Zwykły Kowalski najbardziej wpływowym człowiekiem w żużlu. Załatwił medale Woffindenowi i Zmarzlikowi

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Tai Woffinden na podium Grand Prix. Ryszard Kowalski schowany za plecami zawodnika.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Tai Woffinden na podium Grand Prix. Ryszard Kowalski schowany za plecami zawodnika.

To on rozdawał w tym roku karty na żużlowym podwórku. Złoto Taia Woffindena i srebro Bartosza Zmarzlika to robota tunera Ryszarda Kowalskiego. W środowisku mówią, że największym skarbem mechanika jest pięcioosiowa frezarka.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=57]

Tomasz Gollob[/tag] powiedział kiedyś, że to tunerzy są najbardziej wpływowymi ludźmi w świecie speedwaya. Nasz mistrz mówił, że to oni decydują o tym, kto zdobędzie medale, a przy okazji zarabiają gigantyczne pieniądze na tuningu i serwisowaniu silników. Numerem 1 w branży jest nasz człowiek, Ryszard Kowalski z Cierpic pod Toruniem.

- Ryszard jest specyficznym człowiekiem - mówi nam człowiek z branży prosząc o zachowanie anonimowości. - Jak się na kogoś uprze, to nie zrobi mu silnika do końca życia. Nie lubi kłamców i ma lekceważący stosunek do ciągłego narzekania zawodników na sprzęt. Nie pije alkoholu i jest bardzo bezpośredni. Jak kogoś nie lubi, to mówi mu to przez płot. W warsztacie pracuje z synem. Jest twardym, mocnym człowiekiem, który długo podpatrywał zachodnich tunerów, aż wreszcie wynalazł swój patent. Żużlowców nazywa kierowcami.

Kowalski w 1977 roku został zawodnikiem Stali Toruń. Kariera się nie układała. W 1981 roku doznał kontuzji, która wyłączyła go ze startów na cały sezon. Został mechanikiem. W jednym z wywiadów mówił, że już wtedy, gdy był w szkółce Apatora (następca Stali), lubił przesiadywać w warsztacie. Pierwsze silniki tuningował młotkiem i dłutem. Był bardzo pojętny. Już mając 20 lat, sam sobie robił sprzęt. Opanował kolejno silniki Jawy, Goddena i GM-a.

Największym sukcesem zawodniczym Kowalskiego było zdobycie brązowego medalu z toruńskim zespołem w DMP 1983. Pierwszym tunerskim sukcesem była akcja z Wojciechem Żabiałowiczem, która miała miejsce 4 lata później. Legenda Apatora z silnikiem Kowalskiego w ramie motocykla zdobyła tytuł mistrza Polski. 29-letni wówczas Kowalski stwierdził później, że od początku wiedział, że silnik jest perfekcyjny, ale on nie potrafił tego wykorzystać. W 1988 roku zakończył karierę, bo uznał, iż nie ma talentu do żużla, za to potrafi dobrze przygotowywać silniki dla innych zawodników.

ZOBACZ WIDEO Ile żużlowcy wydają na opony?

Kowalski spędza w swoim warsztacie dwie trzecie dnia. - Czy jego tydzień ma siedem dni, czy on jeszcze śpi - dziwił się w trakcie sezonu ekspert nSport+ Wojciech Dankiewicz, a te słowa są najlepszym dowodem na to, jak ciężko pracuje Kowalski na wyniki. Sukces odniósł też jednak dlatego, że bardzo mocno inwestuje w sprzęt. Nie liczy pieniędzy. Wszystko, co ma w warsztacie, kosztuje już grubo ponad milion złotych. Sama hamownia, najnowocześniejsza w Polsce, gdzie sprawdza się silniki, była wydatkiem rzędu 200 tysięcy. Z ust jednego z naszych mechaników dowiadujemy się, że Kowalski ma też rewelacyjne urządzenie do produkcji gniazd zaworowych. Ostatnio miał kupić pięcioosiową frezarkę. Niektórzy twierdzą, że to właśnie dzięki tej maszynie służącej do obróbki, silniki Kowalskiego są takie szybkie. Pewnie jest w tym trochę prawdy, choć sam zainteresowany mówi, że najważniejszy jest wałek rozrządu.

Zasadniczo urządzenia, które Kowalski ma w swoim warsztacie, są tak dobre i uniwersalne, że mógłby on sobie poradzić z powodzeniem w każdej branży motoryzacyjnej. Przykładowo urządzenie do gniazd zaworowych jest przeznaczone przede wszystkim do samochodów, ale Kowalski z powodzeniem stosuje je w żużlu.

Kowalski do piątki najlepszych tunerów trafił już kilka lat temu, ale kiedyś było większe embargo na informacje dotyczące tego, kto komu robi sprzęt, więc tajemnicą poliszynela było, że Greg Hancock, Gollob czy Wiesław Jaguś jeździli z powodzeniem w turniejach Grand Prix, korzystając z silników RK Racing, bo tak nazywa się firma tunerskiego numeru 1 na świecie. Kowalski ma zresztą swoje konto na Facebooku, gdzie od pewnego czasu regularnie chwali się sukcesami. W poprzednich sezonach informował o sukcesach Emila Sajfutdinowa i Nickiego Pedersena, w październiku tego roku cieszył się ze złota Taia Woffindena i srebra Bartosza Zmarzlika. Nie wolno też jednak zapominać, że na jego sprzęcie szalał Artiom Łaguta, objawienie Grand Prix.

Ludzie z branży chwalą Kowalskiego za pragmatyzm i mądrość życiową. Tuner wyciąga wnioski z błędów. W 2013 wziął na siebie zbyt wiele zobowiązań i to mu zaszkodziło. Od tamtego czasu liczba zamówień jest dopasowana do mocy przerobowych. Kowalski skrupulatnie dobiera zawodników, którym pomaga. Krąży historia o Krzysztofie Kasprzaku, który został zawrócony z drogi, gdy jechał do niego z silnikami. Na czarnej liście u Polaka jest też z pewnością Sajfutdinow, który rok temu zabrał silnik Kowalskiego na serwis do innego tunera. - To nieetyczne, tak się nie robi - komentował dla nas tamto wydarzenie Jacek Filip, tuner z Częstochowy. - Mogło dojść do kradzieży pomysłów Ryszarda - dodawał.

Lista sukcesów Kowalskiego jest już bardzo długa. Zawodnicy startujący na jego silnikach wygrali w sumie 20 turniejów Grand Prix, z czego 6 w minionym sezonie. Do tego dochodzą medale mistrzostw świata i Europy różnych kategorii. - Najlepiej czujemy się w silnikach motocyklowych - czytamy na stronie RK Racing. - Od ponad 20 lat budujemy nasze doświadczenie. Nasz zespół pomoże ci znaleźć dobre rozwiązanie dla twojego silnika i pomoże je realizować.

À propos hasła ze strony warto dodać, że drużyna Kowalskiego zbiera dane od zawodników, którym pomaga. To pozwala naszemu tunerowi robić klientom silniki pod ich gust i upodobania. Co ciekawe, mechanik praktycznie wcale nie ogląda zawodów żużlowych. Można go spotkać przy okazji imprez na stadionie w Toruniu, ale żużlowe niedziele są przeważnie dla niego czasem relaksu.

Komentarze (11)
avatar
Bawarczyk
18.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rychu, powodzenia w przyszlosci ! 
avatar
eddy
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jesli Kowalski rozdaje karty to on taki zwykly chyba nie jest . 
avatar
Snake
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To wszyscy razem: dziękujemy Apatorowi za p. Kowalskiego :-) 
avatar
AJ10
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widziałem swego czasu jak Rysiu wywinął orła na starcie, ciekawe czy o tym wypadku mowa w artykule? 
avatar
Poznaniak z Gorzowa
5.12.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Nareszcie jakiś naprawdę interesujący i dobrze napisany artykuł w tym serwisie. I to przez kogo ;) Nie można tak częściej red. Ostafiński, zamiast snuć jakieś tabloidowe ploteczki?