Victor Palovaara: Nie mam kontaktu z prezesem Wandy. Wypadek na trasie do Piły nie był sfingowany (wywiad)

WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Victor Palovaara
WP SportoweFakty / Ilona Jasica / Na zdjęciu: Victor Palovaara

Victor Palovaara jest kolejnym z szerokiego grona byłych już zawodników Speedway Wandy Kraków, który nie boi się mówić o tym jak z jego perspektywy wyglądała współpraca z małopolskim klubem. - Wciąż czekam na zaległe pieniądze - zdradza Szwed.

Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Pojechał pan w tym sezonie w barwach Speedway Wandy Kraków tylko w sześciu spotkaniach. Dlaczego, przecież pana postawa była całkiem niezła?

Victor Palovaara, ostatnio zawodnik Arge Speedway Wandy Kraków: Nie taki był plan. Miałem zamiar wystąpić w większej liczbie meczów, lecz kiedy klub z Krakowa przestał płacić, nie mogłem sobie pozwolić na cotygodniowe przyjazdy za darmo. Zwłaszcza, gdy w drodze do Piły przydarzył mi się wypadek. Koszty zepsutego samochodu musiałem pokryć z własnej kieszeni.

Miałem pana "zahaczyć" o ten wypadek później, ale skoro już pan do niego nawiązał, to będziemy mieć ten temat szybko z głowy. Nie wiem czy pan wie, ale historia tej kolizji żyje własnym życiem. Jedna z legend mówi, że nie chciał pan przyjechać do Piły i sfingował wypadek żeby zrewanżować się na niesłownym klubie. Zdjęcia wrzucone do sieci były dość enigmatyczne i nie każdy dawał wiarę, że faktycznie bus jest uszkodzony na tyle by nie mógł pan dojechać do Piły. Po tym wydarzeniu Wanda otrzymała walkower, który okazał się gwoździem do trumny i zespół z Krakowa spadł do 2. LŻ. Jakie jest pana stanowisko w tej sprawie?

Bardzo chciałem pojechać w Pile. Nie po to zarezerwowałem prom i bilety lotnicze żeby siedzieć w lesie. Gdy złapałem gumę i zjechałem z drogi, usterka okazała się na tyle poważna, że nie byłem w stanie zdążyć na mecz. Nigdy nie wymyśliłbym czegoś podobnego. Jazda na żużlu jest całym moim życiem. Muszę jednak powiedzieć, że nie jestem specjalnie zaskoczony tak uknutą intrygą. Ludzie potrafią tworzyć takie wersje, że czasem aż szkoda na to wszystko odpowiadać.

[b]

Co może pan powiedzieć o sytuacji w klubie. Jak to wyglądało wewnątrz? [/b]

Na pewno o kibicach nie powiem złego słowa. Na stadionie panowała fajna atmosfera, a w parku maszyn spotkałem się tylko z przejawami życzliwości. Szkoda tylko, że ludzie rządzący klubem nie dotrzymują obietnic.

Nikt ze środowiska nie ostrzegał pana przed podpisaniem kontraktu w Krakowie? Pana koledzy z torów nie uprzedzali, że Wanda od kilku sezonów zmaga się z kłopotami finansowymi?

Dochodziły do mnie jakieś głosy i informacje. Wiedziałem jednak, że to dla mnie spora szansa na pokazanie się.

Ma pan teraz jakiś kontakt z prezesem klubu - Pawłem Sadzikowskim. Słyszałem od paru zawodników, że czasami trudno się do niego dodzwonić, bo nie odbiera telefonów?

Problem jest tego typu, że prezes nie posługuje się językiem angielskim, więc już tutaj powstaje pewna bariera komunikacyjna. Próbowałem się z nim kontaktować, ale nie odpowiedział na moją wiadomość.

Żałuje pan tego, że związał się z Wandą Kraków?

Z całą odpowiedzialnością odpowiadam - nie. Jednym z moich marzeń było spróbować swoich sił w lidze polskiej. Uważam, że miałem dobry start, niestety później wszystko potoczyło się jak potoczyło. To mnie najbardziej boli.

Jakie będą pana kolejne kroki w związku z Wandą. Jak zamierza pan odzyskać należne panu pieniądze?

Jestem cierpliwym człowiekiem, ale na dłuższą metę nie mogę tego tak zostawić. Będę dążył do tego, aby klub uregulował całość zadłużenia wobec mojej osoby. Mam nadzieję na szybkie i pozytywne załatwienie tematu. Potem chciałbym się skupić tylko na stawaniu się coraz lepszym żużlowcem, a pomóc ma w tym m.in. liga polska już w pełnym wymiarze.

Nie parafował pan przed kolejnym sezonem umowy z żadnym polskim zespołem. Z pana słów wynika jednak, że po minionych rozgrywkach nie zraził się pan do ligi polskiej?

Zacznijmy od tego, że nie miałem żadnych propozycji z waszego kraju. Dlatego skupię się na startach w Szwecji i próbuję znaleźć sobie zespół w Anglii. A do Polski w żadnym wypadku się nie zniechęciłem. Wręcz przeciwnie. Bardzo mi się tutaj podoba, dlatego mam nadzieję, że uda mi się "złapać" angaż już w trakcie sezonu.

ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać

Źródło artykułu: