Na początku maja Greg Hancock poinformował, że nie weźmie udziału w BOLL Warsaw Grand Prix Polski. Decyzja byłego mistrza świata podyktowana jest chorobą nowotworową małżonki. 48-latek postanowił, że pozostanie w Stanach Zjednoczonych dopóki Jennie nie upora się z rakiem piersi.
W sobotę na PGE Narodowym amerykańskiego żużlowca zastąpi Robert Lambert, pierwszy rezerwowy cyklu.
Czytaj także: Max Fricke zrobił dwa kroki w tył
"Życzę wszystkim chłopakom powodzenia przed pierwszym turniejem Grand Prix w Warszawie. Zwłaszcza zawodnikom ze stajni Monster Energy" - przekazał Hancock w mediach społecznościowych.
Amerykanin podziękował też wszystkim fanom, którzy okazali mu wsparcie w trudnej sytuacji. "Brakuje mi adrenaliny związanej z żużlem, ale będę oglądać zawody. Dziękuję kibicom i wielu wspaniałym osobom za otrzymane wsparcie" - dodał Hancock.
Najnowszy wpis Hancocka w social mediach został opatrzony fotografią jego kasku. Znalazły się na nim różowe wstążki, które uznaje się za międzynarodowy symbol walki z rakiem piersi.
Czytaj także: Kasprzak nadal budzi wątpliwości
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy