Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Jak na ten moment wygląda pana zdrowie? Na ile procent jest pan gotowy?
Jacob Thorssell, żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Jeśli chodzi o procenty, to trudno mi powiedzieć. Ogólnie jest nieźle. Łapię powoli siłę i elastyczność w ręce. Czekam na to, by kość się zrosła i wiele więcej niż robię obecnie nie jestem w stanie wykonać. Specjaliści z gdańskiej firmy Rehab stosują zabiegi laserowe, które mają przyspieszyć proces gojenia się kości.
Czy musi pan jeszcze oszczędzać rękę w normalnym życiu?
Zaczynam używać tą rękę na tyle, na ile mogę, choćby do jedzenia. Nie odczuwam bólu i czuję się w miarę komfortowo. Widać, że kość się zrasta i każdego dnia jest coraz lepiej. Robię wszystko, by było lepiej.
Każdego roku przy okazji takich kontuzji pojawia się dyskusja dotycząca kontuzji żużlowców poza torem żużlowym. Pan odniósł uraz na motocrossie, który na pewno pomaga również w żużlu.
To bardzo trudna kwestia. My mamy życie również poza żużlem, a motocross to nie jest dla mnie zabawa, to sposób na to, by stać się lepszym żużlowcem. Według mojej opinii to zdecydowanie najlepszy sposób na przygotowanie do żużla. To na crossie łapie się balans na motocyklu, to też trening kondycyjny, tego wszystkiego nie złapiesz na siłowni czy podczas biegania. Niemal wszyscy zawodnicy zawodnicy MotoGP jeżdżą na crossie - Marc Marquez, Valentino Rossi też miewają kontuzje na crossie, takie jest jednak życie.
Kibice Wybrzeża rzucili się na bilety na inaugurację. Zobacz więcej!
Bez motocrossu byłoby panu trudniej na żużlu?
Dokładnie tak, dlatego nie można tego totalnie wyłączyć z przygotowań żużlowca. To bardzo dobra szansa na przygotowanie do sezonu w każdym sporcie motorowym. Ja sam rozumiem, że jest to ryzyko i że wypadki się zdarzają. Do mojego doszło w dość prostej sytuacji, niestety popełniłem drobny błąd i wylądowałem na ręce. Niestety ją złamałem. Zawodnicy których wymieniłem wcześniej, a także Raikkonen, Janowski, Zmarzlik, Doyle, Masters, Fricke i wielu innych też jeżdżą na crossie. Motocross to dla mnie bardzo ważna sprawa, kocham to robić i to też wielka pasja. Uwielbiam go oglądać w telewizji. Chyba po tym w jaki sposób się o tym wypowiadam widać, że nie zrezygnuję z tych treningów.
ZOBACZ WIDEO Cztery okrążenia z Tomaszem Bajerskim
Czasami piłkarze mają w kontraktach zakaz uprawiania sportów ekstremalnych. W żużlu byłoby to niemożliwe, bo bez tego nie bylibyście w tych miejscach w których jesteście
To prawda, jest to zupełnie inna sprawa. Chyba w kontrakcie ktoś musiałby mi zapłacić 500 tysięcy złotych tygodniowo, żebym zaczął rozważać koniec treningów na crossie. Piłkarzom takie aktywności nie są potrzebne.
Stracił pan jednak początek sezonu. Przed rozgrywkami wydawało się, że o ostatnie miejsce w zespole będą walczyć ze sobą Adrian Cyfer i Joel Kling. Teraz, gdy są w grze to pan będzie musiał kogoś wygryźć z drużyny.
Na pewno nie planowałem tego, by mieć tę kontuzję. Bardzo trudno jest mi siedzieć w domu i patrzeć na to, jak wszyscy moi koledzy trenują i jeżdżą w zawodach. Ja nie mogę nic więcej zrobić. To ciężkie, ale zrobię wszystko, by się zmierzyć z tym problemem i wejść w sezon w jak najlepszej formie.
A czy ta kontuzja mocno przeszkodziła w przygotowaniach?
Nie sądzę, by miało to jakiś negatywny wpływ. Ciągle czuję, że jestem w wysokiej formie i mam bardzo przygotowany dobry sprzęt. Do czasu gdy złamałem rękę czułem się doskonale i nadal poza tym nie jest źle.
Jurica Pavlic wyleci ze składu Startu. Zobacz więcej!
Z inicjatywy Zdunek Wybrzeża, przyjechał pan do Gdańska. Jak wygląda typowy dzień rehabilitacji?
Przykładowo w piątek rano udałem się na zabieg laserem i kolejne zajęcia mające na celu budowę mięśni i zwiększenie elastyczności w ręce będą następnego poranka. Staram się mimo złamanej ręki budować jak najwyższą formę. W piątkowy wieczór pójdę z Krystianem Pieszczkiem i Mikkelem Bechem na mecz piłkarski, gdzie Lechia Gdańsk zmierzy się z Piastem Gliwice. Do tego czeka mnie seria treningów, które poprowadzi Jarosław Hulko, a będzie w nich uczestniczył też Krystian Pieszczek.
Czyli jak widać sam pan z tą kontuzją nie został.
O tak! Jeżdżę w Polsce od pięciu lat, a jeszcze nigdy tak się nie czułem. Zarezerwowano dla mnie hotel, zawsze mam transport z miejsca na miejsce, zorganizowano mi też rehabilitację. Tak naprawdę czuję się tu jak VIP z bardzo dobrym serwisem.
Czyli jak rehabilitować się po kontuzji, to tylko w Zdunek Wybrzeżu?
Nie życzę tego żadnego żużlowcowi, jednak lepszej pomocy nie mogłem sobie wymarzyć. Mam bardzo czystą głowę dzięki temu, że nie muszę się niczym innym przejmować. Bardzo dziękuję za to klubowi. Duża w tym zasługa Krystiana Plecha, który bardzo dużo mi pomógł w tym czasie.
To kiedy możemy się pana spodziewać z powrotem na torze?
To trudne pytanie, ponieważ nie wiem jak dokładnie moje ramię zareaguje na wibracje, jakie mają miejsce podczas wyścigu żużlowego. Są one mocno odczuwalne dla całego ciała. Lekarz początkowo mówił o dwóch miesiącach, ale to była diagnoza dla zwykłego człowieka, który nie uprawia sportu motorowego. Valentino Rossi złamał nogę i wrócił na tor po trzech tygodniach. Według mnie za 2,5 tygodnia - 3 tygodnie będę gotowy, na mecz z Lokomotivem Daugavpils powinienem być już gotowy.