Aleksandr Łoktajew nie przychodzi do Arged Malesa TŻ Ostrovia, by pełnić rolę jednego z liderów, choć z pewnością potencjał na to ma. Teoretycznie ciężar zdobywania punktów ma spoczywać na innych zawodnikach. Rosjanin z ukraińskim paszportem może jednak zrobić różnicę. - Widzimy w nim potencjał. Jest to co prawda żużlowiec po przejściach, ale wszystko co złe, ma już za sobą. Wierzymy, że może być bardzo przydatny naszej drużynie - mówi Radosław Strzelczyk, prezes ostrowskiego klubu.
Łoktajew ostatni sezon spędził w Łodzi. Teraz będzie reprezentował barwy beniaminka. - Potwierdzam, że chciałem jeździć w Ostrowie. Przyjeżdżałem tutaj na treningi. Lubię miejscowy tor. Widziałem, jaki postęp sportowy i organizacyjny zrobił w ostatnim czasie ostrowski klub. Awansował do pierwszej ligi i widać, że ma plan na przyszłość. W życiu trzeba coś zmieniać. Nie można stać w miejscu. W karierze sportowca zmiany też czasami są dobre. Trzeba wierzyć, że niosą one ze sobą pozytywne rzeczy - przyznaje Rosjanin.
Nowy nabytek ostrowskiego klubu jest optymistą, choć zdaje sobie sprawę, że będzie musiał powalczyć o miejsce w składzie. - Zawsze powtarzałem, że im mocniejsza drużyna, tym łatwiej się w niej odnaleźć - mówi przewrotnie żużlowiec. - Nie boję się pierwszej ligi. Z roku na rok wydaje się mocniejsza. Jeżdżą w niej bardzo dobrzy żużlowcy. Trzeba naprawdę ostro się przygotować i walczyć o swoje. Mam nadzieję, że pomogę rozwinąć się klubowi, który ma ciekawe plany na przyszłość, a sam też przy okazji zrobię postęp w swojej karierze - kończy nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Burza po słowach Witkowskiego. Zmarzlik pyta, a Janowski zaprasza prezesa do parku maszyn