- Absolutnie zaprzeczam, że chciałem podwyżki w Stali Gorzów. Stal miała pierwszeństwo w rozmowach, negocjowaliśmy, mieliśmy ustalone wszystkie punkty kontraktu, z finansowymi włącznie. Nagle, podczas gali PGE Ekstraligi, trener Chomski przekazał mi, że niestety muszę szukać sobie innego klubu - powiedział Martin Vaculik po rozstaniu z Cash Broker Stalą Gorzów (czytaj więcej TUTAJ).
Słowak wywołał burzę. Ireneusz Maciej Zmora zarzucił mu kłamstwo, na Vaculika wściekli byli też gorzowscy kibice. - Nie chciałbym komentować jego wypowiedzi. Martin powiedział to, co powiedział. [...] Sens wypowiedzi miał być inny, a padły słowa takie, a nie inne. Powiem jedno: rozstając się z Martinem po gali, prosiłem go, by nie robił pochopnych ruchów. Dobrze wiedział, jaka jest sytuacja w klubie - tłumaczy Stanisław Chomski w rozmowie z Radiem Gorzów.
Trener Cash Broker Stali był pewny, że Vaculik nadal będzie ścigał się w żółto-niebieskich barwach. Chomski potwierdza wersję Zmory, że strony były dogadane już kilka, jak nie kilkanaście tygodni temu. - Wiem, że już w sierpniu osiągnięto wstępne porozumienia, po których Martin powiedział, że zostaje w klubie. Wydawało mi się, że pewne postanowienia są już finalne i temat jest zakończony pozytywnie dla obu stron. Później stało się, jak się stało - komentuje szkoleniowiec.
Koniec końców w miejsce Vaculika (a także innych zawodników, którzy rozstali się ze Stalą) w gorzowskiej drużynie pojawili Peter Kildemand i Anders Thomsen. - Jeśli nowi zawodnicy nie wzniosą się w kierunku potencjału, jaki w nich drzemie, to Martina na pewno będzie brakować. Był jednym z podstawowych filarów, na którego barkach leżał ciężar odpowiedzialności, tak samo jak na Zmarzliku i Kasprzaku - podkreśla Chomski.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Największy wygrany meczu z Czechami. "Miało być jak zawsze, a pokazał się z dobrej strony"
Przynajmniej nie będzie Paluch i reszta na czele z nijakim Zmorą..jezdził po torze czołgiem..co za wieśniaki..((