Z piekła do nieba - rozmowa z Piotrem Szymko, trenerem Speedway Polonii Piła

Speedway Polonia Piła pokonując w ostatniej kolejce KSM Krosno podtrzymała dobrą passę na własnym torze. Goście prowadzili jeszcze po dwunastym wyścigu, ale trzy podwójne zwycięstwa pilan zapewniły im końcowy sukces.

Zawodnicy gospodarzy po spotkaniu byli w znakomitych nastrojach. Zadowolony był również trener Piotr Szymko, który znalazł czas by udzielić wypowiedzi dla naszego portalu.

Marcin Dobrochowski: Gratuluję zwycięstwa z KSM Krosno. Mecz wygrany po niesamowitej końcówce, ale początek zawodów był wyraźnie słabszy. Co się stało?

Piotr Szymko: Najkrócej można powiedzieć - z piekła do nieba. Do czternastego biegu nie prowadziliśmy ani przez chwilę. Wierzyłem jednak w chłopaków do końca. Zawodnicy wierzyli w sukces, nie poddali się i udało się. Te posunięcia, które zrobiliśmy przyniosły spodziewany efekt. Czternasty i piętnasty bieg to wspaniałe wyścigi w wykonaniu naszych chłopaków, ale liczy się każdy punkt każdego zawodnika. Jeżeli wygrywa się kilkoma punktami, to każde oczko jest ważne. Nie można pominąć tutaj Łukasza Linette (przeciwko KSM zdobył 1 punkt - dop. Red.), który był zaangażowany w mecz, ale nie wyszło. W sobotę na treningu było dobrze, a nawet bardzo dobrze. Sądziłem, że podczas spotkania z KSM uzbiera tych punktów więcej. Wiedziałem, że przeciwnik będzie silny. Mają wyrównany skład, w większości są to zawodnicy zagraniczni, którzy mają dobry sprzęt. Dla kibiców były to bardzo fajne zawody. Czasami słyszy się opinie, że II liga jest taka szara i niefajna. Takie zawody jak mecz z KSM Krosno, który rozstrzyga się w ostatnim wyścigu, zdecydowanie temu zaprzecza. Mecz skończył się wspaniale dla kibiców, którym dziękuję za przybycie i raz jeszcze dziękuję za wsparcie. Wynik dla nas jest korzystny i jestem z tego powodu szczęśliwy.

Jak zwykle dużo punktów zdobył Piotr Świst, ale jazda drużynowa była w jego wykonaniu kapitalna...

- Rzeczywiście tak było. Wiadomo, że Piotrek jest liderem zespołu. Tak naprawdę jedzie on piętnaście biegów. Proszę mi wierzyć, że w parkingu jest on cały czas do dyspozycji zarówno mojej jak i chłopaków. Piotrek pomaga, wspiera, mobilizuje, ale gdy trzeba to potrafi również opierniczyć kolegów z zespołu. On daje z siebie wszystko, wierzy do końca. To jest prawdziwy joker w naszym zespole. Nie mówię tu o rezerwie w trakcie zawodów, ale o życiu na co dzień. Piotrek jest bardzo pomocny, jest niezawodny. To profesjonalista, który zawsze jest przygotowany. Oczywiście czasami nie trafi ze sprzętem, ale wówczas robi błyskawiczną korektę i podpowiada kolegom z zespołu co powinni zmienić, czego spróbować.

W kadrze Speedway Polonii Piła znajdują się zagraniczni juniorzy. W meczu z Orłem Łódź kompletnie zawiódł Peter Kildemand. Jaka jest sytuacja innego Duńczyka Rene Bacha, który w zagranicznych zawodach spisuje się dobrze, a w Pile nie otrzymał jeszcze szansy?

- Oczywiście na bieżąco śledzę wyniki chłopaków. Nie wykluczamy takiej możliwości, że przyjadą jeszcze zagraniczni zawodnicy. W meczach na własnym torze staraliśmy się jednak wygrywać opierając zespół w większości na zawodnikach krajowych. W meczu z KSM z zagranicznych pojechał tylko Aleksiej (Charczenko - dop. red.) i Henning Bager. Myślę, że w tych wyjazdowych, ciężkich meczach będziemy musieli wspierać się dobrym, zagranicznym zawodnikiem. Jest to spore ryzyko, ale musimy spróbować. Powiem szczerze, że nie wszyscy zagraniczni zawodnicy chcą przyjechać na trening, a to jest warunek żeby dopasowali się do toru i pobyli z zespołem, poznali się. Kauko (Nieminen - dop. red.) też jest bardzo dobrym zawodnikiem, a w meczu z Rawiczem miał dwa nieudane biegi. Dzień przed spotkaniem mówiłem mu, że tor jest do jego dyspozycji, ale uważał iż wszystko jest ok. Zrobił dwa zera no i nic więcej... Podobnie jest z Peterem (Kildemandem - dop. red). Jest on zawodnikiem niezłym, dobrym. Tutaj pewnie się trochę spalił. W trakcie meczu z Łodzią był u nas Hans Nielsen, który mu doradzał i tłumaczył. Peter jednak tak bardzo chciał, że w jednym z biegów przeszkodził nieco Rajkowskiemu. Oczywiście w dalszym ciągu nie skreślam Kildemanda. Chcieliśmy jednak, by polscy juniorzy rozwijali się. W meczu z KSM Krosno było widać, że dużo im brakuje i to był najsłabszy występ naszych juniorów w tym sezonie. Mieli trochę zaległości treningowych. Jeśli chodzi o Szymko (Cyprian - dop. red.), to zdawał maturę i dużo czasu poświęcił nauce. Teraz jednak powinien już skupić swą uwagę na sporcie i powinna być poprawa. Jeśli chodzi o Michała Łopaczewskiego, to w sobotnim treningu przed meczem z Krosnem był świetnie dysponowany i mieliśmy nadzieję na dużą zdobycz punktową. Zawodnik miał dobry sprzęt, ale w meczu wypadł słabo. Co prawda tor był inny niż na treningu, ale przeciwnicy jeździli na tej samej nawierzchni.

Wspomniał Pan o Kauko Nieminenie. Czy to prawda jakoby przed sezonem Speedway Polonia obiecała Finowi podstawienie sprzętu klubowego na ligowe zawody?

- Szczerze powiem, że nie znam warunków kontraktu. Kauko na mecz z Rawiczem przyjechał ze swoim sprzętem i twierdził, że jest dopasowany. Jeden z motocykli jest tutaj pozostawiony i stoi w boksie. Rozmawiałem z menadżerem i mówiłem, by Kauko przyjechał potrenować. Zobaczymy jak będzie, ale na mecze wyjazdowe wzmocnimy się zapewne zawodnikiem zagranicznym.

Na mecze wyjazdowe powoływany był młody, niedoświadczony Wiaczesław Kazaczuk. Uważa Pan, że to dobre posunięcie?

- Nasi młodzi też nie znają torów także mają wyrównane szanse. Z juniorów na wyjazdach dobrze pokazał się w Miszkolcu Marcel (Szymko - dop. red.). Prowadził w dwóch wyścigach, ale jest niedoświadczonym siedemnastolatkiem i tracił pozycje. Niestety teraz doznał kontuzji i nie wiem ile będzie pauzował. Czekamy na orzeczenie lekarza i wtedy będziemy wiedzieć coś więcej. Z kolei Wiesiek Kazaczuk był brany pod uwagę na mecz z Krosnem, jednak w Mistrzostwach Rosji złamał rękę. Awansował do finałowej rozgrywki Mistrzostw Rosji seniorów. W półfinale trzy biegi jechał z bólem ręki, jednak po zawodach nie dał rady i wtedy okazało się, że ręka jest złamana. Niestety na miesiąc mamy Wieśka z głowy. Myśleliśmy o tym, żeby pomóc mu się rozwinąć. Chcieliśmy zrobić na naszym torze cykl wspólnych treningów, żeby forma wszystkich rosła. Możliwe, że będziemy sięgali po zagranicznych juniorów. Jak mówiłem wcześniej, nie wykluczam Rene Bacha. Tego zawodnika znam bardzo dobrze. Moi chłopacy ścigali się na minitorach i właśnie stamtąd się znamy. Jesteśmy w kontakcie i zobaczymy jak będzie.

W meczu z Krosnem w jednym z wyścigów Cyprian Szymko startował na motocyklu Michała Łopaczewskiego. Co się stało?

- To był motocykl, którym dzisiaj jeździł Michał Łopaczewski, udostępniony przez tunera z Niemiec. Przy upadku Cypriana w jego maszynie zerwał się łańcuch. Myśleliśmy żeby coś zmienić. Michał twierdził, że tamten motocykl jest bardzo dobry i w końcu pojechał na nim Cyprian. Wierzyliśmy, że będzie dobrze, ale nie wyszło.

W meczu z KSM Krosno w składzie Speedway Polonii zabrakło Roberto Haupta, który zwłaszcza na pilskim torze prezentował się solidnie. Dlaczego Niemiec nie wystąpił w tym meczu?

- Już wcześniej wiedzieliśmy, że w tym terminie Roberto nie będzie mógł startować w Polsce, także nie była to dla nas niespodzianka. Nie jest to efekt jego słabego występu w Lublinie czy tego, że my nie chcieliśmy go powołać. Po prostu zawodnik nie dysponował wolnym terminem i my o tym wiedzieliśmy wcześniej.

Jakie ma Pan plany na dalszą część sezonu?

- Będziemy starali się wygrywać przede wszystkim u siebie. 21 czerwca jedziemy do Krosna i postaramy się sprawić tam niespodziankę. Na pewno podejmiemy walkę, żeby zwyciężyć w tym meczu. To jest wymarzony przeciwnik dla nas. Tor jest podobny, czarny, choć nieco dłuższy. Będziemy starać się jechać jak najlepiej i awansować w tabeli, bo kibice z tego nas rozliczają.

Komentarze (0)