, kurXX".
Galewski: Nie twierdzę, że będzie łatwo to poukładać, ale potrafię sobie to wyobrazić. Plus polega zresztą na tym, że wszyscy powinni mieć biegi. Nie ma rezerwowego pod numerami 8 i 16, który może zmieniać kogoś z piątki seniorów. Z tym sobie akurat Falubaz poradzi.

Ostafiński: Poukładać się na pewno. Pytanie, jak to będzie funkcjonowało? No a równej liczby biegów to nigdy nie będzie. Czterech seniorów po pięć, jeden zawsze będzie poszkodowany. Jedno nie ulega dla mnie wątpliwości. Jedna kontuzja nie zniszczy planów Falubazu. A myślisz, że zdobędą złoto?
Galewski: Myślę, że zdobędą medal i daję im duże szanse na finał. A złoto? Tak daleko bym nie poszedł. Dla mnie faworytem będzie nadal Unia Leszno.
Ostafiński: To tu jesteśmy zgodni.

Ostafiński: Żeby jednak nie było, że wszystko kręci się wokół Falubazu, pogadajmy o Stali, ale o tej z Rzeszowa. Komu wierzysz? Porsingowi czy Nawrockiemu?
Galewski: To nie jest dla mnie kwestia wiary. Stali Rzeszów nic nie grozi, bo podejrzewam, że pieniądze z kontraktu są lub będą zapłacone. Dopóki w polskim żużlu będzie regulamin finansowy, takie sytuacje będą się powtarzać. Nie mogę zrozumieć, dlaczego do dziś tkwimy w tym stanie. Z tego powodu tak naprawdę nigdy nie rozstrzygniemy, kto ma rację.

Ostafiński: Prezes Nawrocki twierdzi, że kontraktowe dawno zapłacone. Poza travelem, który jego zdaniem Porsingowi się nie należy. Mnie jednak bardziej zastanawia to, jak to się stało, że Nawrocki ma przyczepioną łatkę niezbyt wiarygodnego działacza. Nie mówię, że on jest jedyny i niepowtarzalny, ale i też niczym nie odróżnia się od pozostałych żużlowych działaczy. Piszą jednak o nim, że oszust. Jak to jest? Może ty mi wytłumaczysz?
Galewski: Skoro wszystko, co w kontraktach jest popłacone, to w świetle regulaminu finansowego prezes Nawrocki oszustem nie jest. A jakie były inne ustalenia i kto się z nich wywiązał, a kto nie, to już ani ja, ani Ty nie wiemy. I raczej się nie dowiemy.

Galewski: Mnie tylko niepokoi, że liczba osób, które mówiły lub mówią źle o Stali Rzeszów, raczej rośnie, a nie maleje. Tylko wyrzucenie regulaminu finansowego do kosza sprawi, że oddzielimy uczciwych prezesów od oszustów.
Ostafiński: Uważasz, że powinniśmy dołączyć do tych, co mówią źle o Stali?
Galewski: Uważam, że powinniśmy nadal pytać o to, co dzieje się w Stali. A od władz polskiego żużla wymagać wyrzucenia regulaminu finansowego do kosza. To dla mnie jedyna droga do normalności. Kluby w procesie licencyjnym powinny rozliczać się z wszystkiego, co obiecały zawodnikom.

Ostafiński: Nigdy nie byłem zwolennikiem tej lewizny sponsorskiej z drugiego obiegu, bo to nic innego, jak kontrakt, tyle że wypłacony na boku. Zatem zgoda co do tego, że to powinno obejmować proces licencyjny. W ogóle nie powinno być żadnych limitów, bo to fikcja. A co do pytania o to, co dzieje się w Stali, to przecież robimy to. Ostatnio dostałem od prezesa Nawrockiego skany przelewów dla Porsinga na 100 tysięcy, a tyle miał zarobić. Duńczyk nazywa jednak działacz notorycznym kłamcą.
Galewski: I wychodzi na to, że panowie spotkają się w sądzie. Szkoda, że tam, bo w takiej sytuacji powinna być od razu reakcja władz polskiego żużla i sprawdzanie wszystkiego, a nie tego, co jest kasą kontraktową, a co sponsorską. Teraz możemy sobie gdybać i zastanawiać się, kto ma rację.

Ostafiński: Swoją drogą zadziwia mnie to wszystko, co związane z Nawrockim. Dał diamenty, to się czepiali, że w papierowych torebkach. Ciekawe co krytycy powiedzą, jak Stal przejdzie bez problemów proces licencyjnych.
Galewski: Gdyby Stal nie przeszła procesu licencyjnego po sezonie w drugiej lidze, to byłaby komedia. Nie nazywajmy tego osiągnięciem. Spójrz, jakie tam są stawki za podpis i punkt.
Ostafiński: Ok, ale pijar Nawrocki ma taki, że można by pomyśleć, że facet nie ma 5 złotych.
Galewski: Myślę, że nad tym prezes Stal powinien się zastanowić, bo taka łatka na pewno nie pomaga w pozyskiwaniu sponsorów.

Galewski: Nawrocki mówił, że jest wiele osób, które źle mu życzą. Ja jednak w żaden spisek antyrzeszowski nie wierzę. Tak samo, jak w to, że klub nie przejdzie przez proces licencyjny. Przejdzie i pod względem regulaminowym będzie można powiedzieć, że są uczciwi. To tyle.
Ostafiński: Myślę, że prezes Stali mocno zaszkodził sobie, wchodząc w Diamond Cup. Opowieści o diamentach, choć ostatecznie je wręczył, przyniosły więcej szkody niż pożytku. Już wtedy wzięto Nawrockiego na języki. Poza tym za wiele pomysłów rzucał, a wszyscy od razu chcą go z tego rozliczać. Myślę, że powinien się skupić na rzeszowskim klubie, choć nie wiem, czy na obecnym etapie cokolwiek to zmieni.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Nawrocki jest człowiekiem godnym zaufania?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×