- Szczerze mówiąc nie wiem co powiedzieć. Miałem w tym meczu jedenaście biegów przerwy. To naprawdę sporo. Przez ten czas dwa razy równano tor. Przed moim drugim występem praktycznie nic nie wiedziałem o nawierzchni. Trener powiedział mi, że mam się trzymać najszybszej ścieżki, ale ja nie wiedziałem która to jest. Myślę, że podejmę jakieś poważne decyzje w najbliższym czasie. Nie uważam się za doskonałego zawodnika, ale po meczu z Atlasem czuję się po prostu rozgoryczony i nie wiem co powiedzieć - mówił po niedzielnym spotkaniu Jurica Pavlic.
Jurica Pavlic twierdzi, że startując w Anglii ma większy komfort psychiczny niż podczas meczów ligowych w Polsce - W Anglii jeździ mi się łatwiej. Już przed zawodami dokładnie wiem kiedy wystartuję. To daje mi komfort psychiczny, którego nie mam w Polsce. W meczu z Atlasem nie mogłem na bieżąco dopasowywać ustawień do toru. To naprawdę spore utrudnienie. Po ostatnich lepszych wynikach w lidze angielskiej i zawodach w Krsko, gdzie zdobyłem komplet, myślałem, że wszystko wraca do normy. Teraz znowu mam mętlik w głowie.
W rundzie rewanżowej stawką spotkania z Atlasem na jego torze będzie także punkt bonusowy. Jurica Pavlic ostrożnie ocenia szansę swojej drużyny. - Oczekiwano od nas wysokiego zwycięstwa nad Atlasem. Wygraliśmy nieznacznie, ale w obecnej sytuacji ważne, że dwa meczowe punkty zostają w Lesznie. Rewanż we Wrocławiu może być dla nas bardzo trudny. Oni na swoim torze powinni być jeszcze mocniejsi niż w meczu u nas. Myślę, że do tego czasu zdążymy jeszcze zmienić kilka rzeczy i powinno być dobrze - zakończył Chorwat.