Spalona ziemia po Rickardssonie i Pedersenie. Dawni hegemoni w odwrocie

Po multimedaliście IMŚ Tony Rickardssonie w Szwecji nie widać jego następców. W Danii podobnie. Od czasów Nickiego Pedersena, który jako ostatni z kraju Hamleta sięgał po tytuł, brakuje nie tylko charyzmatycznych, ale i perspektywicznych żużlowców.

Szwecja ma sześciokrotnego indywidualnego mistrza świata i jedenastokrotnego medalistę IMŚ, Tony Rickardssona, ale próżno wypatrywać następców, którzy choćby spróbowali nawiązać do jego sukcesów. W 2011 srebrny medal IMŚ zdobył Andreas Jonsson, a w tym sezonie brąz wywalczył Fredrik Lindgren. Wyjątki od reguły w ostatnich latach potwierdzają, że szwedzki żużel przeżywa kryzys. Widać to szczególnie po obsadzie finałów IMŚJ. Szwedzi Joel Kling i Filip Hjelmland furory nie zrobili.

W rywalizacji drużynowej może ten problem nie istnieje, bo w ostatnich trzech sezonach obowiązywania DPŚ, Szwedzi zdobywali złoto (2015), brąz (2016) i srebro (2017). W rywalizacji juniorskiej sytuacja reprezentacji Trzech Koron wygląda znacznie gorzej. Szwedzi nie mieli medalu IMŚJ od 2006 roku, kiedy to tytuł wicemistrzowski wywalczył Antonio Lindbaeck. W drużynie szwedzka młodzież nigdy nie sięgnęła po złoty medal, a ostatni krążek DMŚJ wywalczyła w 2014 roku w Slangerup.

Duńczycy mają podobny problem. Po tym, jak tytuły indywidualnego mistrza świata przestał zdobywać Nicki Pedersen, a było to już dekadę temu, jedynym medalistą IMŚ - innym niż Pedersen - był Niels Kristian Iversen. Gdyby nie ten wyjątek z 2013 roku, duńskiego medalisty IMŚ - poza wspomnianym Pedersenem - musielibyśmy szukać w czasach Hansa Nielsena, czyli prawie dwie dekady temu.

- Myślę, że w obu tych krajach kryzys przeżywa przede wszystkim ligowy żużel ligowy. Wszyscy już się pogodzili, że równać do polskiej PGE Ekstraligi nie mają szans. Schodzą więc coraz niżej. Różne reguły, które wprowadzane są w Szwecji, bardzo niskie stawki punktowe, to wszystko nie powoduje progresu. Nic nie robią, by uruchomić szwedzkich juniorów. Szkolenie wydaje się bardzo mocne. Są tam różne rozgrywki na minimotocyklach o pojemności 250 cm3. Młodych zawodników jest całkiem sporo, ale nie mogą się oni później przebić do podstawowych składów swoich ligowych drużyn - wylicza przyczyny kryzysu szwedzkiego żużla nasz ekspert, Krzysztof Cegielski.

- Reguły, które panują w Szwecji od lat dotyczące chociażby średnich czy braku pewnego miejsca dla miejscowych juniorów, powodują, że jest tak, a nie inaczej. Nasi młodzieżowcy mają ten komfort, że jeżdżą z najlepszymi, mają pewne miejsce w składzie, a co za tym idzie, muszą być doinwestowani przez kluby. To wszystko powoduje, że zawodnicy typu Drabik, Smektała czy Kubera jeżdżąc z najlepszymi, rywalizują na najwyższej klasy sprzęcie. Później zostają mistrzami świata juniorów. To się nie dzieje przez przypadek - uważa Cegielski.

- Szwedzi mogą długo nie doczekać się następcy Tony Rickardssona, bo był to człowiek z innej planety. Tak samo Duńczycy drugiego Nickiego Pedersena. To są indywidualności. System rozgrywek obowiązujący w ich krajach też nie powodował, że oni na tym korzystali. Jeśli w ogóle można mówić, że na czymś ci zawodnicy skorzystali, to właśnie na tym, że w Polsce zarabiali, a w Anglii uczyli się jazdy na torach technicznych. Dokładając do tego ich charaktery, mamy odpowiedź na to, dlaczego zdobywali tytuły mistrzowskie - dodaje ekspert WP SportoweFakty.

Lepiej niż indywidualnie w przypadku Danii wyglądała w ostatnich latach rywalizacja drużynowa zarówno wśród seniorów jak i juniorów. Przez lata Duńczycy toczyli pojedynek z Polakami o trofeum im. Ove Fundina oraz złoto w DMŚJ. W poprzednich sezonach seniorzy kompromitowali się w DPŚ, a ostatnio w SoN. Indywidualnie wśród juniorów Duńczycy nie mają medalu od trzech lat, kiedy to na podium stawali Anders Thomsen i Mikkel Michelsen. Ostatnim duńskim mistrzem świata juniorów był z kolei Michael Jepsen Jensen w 2012 roku.
W DMŚJ Dania zdobywa regularnie medale, ale od 2013 roku nie ma złota. W ostatnich sezonach następcy Hansa Nielsena czy Ole Olsena mogli nabawić się kompleksu Polaków, którzy wygrali pięć finałów DMŚJ z rzędu. Następców wybitnych Duńczyków ciężko wypatrywać. Szanse na dołączenie do światowej czołówki mają Mikkel Michelsen i Anders Thomsen. Wśród juniorów byli co prawda w czołówce IMŚJ Andreas Lyager, Patrick Hansen czy Frederik Jakobsen. Pytanie czy są to żużlowcy na miarę wielkich duńskich mistrzów speedwaya?

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty

Kariery Duńczyków - w przeciwieństwie do Polaków - nie nabierają tempa w wieku 20-21 lat. Nawet Nicki Pedersen nie święcił sukcesów jako junior, a później stał się jednym z najbardziej utytułowanych duńskich żużlowców w historii. Być może podobnie będzie z Michelsenem czy Thomsenem, a także Leonem Madsenem, który zapomniał już o tym, jak był młodzieżowcem i blisko trzydziestki wdarł się do czołówki, na razie europejskiej, ale być może wkrótce światowej. - W Danii jest tendencja, że żużlowcy nie muszą sięgać po sukcesy w wieku juniorskim. Nie robił tego nawet Pedersen. Oni faktycznie rozwijają się nieco później - potwierdza Krzysztof Cegielski.

Czas pokaże, czy skandynawski żużel przeżywa chwilowy kryzys, czy też jest to stała tendencja spadkowa. Wystarczy spojrzeć, kto w ostatnich latach zdobywał tytuły mistrzowskie. Amerykanin, Australijczyk oraz Brytyjczyk, który sam przyznaje, że płynie w nim australijska krew. Skandynawowie są wyraźnie w odwrocie i na zmianę kursu szybko się nie zanosi.

Źródło artykułu: