Wrocław to bardzo utytułowany ośrodek żużlowy. W 1950 roku w Dolnośląskiej Lidze Okręgowej zadebiutował Związkowiec Wrocław. Rok później, już I lidze, swoich sił spróbowała Spójnia Wrocław. Od tego momentu klub ze stolicy Dolnego Śląska rywalizuje na torach całej Polski.
Drużyna z Wrocławia ma na swoim koncie cztery złote, dziewięć srebrnych i dziewięć brązowych medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Trzech z tych krążków nie byłoby na koncie wrocławian, gdyby nie heroiczna obrona Ekstraligi w 2009 roku.
2009 - walka o przetrwanie
Sezon 2009 od początku nie układał się po myśli ówczesnego Atlasu Wrocław. Nic w tym dziwnego. Kadra zespołu była bardzo przypadkowa i mało przemyślana. Na Dolnym Śląsku brakowało kibiców i pieniędzy. Liderem ekipy był Jason Crump, a dzielnie wspierał go ulubieniec wrocławskiej publiczności, 18-letni wówczas Maciej Janowski. Team uzupełniali Tomasz Jędrzejak, Scott Nicholls, Daniel Jeleniewski, Davey Watt oraz juniorzy z zagranicy - Leon Madsen, Dennis Andersson i Ben Barker.
ZOBACZ WIDEO Pytamy czy zachowanie Bońka jest etyczne?
W trakcie sezonu kibice mieli największe pretensje do Nichollsa i Watta. Ten pierwszy większość swoich występów kwitował krótkim "bad day". Fani dołożyli do odpowiedzi Brytyjczyka nazwisko Australijczyka, które brzmi podobnie jak "what" (ang. "co"). Połączenie dawało zdanie, które najlepiej kwitowało występy wyżej wymienionej dwójki - "Watt a bad day".
Nicholls zakończył sezon ze średnią 1,362, a Watt 1,211. Trudno się więc dziwić frustracji fanów wrocławskiego zespołu. Ekipie z Dolnego Śląska nie pomagała nawet fenomenalna forma Jasona Crumpa, który został najlepszym zawodnikiem Ekstraligi sezonu 2009. Australijczyk był lepszy między innymi od Nickiego Pedersena i Leigh Adamsa i zapisał na swoim koncie imponujący wynik 2,494 punktu na bieg.
Do formy Crumpa nie dopasowała się reszta zespołu i Atlas musiał walczyć o utrzymanie. Początkowo wrocławianom przyszło rywalizować z Lotosem Gdańsk o siódme miejsce, dające prawo do startu w barażach. Na szczęście dla ekipy z Dolnego Śląska, podczas spotkań z gdańszczanami świetną formę zaprezentował junior, Leon Madsen. Duńczyk zdobył w pierwszym meczu 10 punktów i bonus, a w drugim 13+3, ratując wrocławianom Ekstraligę.
Spotkania barażowe nie odbyły się, ponieważ zrezygnowała z nich ekipa Lokomotivu Daugavpils. Dzięki temu Wrocław pozostał w najlepszej lidze świata, choć był o krok o spadku.
Zobacz także: KSM w PGE Ekstralidze. Fogo Unia Leszno nie najsilniejsza. Jest słabszy od Motoru
2019 - dobry zespół i wielkie nadzieje
Współczesna wrocławska drużyna to zespół dobrze przemyślany, oglądany przez komplety widzów i zarządzany z głową przez działaczy. Betard Sparta utrzymała solidny skład z sezonu 2018, ściągając do ekipy jedynie mocnego polskiego seniora, Jakuba Jamróga. Fani ekipy z Dolnego Śląska mają komu kibicować - w zespole nie brakuje wychowanków w osobach Macieja Janowskiego i Przemysława Liszki, a także wieloletnich ulubieńców publiczności, Taia Woffindena, Maksyma Drabika i Vaclava Milika.
Na co stać Betard Spartę w nadchodzących rozgrywkach? Z pewnością swoje rezultaty poprawić powinien Max Fricke, który ma już za sobą sezon adaptacji do wrocławskiego klimatu. Młody Australijczyk ma ogromny potencjał, a na jego wykorzystanie mocną liczą działacze. Po kontuzji do rywalizacji powraca Gleb Czugunow, który jest wielką nadzieją rosyjskiego speedway'a. Przed poważnym złamaniem nogi nastolatek regularnie punktował w PGE Ekstralidze.
Asem w rękawie trenera Dariusza Śledzia będzie z pewnością Maksym Drabik, który jest w stanie zastąpić każdego seniora w drużynie. Przed Drabikiem ostatni rok startów w gronie młodzieżowców. W związku z tym Śledziowi z pewnością zależeć będzie także na rozwoju pozostałych juniorów - Przemysława Liszki i Patryka Wojdyło.
Jedno jest pewne. Betard Sparta znów powinna bić się o medale w najlepszej lidze świata. Gdyby nie heroiczna obrona Ekstraligi 10 lat temu, dziś zapewne nie oglądalibyśmy we Wrocławiu walki o najwyższe cele przy pełnym stadionie. Na Nowym Olimpijskim fajni kochają żużel. W przypadku spadku kilka lat temu, remontu mogłoby nie być. Niewykluczone, że nie byłoby także speedway’a na Dolnym Śląsku.
Ta Czytaj całość