W listopadzie ubiegłego roku Mariusz Fierlej podpisał z Wilkami Krosno tzw. kontrakt warszawski (bez warunków finansowych). Nieco ponad miesiąc później wrócił do żużla po kilkunastu miesiącach przerwy spowodowanej bardzo poważną kontuzją - w sierpniu 2017 roku złamał kość udową, biodro oraz uszkodził miednicę. Wystartował w mistrzostwach Argentyny, gdzie udowodnił, że mimo długiego rozbratu z motocyklem nie zapomniał jak się jeździ.
Na występ w tym sezonie 2. Ligi Żużlowej szansy jeszcze nie dostał. Po niedzielnej porażce Wilków Krosno z ZOOleszcz Polonią Bydgoszcz (44:46, relacja TUTAJ) odniósł się do swojej sytuacji w mediach społecznościowych, dziwiąc się postawie klubu w stosunku do jego osoby.
"Czas coś napisać.. Nie żebym się cieszył z przegranej, bo sercem jestem z tym klubem, miastem, kibicami, ludźmi, ale jak można mieć gościa w du***, który przez cztery lata jazdy w Krośnie tylko w trzech meczach u siebie zrobił poniżej 10 punktów. Tak, ja wszystko rozumiem, bo czego można się spodziewać po gościu, co wylądował ze złamaną girą na plecach! Otóż można" - pisze Fierlej.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy
Zobacz: Andriej Karpow czuje się bardzo źle, ale zacisnął zęby i dał z siebie wszystko (komentarze)
"Jako pierwszy podpisałem kontrakt z nowym klubem (w restauracji). Było sympatycznie, obiad, telewizja, dużo pomysłów i planów. Poleciałem do Argentyny się rozjeździć, bo półtora roku nie siedziałem na motocyklu! Nie miałem kontaktu z motocyklem 16 miesięcy i z marszu podjechałem pod start, bieg wygrałem o prostą. Myślę sobie - nie jest źle. Z zawodów na zawody było coraz lepiej, a ja cieszyłem się znowu z jazdy na żużlu" - dodaje Fierlej.
"Szkoda tylko że mój pracodawca nie cieszył się razem ze mną. Dlaczego?" - pyta Fierlej, który domyśla się, dlaczego nadal nie dostał powołania na ligowy mecz Wilków Krosno. "W klubie pojawił się pan "Ś." i nagle kontakt się urwał. PS. To dla tych wszystkich osób, które mi piszą, co się ze mną dzieje" - stwierdza Fierlej.
Kim jest pan "Ś."? Najpewniej chodzi o trenera krośnieńskiej drużyny, Janusza Ślączkę. Nie jest tajemnicą, że panowie za sobą nie przepadają. W maju 2012 roku Fierlej nazwał Ślączkę "czubem" i osobą chorą psychicznie. Za swoje słowa żużlowiec został ukarany przez Główną Komisję Sportu Żużlowego.