Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Macie kompletnie nową drużynę. Czy wie pan jak zrobić z niej zespół z prawdziwego zdarzenia?
Mirosław Berliński, trener Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Musimy obudzić ich do jazdy. Wiemy wszyscy, że umieją to doskonale, ale pewne okoliczności ich hamowały. Nikt nie będzie ich jednak ograniczał. Mają tutaj pełną możliwość rozwoju i pewność, że my jesteśmy dla nich - gdy tylko zgłoszą chęć, zawsze zorganizujemy dla nich nawet dodatkowe treningi.
Ma pan drużynę, której potencjału nikt nie może odmówić, jednak jest ona mocno nadgryziona przez ostatni sezon. Czy zgodzi się pan z tym, że praca z zawodnikami schodzącymi z PGE Ekstraligi z niższymi średnimi może być dla pana wyzwaniem?
Na pewno to, że nie mieli najwyższych średnich w PGE Ekstralidze nie skreśla ich w żaden sposób. Gdy ktoś wykręca średnio 1,1 punktu na bieg w tej klasie rozgrywkowej to znaczy, że jest w stanie zdobywać nawet dwa razy więcej punktów w Nice 1.LŻ. Życzyłbym sobie, by ci zawodnicy swój potencjał przenieśli na tory.
ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać
Po słabszym sezonie jest też Adrian Cyfer.
Mam nadzieję, że przy nakładach finansowych, które Adrian Cyfer będzie miał dzięki kontraktowi u nas, zainwestuje w sprzęt i jego wyniki będą nieporównywalnie lepsze do tego roku, w którym jeździł w Euro Finannce Polonii i ze łzami w oczach mówił, że jeździ na tym co ma. Ta jazda nie była wcale taka zła, ale problemy były widoczne i przełożyły się na wyniki.
Kto będzie liderem tej drużyny?
Sami zawodnicy mówią, że każdy z nich chce być liderem i to mobilizuje też całą resztę. W sporcie każdy chce być najlepszy i daj Boże, by był z tego dobry wynik.
Seniorów do walki o skład jest sześciu. Jak zrobić, by każdy z nich był zadowolony z jazdy?
Nie ma tutaj aż tylu zawodników, by ktoś mógł się czuć pokrzywdzony. Każdy zawodnik będzie zadowolony. Przed sezonem może się wydawać, że roszady mogą być przede wszystkim pomiędzy dwójką Joel Kling - Adrian Cyfer. Wszystko jednak zweryfikuje tor. Ja mam taką filozofię, by żużlowcy przede wszystkim czerpali radość z jazdy. Odsuwanie żużlowców od składu i walka o pojedyncze wygrane na każdym treningu wypacza jazdę na żużlu.
Fani lubią się identyfikować z zawodnikami, a skład jest praktycznie zupełnie nowy. Czy tę drużynę od razu pokochają kibice?
Na pewno początkowo może im brakować ułańskich szarż Andersa Thomsena czy doskonałej jazdy Mikkela Michelsena, ale są inni zawodnicy, którzy mogą wypełnić te luki. Na postawę zespołów wpływa wiele czynników, a jednym z nich jest szczęście. My liczymy na to, że będzie nam ono dopisywało.
Czy jest pan przekonany, że tym razem tor będzie sprzymierzeńcem zespołu przez cały sezon?
Wszystko robimy w tym kierunku. Wszelkie techniczne sprawy zostały już zamknięte i tor jest gotowy do nadejścia zimy. Dążę do tego, by tor był taki sam od pierwszego do ostatniego meczu, przez cały sezon. Żadnych kombinacji, bronowania. To da naszej drużynie najwięcej.
Jak wasza współpraca będzie wyglądała zimą? Czy chce pan rozliczać żużlowców z każdego treningu kondycyjnego?
Zakontraktowaliśmy zawodowców, którzy mają pełną świadomość, że pieniądze leżą na torze. To jest ich praca i jak przepracują zimę, tak będą zarabiać od wiosny do jesieni.
Do Karola Żupińskiego na razie dołączył Dominik Majchrzak i macie dwóch juniorów. Kolejne wzmocnienia są tu nieuniknione.
To prawda, przyszedł do nas Dominik Majchrzak, przed którym jeszcze cztery lata w wieku młodzieżowca. Według mnie optymalne byłoby rozwiązanie, w którym mielibyśmy czterech młodzieżowców i do tego dążymy. W najbliższym czasie chcemy wypożyczyć jednego zawodnika, albo i dwóch, bo to kontuzjogenny sport.
Czy jest szansa na to, że jacyś pana wychowankowie zdadzą licencję żużlową w 2019 roku?
Wszystko zmierza w tym kierunku, byśmy mogli wysłać naszych kolejnych wychowanków do licencji, również w klasie 500 cc.