Niespełna tydzień temu w Grudziądzu Emil Sajfutdinow staranował Krzysztofa Buczkowskiego. I choć w tym zagraniu na próżno doszukiwać się celowości ze strony Rosjanina, upadek Buczkowskiego zaburzył zawodnikowi przygotowania do kolejnego meczu. - Żadnego bólu dziś nie odczuwałem. Musiałem odpuścić mecz w Szwecji, więc tej jazdy troszkę było mało. Więcej odpoczynku nie zawsze wychodzi na dobre - przyznał po spotkaniu w Lesznie kapitan MRGARDEN GKM-u.
Buczkowski pojechał w Lesznie znacznie poniżej swoich możliwości. Wychowanek grudziądzkiej drużyny zdobył zaledwie dwa punkty. To mało, biorąc pod uwagę fakt, że dotychczas jeździł wręcz wyśmienicie, o czym świadczy czternasta średnia w PGE Ekstralidze.
- Pracuję nad tym, żeby powróciło samopoczucie z początku roku. To były moje pierwsze zawody po upadku. Nie wyglądało to dobrze, ale jutro kolejne zawody. Starałem się jak mogłem. Upadki nie pomagają mi w dobrej jeździe, ale mam nadzieję, że ta zła passa jest już skończona i będę mógł się normalnie przygotowywać do meczu - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.pl żużlowiec z Grudziądza.
ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Falubazu panicznie bał się toru w Grudziądzu. Teraz wyjaśnia dlaczego
Czytaj także: Fogo Unię można pokonać
Fogo Unia Leszno w tym sezonie nie przegrała jeszcze meczu ligowego. Najbliżej wpadki leszczynianie byli właśnie w Grudziądzu. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem. Tym razem mistrzowie Polski nie pozostawili złudzeń i wysoko pokonali przyjezdnych, którzy starali się stawiać im opór.
- Zabrakło kilku punktów do wyniku, który by nas satysfakcjonował. Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony, a przynajmniej moi koledzy. Każdy z nas się bardzo starał. Zostawiliśmy dobre wrażenie, ale za to nie przyznają dodatkowych punktów. Unia Leszno jest jednak silną drużyną. Nic się u nich nie psuje, jeżdżą cały czas świetnie - dodał Buczkowski.