Peter Oakes: Woffinden przerasta innych. Na Polakach ciążą wielkie oczekiwania (wywiad)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Tai Woffinden

- Jest niesamowicie zdeterminowany - mówi o Taiu Woffindenie Peter Oakes, brytyjski dziennikarz żużlowy. Anglik broni mistrzowskiego tytułu, a przeszkodzić mu chcą polscy żużlowcy.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Rundą w Warszawie rozpoczną się zmagania kolejnej edycji Speedway Grand Prix. Głównym faworytem do mistrzowskiej korony będzie Tai Woffinden. Jak pan widzi jego szanse? [/b]

Peter Oakes (brytyjski dziennikarz żużlowy): Do nowego sezonu przygotowywał się bardzo precyzyjnie. Dysponuje absolutnie wielką formą fizyczną. Jeszcze nigdy tak się nie starał przed sezonem. Zimę przepracował naprawdę intensywnie. Chce wygrać. Jest niesamowicie zdeterminowany do walki o tytuł. Zdał sobie sprawę, dlaczego nie obronił go w 2014 i 2016 roku. Teraz nie chce popełnić tego samego błędu, co poprzednio. Uważam, że Tai jest na nieporównywalnym poziomie. Oczywiście są w stawce zawodnicy, co poważnie mu zagrożą, ale jego podejście do spraw organizacyjnych, fizycznych, sprzętowych i mentalnych jest na wyższym poziomie od pozostałych. Po prostu ich przerasta.

Co pan ma na myśli?

Psychika to jego wielki atut. Pokazał to w Toruniu w ostatnim roku. Czekano na jego błąd, że się potknie i straci mistrzostwo. Wypadek, po którym doznał kontuzji nie zdołował go. Jechał dalej, po półfinale mógł odpuścić, ale jego nastawienie mówi "chcę wszystkiego" i triumfował w całych zawodach. Pierwszy tytuł jest trudny do wygrania, ale pokonać rywali za drugim razem to inny poziom.

Pana zdaniem Woffinden to pewniak do złota, czy w tej rywalizacji może się jeszcze wiele wydarzyć?

Realnie patrząc Woffinden ma największe szanse, aby obronić tytuł. Ale to nie jedyny cel. On patrzy na coś więcej. Przebicie Maugera i Rickardssona. Ma 29 lat, jest najmłodszym trzykrotnym zwycięzcą w historii. Ivan Mauger miał tyle samo lat, gdy zrobił pierwszy tytuł. On nie zadowoli się medalem. Może być jak Crump albo Fundin i być na podium wiele lat z rzędu, ale to go nie interesuje. Patrząc na całą historię żużla Woffinden jest mistrzem wyjątkowym.

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy

Obrona mistrzostwa świata jest czymś specyficznym, rzadko osiągalnym. Udało się to nielicznym w całej historii indywidualnych zmagań. W Grand Prix dokonali tego tylko Tony Rickardsson oraz Nicki Pedersen.

Po pierwszym triumfie przychodzi coś nowego. Jason Doyle po wygraniu Grand Prix nie zdawał sobie sprawy, jaka jest różnica pomiędzy zwykłym zawodnikiem a mistrzem świata. Jakie zainteresowanie i jaka presja się z tym wiąże. Jak trudno jest włożyć taki sam wysiłek w dwa sezony pod rząd. Tai wie, że jest wielu ambitnych żużlowców, głodnych tytułu, a jego determinacja i przygotowania muszą być większe od pozostałych, by miano najlepszego pozostało przy nim.

Vaculik, jak to się robi po słowacku 

Kto będzie pana zdaniem najgroźniejszym rywalem Woffindena w walce o złoto?

Jeśli spojrzymy tylko na ostatni rok, to będzie to Zmarzlik. Nie znam go personalnie tak dobrze, jak Taia, ale w moich oczach klaruje się jako największy rywal. Początek miał słaby, a później wykorzystał dołek Taia. Wyskoczył z rewelacyjną formą. To doświadczenie w jakimś tam stopniu może mu pomóc i będzie mu teraz łatwiej. W Polsce macie wielu zawodników, którzy prezentują topowy poziom, ale tylko dwóch IMŚ. W tamtym roku Lindgren był po poważnym urazie, a mimo wszystko objawił wielką formę i jest najlepszym Szwedem. Najłatwiej by było powiedzieć, że jesteś tak dobry jak twoje ostatnie Grand Prix. Stawka jest wyrównana.

W żużlu decydują detale. Każdy czegoś szuka, aby przechytrzyć rywali. Mistrz musi mieć przewagę nad pozostałymi. Co jeszcze wyróżnia Woffindena na tle pozostałych uczestników cyklu?

Na pewno dobre starty. Kolejny atut u niego, to Peter Adams. Jest jego mentorem, zarządza wieloma rzeczami, przygotowuje go do startów. On daje mu coś ekstra. Był menedżerem Bruce'a Penhalla, który też zdobył złoto. Myślę, że Marek Cieślak, będąc na stałe, u któregoś z zawodników, dałby dokładnie taki sam efekt, jak Adams dla Woffindena.

Polska liga jest najlepszą na świecie. Posiadanie najlepszej średniej to wielki wyczyn. Bartosz Zmarzlik trzykrotnie kończył sezon z najskuteczniejszą średnią. Liga jest mocna, ale Grand Prix to inna stawka, ścieśniona i o wiele silniejsza. Trzeba czegoś więcej, aby zostać mistrzem.

Tak, zgadzam się w stu procentach. Oczywiście, jeśli jesteś wyróżniającą się postacią w Polsce, to będziesz w czołówce GP. By być mistrzem świata potrzebujesz kolejnego biegu. W lidze jest inna presja, jedziesz dla zespołu. W Grand Prix pracujesz na siebie. Stawiasz sobie cel i walczysz, aby go zrealizować. Zmagasz się nie tylko z rywalami, ale z samym sobą. Na ten moment nie widzę, aby Janowski zrobił znaczący krok w swojej karierze, w dodatku zaczyna z kontuzją. Znowu nie będzie Hancocka, na czym straci cały cykl. Patryk Dudek po srebrze, trochę się cofnął, na co miała wpływ kontuzja. Łaguta może nie utrzymać wysokiego poziomu cały sezon, Sajfutdinow nie jest taki sam, jak przed kontuzją sprzed paru lat.

Czytaj także: Świst wróży sukces Woffindena 

Wspominał pan o dwóch polskich mistrzach świata, Szczakielu i Gollobie. Polska ma najlepszą ligę i kilku utalentowanych żużlowców. W Grand Prix kolejny raz pojedzie czwórka Biało-Czerwonych. Ilość nie idzie jednak w jakość. Polacy nie potrafią przełożyć swojego potencjału na wyniki. Nie są w stanie dominować w indywidualnych zmaganiach jak Duńczycy w latach osiemdziesiątych. Ma pan jakieś wyjaśnienie takiego stanu rzeczy?

Myślę, że polskich zawodników dotyka presja otoczenia, większa niż u jakiejkolwiek nacji w żużlu. Popularność speedwaya w Polsce w porównaniu do innych krajów jest ogromna. Wyobrażam sobie z czym musi się zmagać Zmarzlik i reszta. W Anglii żużlowiec nie będzie bohaterem narodowym, nawet w Szwecji, a w Polsce tak. Co prawda Rickardsson był najlepszym sportowcem w swoim kraju, ale Lindgrena taka popularność nie czeka. Dziś Szwecja pozostaje w defensywie. Dziesięć tysięcy ludzi na jednym meczu pasjonujących się tym sportem w waszym kraju to norma. Polacy mają wielki problem poradzić sobie z presją i oczekiwaniami całego środowiska. To może być powód, dlaczego nie robią ostatecznego kroku, aby zostać mistrzem.

Źródło artykułu: