PGE Ekstraliga. Mateusz Bartkowiak spełnia dziecięce marzenia. Jeździ dla swojego klubu i może liczyć na pomoc idola

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mateusz Bartkowiak, Władysław Komarnicki.
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Mateusz Bartkowiak, Władysław Komarnicki.

Mateusz Bartkowiak w tym sezonie zadebiutował w rozgrywkach ligowych. Młody żużlowiec został rzucony na głęboką wodę i startuje w PGE Ekstralidze. - Od dziecka marzyłem o jeździe dla Stali Gorzów. Moim autorytetem jest Bartek Zmarzlik - powiedział.

Początki w najwyższej klasie rozgrywkowej nigdy nie są łatwe. Gorzowianin miał jeszcze bardziej utrudnione zadanie, ponieważ musiał się mierzyć na samym starcie z silnymi juniorami. forBET Włókniarz Częstochowa i Speed Car Motor Lublin nie mogą narzekać na brak klasowych młodzieżowców. Silna konkurencja odbiła się na pierwszych wynikach 16-latka w PGE Ekstralidze.

- Dwa mecze ligowe są już za mną i uważam, że nie pokazałem w pełni swojego potencjału. Moje występy były słabe, ale nikt nie wywiera na mnie presji i jestem z tego zadowolony. PGE Ekstraliga w porównaniu z zawodami młodzieżowymi to ogromny przeskok. Koledzy z Częstochowy i Lublina prezentują wysoki poziom. Jeżeli będę ciężko pracował oraz wyciągał wnioski, to mogę im dorównać - przyznał Mateusz Bartkowiak w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.

Zobacz takżeOstafiński z Galewskim biorą się za łby. Kasprzak nie jest w formie, ale trener Chomski też. Za co ta czwórka?

Wyniki truly.work Stali Gorzów nie są rewelacyjne. Porażkę na inaugurację w Częstochowie można było wkalkulować, ale męczarnia z beniaminkiem na własnym torze jest trudna do wytłumaczenia. Czy to może być trudny sezon dla gorzowian? - Za nami dopiero dwa mecze, więc jest za wcześnie na takie opinie. Cały czas myślę tylko pozytywnie. Udało mi się znaleźć błędy, które popełniłem. Na sprzęt nie mogę narzekać. Muszę poprawić starty i jazdę na dystansie. Lekarstwem jest zachowanie spokoju oraz doświadczenie, którego na ten moment mam mało - dodał.

ZOBACZ WIDEO Tylko Bartosz Zmarzlik może dorównać Taiowi Woffindenowi?

Bartkowiak cieszy się, że spełnił swoje dziecięce marzenia. - Od dziecka marzyłem o jeździe dla Stali Gorzów. Cieszy mnie to, że dostałem szansę. Czuję zaufanie wszystkich ludzi w klubie i daje to ogromną motywację oraz chęć do dalszej pracy. Zbieram doświadczenie i jeżdżę obok światowej czołówki. Myślę, że w przyszłości to zaprocentuje. Moim wielkim autorytetem jest Bartek Zmarzlik. Zawsze mogę liczyć na jego pomoc. Staram się też podpatrywać innych zawodników i wdrażam różne elementy do swojej jazdy - zapewnił 16-latek.

Nasz rozmówca zajął czwarte miejsce we wtorkowym półfinale Brązowego Kasku, który został rozegrany na torze w Gdańsku. - Trochę żałuję upadku w jednym biegu. Zostałem wykluczony, ale taki jest żużel. Nie rozpamiętuję już tego zdarzenia. Najważniejsze jest to, że jesteśmy cali i zdrowi. Uzyskałem awans do finału w Grudziądzu i bardzo mnie to cieszy. Tor w Gdańsku był dobrze przygotowany. Jest trudny technicznie i dlatego sprawiał problemy - stwierdził junior gorzowskiego klubu.

Zobacz także: Szymon Woźniak: O Kasprzaku złego słowa. Jak wynik zły, to patrzę, czy ja mogłem zrobić więcej dla Stali (wywiad)

Podopieczni Stanisława Chomskiego w niedzielę będą rywalizować o kolejne punkty w Lesznie. Nikomu nie trzeba przypominać o sile rażenia Fogo Unii. - Przed nami trudny mecz, ale w PGE Ekstralidze nigdy nie jest łatwo. Jadę do Leszna pozytywnie nastawiony. Chcę powalczyć i zaprezentować się z dobrej strony. Jeżeli te warunki uda się spełnić, to wtedy zdobędę pierwsze punkty z lidze - zakończył.

Źródło artykułu: