Maciej Janowski (WTS Wrocław) - 1 miejsce: Bardzo wysoki poziom, nie było łatwo. Tor nam także nie pomagał, bo były straszne fale i troszeczkę dziur. Dobrze, że każdy cało dojechał. Cieszę się, że awansowałem. Cały czas trenujemy, pracujemy. Także bardzo dużo pomagają mi mechanicy od Grega Hancocka i także sam Greg. Jakoś to ustawiliśmy i od samego początku bardzo dobrze pasowało. Przed półfinałem nastawienie mam takie jak przed tymi zawodami. Szczerze mówiąc nie przyjechałem tu z takim nastawieniem, że mogę być tak wysoko i tyle punktów zrobić. Traktowałem to bardziej jak trening, w ogóle nie byłem spięty. Może się uda wejść do finału, zobaczymy.
Wiesław Jaguś (Unibax Toruń) - 2 miejsce: Nie było łatwo. Cieszę się, że awansowałem, bo dla mnie to było najważniejsze. Zależy mi, żeby wystartować w finale, bo mam świadomość, że jest w Toruniu i to jest mój cel. A z którego miejsca to już mnie nie interesuje. Najważniejsze, żeby w Toruniu wystartować. Tor w Łodzi jest bardzo ciężki. Bardziej wymagający, źle przygotowany, bo są fale na torze. Najgorzej na wejściach wybija zawodnika. To jest walka z torem i motorem a nie z przeciwnikiem. To trochę zabija żużel.
Adrian Gomólski (Lazur Ostrów) - 4 miejsce: Ostatni raz w Łodzi byłem pięć lat temu na meczu ligowym z Gnieznem. Tor się nie zmienił tylko dużo hopek jest i jest bardzo wymagający. Ale jest zdecydowanie lepszy niż w latach poprzednich, bo było dużo dziur. Koleinki się porobiły ale tor był do walki. Tak naprawdę jedyny minus to, że karetka nawet lodu chłodzącego nie ma, bo palec mam trochę spuchnięty i boli. Najważniejsze, że jest awans. Przyjechałem sobie tutaj spokojnie pojeździć, cieszę się, że awansowałem dalej i będę walczyć w półfinale. Pytel dwa razy we mnie pukał. Raz na wyjściu z pierwszego łuku, potem drugi raz tak, że trącił mi przednie koło i nic nie mogłem zrobić. Poza ręką jest wszystko dobrze.
Tomasz Jędrzejak (WTS Wrocław) - 5 miejsce: Z perspektywy całej imprezy jestem zadowolony, że awansowałem. Początek miałem słaby. Przyjechałem tu dzisiaj poobijany mocno. Wczoraj jeździłem w zawodach w lidze czeskiej, miałem bardzo groźny upadek. Nie czułem się dzisiaj najlepiej, ale udało mi się awansować i to jest najważniejsze. Do półfinału jeszcze daleka droga. Na razie o tym nie myślę. Myślę teraz o niedzielnym meczu. Dla mnie półfinały są łatwiejsze niż ćwierćfinały. Bliżej finału, więcej zawodników awansuje i normalne tory są do ścigania.
Mariusz Węgrzyk (RKM ROW Rybnik) - 6 miejsce: Przede wszystkim były to bardzo wyrównane zwody, więc ciężko było awansować do tej szóstki. Awansowałem po dodatkowym biegu i cieszę się z tego. W półfinale pojadę i będę walczył o to, żeby wejść do finału. A jak będzie to zobaczymy. Jest to sport i wszystko się może wydarzyć.
Daniel Pytel (PSŻ Poznań) - 10 miejsce: Stawka była może nie najsilniejsza na papierze, ale tutaj widać było, że wyklarowała się po połowie zawodów taka mocniejsza strona. Zawodnicy punktowali regularnie. Ci, którzy wygrywali, wygrywali swoje biegi do końca i punkty rozłożyły się równomiernie. Jeśli chodzi o upadek, to jeśli ktoś wybiera sport jakim jest żużel, to musi się liczyć z tym, że takie sytuacje się zdarzają. Ja tak do końca swojej winy bym nie upatrywał, bo jednak Adrian jechał cały czas po płocie i kiedy zobaczył mnie przy krawężniku to troszeczkę do mnie dojechał. Dlatego go zahaczyłem. No ale trudno. Sędzia tak zadecydował. Ja nie jestem od tego, żeby interpretować tą decyzję. Trzeba się z tym pogodzić i szykować na następne zawody.
Stanisław Burza (Orzeł Łódź) - 11 miejsce: Nie jestem zadowolony ze swojego występu, bo liczyłem, że na tym torze pojadę lepiej. Cały czas obawiałem się tych moich startów, bo jeszcze czułem, że motor za specjalnie nie wyjeżdżał. Dwa starty były słabsze. Był bieg, w którym jechałem z Jagusiem, wygrałem start i byłem przekonany, że jest blisko tego, co trzeba, ale potem były słabsze biegi. Dzisiejszy układ moich startów był bardzo niekorzystny, bo wszystkie biegi jechałem po równaniu i polewaniu toru. Zdecydowanie lepiej się czuję jeśli jadę w tym drugim, trzecim biegu, kiedy tor jest odsypany. Nie da się ukryć, że zawsze po polewaniu jest woda, która przeszkadza w płynnym prowadzeniu motocykla. Motor też nie niósł mnie dziś jakoś specjalnie, troszeczkę szarpał, wyrywał. Ja też nie jechałem na sto procent, bo wiadomo, że ważniejsze są zawody ligowe. Zleżało mi na awansie, bo liczyłem, że jeśli tutaj przeskoczę to w Opolu znam ten tor. Ale wszystko skończyło się na torze łódzkim. Trzeba się przygotować na następne zawody ligowe i został mi powrót do domu.