Prezes Zdunek wspomina prezydenta Adamowicza: Była na niego nagonka, a to był ciepły, dobry człowiek

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu od lewej: Zenon Plech i Paweł Adamowicz
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Na zdjęciu od lewej: Zenon Plech i Paweł Adamowicz

W poniedziałek wstrząsnęła nami wiadomość o śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który zmarł wskutek ran zadanych nożem przez szaleńca. - Przemawiał do gdańszczan, cieszył się, a dwie sekundy później stała się tragedia - mówi Tadeusz Zdunek.

Tadeusz Zdunek, prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk, znał prezydenta Pawła Adamowicza. - To był taki człowiek, jakim pokazują go teraz media - mówi Zdunek. - Był otwarty, zawsze między ludźmi. Jak jeszcze mieszkał blisko urzędu, to chodził do pracy spacerkiem. Jak zobaczyłem ten film, gdzie rozdaje wyborcom pączki, to nie było w tym nic sztucznego, bo to był cały prezydent Adamowicz.

- Kiedyś przedstawiłem prezydenta naszej, mojej i żony, koleżance z Danii. Panie spędziły z Pawłem trochę czasu na rozmowie i ta nasza koleżanka była pod wielkim wrażeniem prezydenta, że taki miły, uczynny, próbujący doradzić. Taki jednak był, z sercem na ręku. Wiele lat temu rozmawialiśmy z panem Adamowiczem na stadionie. Mówiłem mu: słuchaj, ja mam z tobą kontakt, ale może zrobiłbyś jakieś coroczne spotkania z przedsiębiorcami, żeby oni poczuli się w jakiś sposób docenieni. Jakiś czas później, z jego inicjatywy, mieliśmy lampkę szampana z biznesmenami - komentuje Zdunek.

- Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało - mówi prezes Wybrzeża. - Kwestował na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, przyszedł na finał, przemawiał do gdańszczan, cieszył się, a po dwóch sekundach mieliśmy to wielkie nieszczęście (prezydent został zaatakowany i zraniony nożem przez mężczyznę - dop. red.). Straszna tragedia, jakiej nie mieliśmy od prawie stu lat.

- W 1922 roku zabito prezydenta Polski Gabriela Narutowicza - wspomina Zdunek. - Trochę poczytałem o genezie tamtego zdarzenia, o tym, co było przed a mieliśmy nagonkę na prezydenta Narutowicza. Z Pawłem Adamowiczem było tak samo. Nazywano go królem deweloperów, ciągano go po sądach, bo zapomniał o wpisaniu mieszkań do zeznania majątkowego. Szukano jakiegoś drugiego dna w jego finansach, choć to był człowiek mający zamożnych rodziców i teściów, a i sam przecież nieźle zarabiał. Platforma Obywatelska nie poparła go w ostatnich wyborach, bojąc się, że za chwilę go zamkną.

- Jakby nie było, będę wspominał prezydenta Adamowicza bardzo dobrze. On był inny, niż rysowała to jedna ze stacji telewizyjnych. Pamiętam też miłe słowa, które powiedział do mnie, kiedy przejmowałem Wybrzeże. Mówił, że jestem gwarantem tego, że ten klub zostanie odbudowany. Dodał, że jestem też gwarantem pomocy z miasta.

- Wiele rozmawialiśmy o modernizacji stadionu żużlowego, a to skomplikowana sprawa. Stowarzyszenie po bankructwie klubu przed 13 laty przekazało stadion do miasta. Potem jednak stowarzyszenie się reaktywowało i mieliśmy taką oto sytuację, że miasto wspierało zewnętrzny podmiot. Wszystko przez pewien błąd formalny. Miał jednak prezydent wolę przebudowy istniejącego obiektu. Już o tym jednak nie porozmawiamy - kończy Zdunek.

Źródło artykułu: