Stanisław Chomski: Co innego miał zrobić prezes Zmora? Zmarzlik nie miał pretensji (wywiad)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Narada sztabu Stali Gorzów.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Narada sztabu Stali Gorzów.

Bartosz Zmarzlik nie weźmie udziału w treningu przed Grand Prix na PGE Narodowym, bo tego dnia mecz jedzie truly.work Stal. - Rozumie, że klub ma priorytet. Prezes Zmora nie mógł postąpić inaczej - komentuje całą sytuację Stanisław Chomski.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: W sobotę inauguracja cyklu Grand Prix na PGE Narodowym, a w kraju pesymizm. Jak tu wierzyć, skoro nawet trener kadry Marek Cieślak nie jest optymistą?

Stanisław Chomski, trener truly.work Stali Gorzów: Może i Marek ma w jakimś sensie rację. Jeśli spojrzymy przez pryzmat wyników i stylu jazdy w tegorocznych rozgrywkach, to rzeczywiście można odnieść wrażenie, że nie jest idealnie. Ja jednak zawsze byłem optymistą i wierzę, że Polacy w końcu odegrają pierwszoplanowe role w Warszawie. Do tej pory nasze wyniki na PGE Narodowym nie powalały. Z drugiej strony przed poprzednimi rundami mieliśmy wielkie oczekiwania i nadzieje. Nic z tego nie wychodziło. Może zatem teraz będzie odwrotnie? Recepta na sukces w takich sytuacjach jest tylko jedna.

Jaka?

Moja córka zawsze powtarza mi, że kiedy komuś nie idzie, to nie można się nakręcać i myśleć w kółko o tym, co jest złe. Pewne rzeczy trzeba zaakceptować, przejść z nimi do porządku dziennego i skupić się na pozytywach. Wszyscy mówią, że dla niektórych nie będzie treningu. A może dzięki temu uda zachować się chłodną głowę, a przy okazji i tak trafi się niezły numer? Czasami odczucia po treningu mogą wprowadzić niepokój. Musimy pamiętać, że uzyskiwanie najlepszych czasów, a ściganie się w zawodach to zupełnie dwie różne historie. To tyczy się również przygotowania sprzętu. Sytuacja nie jest komfortowa, ale więcej optymizmu.

W jakim miejscu pana zdaniem jest w tej chwili Bartosz Zmarzlik?

Cały czas szuka. Uważam, że jest szybki i potrafi zaskoczyć. Weźmy na przykład spotkanie w Lesznie, gdzie trzy wyścigi pojechał koncertowo. Później było w plecy, ale to właśnie efekt poszukiwań. Jestem przekonany, że w końcu trafi. Oby to wydarzyło się już w Warszawie. Poza tym musi wiedzieć pan jedną rzecz. Bartek to taki typ, że nie zadowala go wygranie biegu. On szuka ze swoimi mechanikami i tunerem czegoś jeszcze bardzej precyzyjnego. Czasami i do tego trzeba podejść jednak ostrożnie, bo można się zapętlić. Z zawodnikami jest też tak, że oni się do siebie porównują. Rywalizacja w lidze ma drugie dno. Bartkowi nie jest obojętnie, czy przegra, czy wygra z Madsenem, Iversenem i Sajfutdinowem. Wszystko się dla nich liczy.

Zobacz także: Fogo Unia Leszno ma dwóch nowych zawodników!

ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy

Bartosz Zmarzlik nie weźmie udziału w kwalifikacjach czasowych. Oberwało się już za to prezesowi Zmorze. Pojawiły się głosy, że pana szef pozbawił swojego zawodnika szansy na dobry wynik w Warszawie. Słusznie?

Nie powiedziałbym, że Bartek został pozbawiony szansy. Ireneusz Maciej Zmora jest prezesem Stali Gorzów i musi dbać o jej interes. Skoro mamy termin rezerwowy 17 maja, to dlaczego ktoś się dziwi, że jedna z drużyn chce w nim jechać? Słyszałem argumenty, że zawody nie zostały od razu przełożone na ten dzień, bo wtedy mamy trening przed Grand Prix. To ja mógłbym zapytać, po co w ogóle wpisywaliśmy taki termin rezerwowy do kalendarza? Można było o tym pomyśleć wcześniej i nie byłoby problemu. Musimy zrozumieć, że prezes ma nad sobą kibiców, sponsorów, którzy oceniają jego działania pod kątem działalności na korzyść klubu. Może i był w pewnym sensie pomiędzy młotem a kowadłem, ale według mnie nie mógł tego rozegrać inaczej. Powiem panu zresztą szczerze, że nie chciałbym już tego rozdrapywać, bo rozmowa o tym działa źle. Przede wszystkim na Bartka.

Zgadzam się z panem, ale jeszcze jedno pytanie muszę zadać. Czy Bartek miał do was pretensje?

Nie słyszałem żadnych pretensji. To już doświadczony zawodnik. Domyślam się, że pewnie nie jest zadowolony, ale to dojrzały chłopak i wiele rzeczy rozumie. Ma świadomość, że klubowy interes ma priorytet. Trzeba się temu podporządkować.

Podoba się panu pomysł mierzenia czasów podczas treningów przed Grand Prix?

Od dawna porównuję żużel do innych dyscyplin, w których mamy kwalifikacje. Tak jest między innymi w skokach narciarskich. Te nasze żużlowe treningi były nudne dla kibica, a z czasem i zawodnicy zaczęli je opuszczać. Poza tym teraz nie będzie decydować ślepy los. Żużlowcy będą mieć coś w swoich rękach. Wiele jednak zależy także od organizatorów, od Phila Morrisa. Oni mają duży wpływ na to, jak funkcjonują i zmieniają się pola startowe. Na pewno mamy jednak krok w ciekawym kierunku.

Zobacz także: Człowiek z blachą. Dzięki niej Artiom Łaguta może mówić o sobie, że stał się prawdziwym żużlowcem

A jak powinny być mierzone czasy, żeby było to sprawiedliwe?

Powinny być sesje treningowe i zawodnik powinien w pewnym momencie zgłaszać, że teraz chce jechać na czas. Niech to trwa te dwie minuty i tyle. Nie można ich puszczać jednego za drugim, bo zmieniają się warunki. Jestem też ciekaw, od jakiego momentu będzie mierzony ten czas. Przecież najpierw zawodnik musi się rozpędzić. Inaczej jedzie się pierwsze okrążenie, a inaczej kolejne. Będę to śledzić z uwagą. Gdyby było tak, że wszyscy odjadą trening, a później zaczną się kwalifikacje, to zaczną się dyskusje. Jeden pojedzie na wyrównanym i polanym torze, a ktoś w zupełnie innych warunkach. Ten ostatni miałby najgorzej. Pytań jest wiele. Zobaczymy.

To na koniec zapytam, kto wygra w Warszawie? Czy Tai Woffinden jest dla pana pewniakiem?

Wyniki za nim przemawiają. Jedzie naprawdę świetnie. To wielki faworyt, ale znamy urok sportu. Czasami zdarzają się, że ci teoretycznie najlepsi nie wygrywają. Z uwagą będę oglądać Leona Madsena, który był gwiazdą dwóch ostatnich sezonów w PGE Ekstralidze. W bardzo dobrej formie są także Emil Sajfutdinow i Martin Vaculik. Artiom Łaguta i Fredrik Lindgren też powinni się liczyć. Nie przekreślałbym Bartosza Smektały. Może być bardzo ciekawie. Wszystko będzie się mocno mieszać.

Źródło artykułu: