Ostafiński z Hynkiem biorą się za łby. Get Well powiela błędy z sezonu 2018. Porównujemy Motor z Unią

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Get Well. Igor Kopeć-Sobczyński.
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Get Well. Igor Kopeć-Sobczyński.

- Get Well nie wyciągnął wniosków z sezonu 2018. Seniorzy znowu pojadą z pistoletem, czytaj Holderem, przystawionym do skroni - twierdzi Ostafiński. - Dlatego Przedpełski uciekł. Get Well ma szczęście, że jest słaby Motor - zauważa Hynek.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: W sezonie 2018 Get Well zaczął jechać, kiedy Rune Holta doznał kontuzji i pod jednym z numerów seniorskich pojawił się junior będący w istocie kevlarem. Nagle zniknęły zgrzyty związane z rezerwowym Jackiem Holderem. Menedżer Jacek Frątczak przekonywał mnie kilka dni temu, że klub wyciągnął wnioski z tamtej lekcji. Po prezentacji składu mam jednak wątpliwości. Znowu jest pięciu seniorów z apetytem na starty plus Jack. To prosta droga do tego, żeby zawodnicy zaczęli sobie skakać do gardeł.
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Myślę, że w przyszłym sezonie będzie wilk syty i owca cała. Chociaż Norberta Kościucha nie sprowadzałbym do roli kewlara czy plastronu to uważam, że na wyjazdach może mieć kłopot ze zdobywaniem punktów. I wtedy ten Jack zostanie uruchomiony. Norbert też wie, na co się godzi, a i klub też dobrze główkował, bo wziął sobie zawodnika niekonfliktowego, którym można posterować.

Hynek: Z drugiej strony uważam, że na swoim torze ten Kościuch może punkty zdobywać. Motoarena sprawia wrażenie podobnej do tego nowego łódzkiego stadionu. Bardziej martwiłbym się o emeryta Holte.
Ostafiński: Nie twierdzę, że Kościuch będzie kevlarem. Holta też nie ma tu nic do rzeczy. Mówię tylko, że menedżer Get Well opowiadał o wyciągnięciu wniosków, a przedstawiony skład stoi w sprzeczności z tymi słowami. Dalej będzie tak, że każdy senior będzie chodził, jak na szpilkach, a Holder będzie takim pistoletem przystawionym do głowy. Napięcia pewne, a pamiętasz, jak funkcjonował toruński zespół w takim układzie. Jak wściekał się Przedpełski, jak irytował się Iversen. Były napięcia, wyniku nie było. Teraz mamy powtórkę.
Hynek: Dlatego Przedpełskiego już tam nie ma, bo bał się powtórki.

Hynek: Z drugiej strony takie gadanie trochę mnie irytuje. Przecież nikt nie każe i tak jak mówisz, nikt nikomu giwery nie trzyma przy skroni podczas negocjacji. Zawodnicy sami najpierw myślą cyferkami, a dopiero w trakcie sezonu łapią się za głowę i wylewają publiczne żale. To ja mówię: trzeba było myśleć wcześniej. A co do Jacka Frątczaka i jego koncepcji? W środowisku panuje opinia, że to wytrawny gracz. Czasem jedno mówi, a drugie robi.
Ostafiński: Tyle że teraz ten wytrawny gracz zrobił ostatecznie coś, co raz mu się już nie sprawdziło. A zawodników bym w to nie mieszał. Pewnie jest, jak mówisz, bo każdy ma swój rozum. Klub powinien jednak mieć jakąś strategię i powinien brać pod uwagę doświadczenia. Zwłaszcza te niedawne.

Ostafiński: A wracając do Frątczaka, zauważyłem, że teraz to on niewiele mówi. Doszedł do wniosku, że lepiej siedzieć cicho i schładzać, bo potem ludzie nie mają wielkich oczekiwań i nie ma też wielkich rozliczeń.
Hynek: Toruń i tak jest w niezłej sytuacji, bo kibice od dwóch sezonów są już przyzwyczajeni do bylejakości, więc trzeci rok z tym samym nie będzie niespodzianką. Frątczak faktycznie zaczął trochę mniej buńczucznie się wypowiadać, ale być może wynika to z tego, że zdał sobie sprawę, że ten skład niczego nie gwarantuje. Choć do utrzymania powinien wystarczyć.

Hynek: W ogóle, to mogą w Get Well podziękować temu na górze, że ten zesłał im zaopatrzony w same kewlary Motor Lublin. Chociaż może za ostro poleciałem.
Ostafiński: Zdecydowanie za ostro. Według mnie Motor ma dobrych zawodników, ale nie ma tam żadnej lokomotywy, która mogłaby pociągnąć wynik. Każdy z seniorów Motoru może być spokojnie zawodnikiem drugiej linii, ale stawianie ich w roli prowadzących, to już jest duże ryzyko. Spotkałem się jednak z opiniami, że Motor ma lepszy skład niż rok temu Unia Tarnów. Co ty na to?
Hynek: Bądźmy poważni. Nie sprawdzimy tego, ale jestem przekonany, że zestawiając obie drużyny, Unia zbiłaby w dwumeczu Motor. Może nie jakoś wyraźnie, ale jednak. Nicki Pedersen i Kenneth Bjerre to byli pewniacy, którzy na swoim torze nie schodzili poniżej dwucyfrówki. Obudzeni w środku nocy wsiadają na motocykl i z zamkniętymi oczami pokonują łuki na pełnym gazie. A w Lublinie? Poza silnymi młodzieżowcami mamy totalny miszmasz i groch z kapustą.

Hynek: Dobrzy juniorzy to jeszcze nie wszystko. Spotkałem się z opinią, że Lublin będzie w kontakcie do drugiego biegu. Pierwszy przegrają 1-5, młodzieżowcy odrobią tę stratę, a potem odjazd.
Ostafiński: Zasadniczo zgadzam się, że Motor będzie miał dobrych, czy nawet bardzo dobrych juniorów, niezłą drugą linię i ciekawego rezerwowego, o ile Lambert pojedzie pod numerami 8 i 16. Pedersena i Bjerre nie mają. Mogą natomiast mieć odkrycie w stylu Jamroga. Niech kibice sami ocenią, czy to jest skład, silniejszy niż miała Unia.
Hynek: A kto ma być tym odkryciem, bo chyba nie masz na myśli Dawida Lamparta? 38-letniego Andreasa Jonsson chyba też nie?
Ostafiński: Lambert, może Michelsen. Ktoś z tej dwójki.

Ostafiński: Jednak nawet jeśli wypalą obaj, to będzie to zdecydowanie za mało. Unii opcja z armatą Nickim, mocnym Bjerre i odkryciem Kubą dała tylko tyle, że walczyli do końca. Swoją drogą, życzę Motorowi, żeby utarł nam nosa, bo to będzie znaczyło, że nie przegrają wszystkiego do 30-tu.
Hynek: Czyli nie jesteśmy jednak tacy źli, jak nas opisują. I nie jest tak, że wszyscy piejemy na jedną melodię i walimy w ten Motor, ile wlezie. Mam wrażenie, że te plusy znalazłeś trochę na siłę, ale niech będzie.

ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji

Źródło artykułu: