Miasto Zielona Góra chce wyłożyć milion złotych na zakup 34 procent akcji spółki Falubaz. Na poniedziałkowym walnym ta transakcja miała być przeprowadzona. Nie doszła jednak do skutku, bo dwaj z trzech udziałowców postawili weto. Robert Dowhan i Zdzisław Tymczyszyn powiedzieli, że nie było formalnego spotkania w tej sprawie, że temat nie został z nimi przedyskutowany (w klubie tłumaczą, że to nieprawda, bo rozmowy były), więc oni się nie zgadzają. Obaj jednak wyrazili chęć przystąpienia do negocjacji z miastem. Nie mają nic przeciwko temu, by ratusz wszedł do spółki. Chcą jednak, by odbyło się to na innych zasadach. 18 lutego ma się odbyć robocze spotkanie w tej sprawie, na 22 lutego zaplanowano kolejne walne.
W tej chwili sytuacja wygląda tak, że panowie Stanisław Bieńkowski, Dowhan i Tymczyszyn mają po 33 procent akcji spółki Falubaz. Po wejściu miasta ich udziały miałyby stopnieć do 22 procent. Zapewne tego obawia się były prezes klubu Dowhan. Mówi się, że dzięki wejściu ratusza pan Bieńkowski miałby większość (przedsiębiorca jest w dobrych kontaktach z prezydentem miasta) i pełną kontrolę nad klubem.
Inna sprawa, że z obozu Bieńkowskiego płyną zapewnienia, iż nie jest on zainteresowany rządzeniem w Falubazie na dłuższą metę (a już na pewno nie chce pacyfikować Dowhana). Wszedł, by postawić klub na nogi, ale jest kwestią czasu, kiedy sprzeda swoje udziały. Chęć mariażu z miastem jest w Falubazie tłumaczona tak, że klub potrzebuje tego miliona uzyskanego ze sprzedaży akcji na bieżącą działalność. Gdyby panowie Dowhan i Tymczyszyn chcieli wyłożyć te pieniądze, to pewnie nie byłoby sprawy. Skoro jednak nie mogą tego zrobić, to jest pomysł z miastem, które chce kupić udziały nie tylko w żużlu, ale i w koszykówce.
ZOBACZ WIDEO Zmarzlik: Liga w piątki? Nie będzie klimatu
[color=#444950]
[/color]