Brak żużlowca oczekującego to spore ryzyko zważywszy na fakt, że w razie kontuzji zawodnika z podstawowego zestawienia seniorskiego, nie ma go kim zastąpić. Jedyną opcją na załatanie takiej dziury jest w tej sytuacji wykorzystanie do maksimum jednego z juniorów.
W Unii jest utalentowany i perspektywiczny Mateusz Cierniak, ale w klubie studzą głowy i dość sceptycznie podchodzą do rozwiązania, które zakłada, że syn Mirosława już teraz będzie punktował na dwucyforwym poziomie. Zwłaszcza, że 2019 rok będzie dla niego pierwszym pełnym w rozgrywkach ligowych. - Proszę o zachowanie umiaru i nadmiernie się nie ekscytować. Niech na razie Mateusz wyznaje zasadę małych kroków, systematycznie się rozwija i podnosi swoje umiejętności - tonuje nastroje nowy menedżer zespołu Tomasz Proszowski.
Brak rezerwy i "straszaka" na ławce to idealne rozwiązanie dla samych zawodników. Nie muszą na śmierć i życie zabijać się o miejsce w siódemce na treningach. Każdy posiada komfort występu w meczu, a to oddziałuje pozytywnie na atmosferę wewnątrz drużyny.
W Tarnowie po dłuższym zastanowieniu doszli do wniosku, że mały bat nad głową zawodników jednak by się przydał. Z tym, że poszukiwanym żużlowcom od razu wykładano kawę na ławę i informowano o roli jaką będą pełnić w zespole.
- Były czynione starania o zawodnika rezerwowego. Z tym, że nie szukaliśmy żużlowców do szkolenia i nauki. Składaliśmy propozycje jeźdźcom o ugruntowanej pozycji na rynku, którzy byliby w stanie prezentować podobny poziom, co nasza obecna kadra zawodnicza. Graliśmy z nimi w otwarte karty. Informowaliśmy ich od razu, że będą naszą opcją awaryjną, zawodnikami oczekującymi na wypadek słabszej formy lub kontuzji kogoś z podstawowego zestawienia - tłumaczy Proszowski.
- Nie chcieliśmy przedsezonowej walki o skład na treningach, czy sparingach. Kilku kandydatów odmówiło nam dopiero w ostatni dzień okresu transferowego. Mogę zdradzić, że na naszej liście znajdował się np. Patrick Hougaard - zdradza były sędzia.
W poprzednim sezonie pierwsze okienko transferowe w polskich ligach żużlowych otwierało się na początku maja. W Tarnowie nie mają zamiaru zwlekać aż tak długo i wolą zabezpieczyć formację seniorską wcześniej.
- Nie chcemy czekać aż do otwarcia kolejnego okienka już w trakcie trwania rozgrywek. Planujemy zatrudnić zawodnika, który podpisał tzw. kontrakt warszawski w innym klubie. Jest w czym wybierać. W tym roku z takimi umowami po zespołach jest porozrzucanych naprawdę wielu dobrych "grajków". Widać również, że niektóre kluby posiadają liczne kadry, ale raczej nie będą rotować siedmioma-ośmioma zawodnikami na pozycji seniorów. Znaczna część zawodników nie będzie na tyle cierpliwa żeby długo czekać w kolejce na swoją szansę. Przy nadarzającej się okazji spróbują odejść na wypożyczenie. A w ich przypadku będzie to możliwe w każdej chwili - oznajmia Proszowski.
ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać