Organizatorem gali, podobnie jak w roku ubiegłym, została Andora. Jest to miejsce, które szczególnie upodobali sobie przedstawiciele sportów motorowych. Wielu motocyklistów w sezonie mieszka właśnie w tym niewielkim, malowniczo położonym kraju.
Imprezę otworzył prezydent FIM, Vito Ippolito. - Bardzo mi miło, że drugi rok z rzędu spotykamy się w Andorze. W tym sezonie widzieliśmy wiele nowego. Pojawili się nowi mistrzowie, nowe kategorie, nowe dyscypliny. Wydarzyło się więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Jesteśmy dumni, że pasja żyje w nas jeszcze mocniej niż dotychczas - powiedział Ippolito.
Jako pierwszy z przedstawicieli żużla na scenę zaproszony został Bartosz Smektała. - Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ to mój pierwszy taki medal w karierze. Dziękuję sponsorom, kibicom, rodzinie, mojemu klubowi i wszystkim, którzy mnie wspierają. Mam nadzieję, że zobaczymy się na tej gali także w przyszłym roku - powiedział wyraźnie stremowany zawodnik Fogo Unii Leszno, aktualny Indywidualny Mistrz Świata Juniorów.
Po Smektale na scenę wkroczył honorowy prezes PZM, Andrzej Witkowski, który odebrał nagrodę za zdobycie przez Polaków Drużynowego Mistrzostwa Świata Juniorów. Witkowski swoje przemówienie odbył po francusku. - Do zobaczenia w tym miejscu w przyszłym roku - podsumował wypowiedź przedstawiciel Polskiego Związku Motorowego.
Na ceremonii nie mogło zabraknąć również trzykrotnego mistrza świata, Taia Woffindena. Brytyjczyk nie tylko wystąpił na scenie, ale także został wytypowany przez organizatorów do zabawy, podczas której prowadzący przewidywali myśli uczestników gali. W przypadku Woffindena komentatorzy postawili na plany dotyczące nowych tatuaży.
Na gali FIM, oprócz żużlowców, medale odebrali również przedstawiciele innych dyscyplin - trialu, enduro, motocrossu oraz wyścigów motocyklowych - World Superbike i MotoGP. Nie zabrakło między innymi Marca Marqueza i Jonathana Rea.
ZOBACZ WIDEO Kacper Woryna: Nie wyobrażam sobie klubu bez prezesa Mrozka. On zna się na żużlu, a takich ludzi brakuje