Żużel. Pokonał raka i wrócił na tor. Eddie Castro świętował 40-lecie startów

Archiwum prywatne / Paul Flanders / Na zdjęciu: Eddie Castro
Archiwum prywatne / Paul Flanders / Na zdjęciu: Eddie Castro

To historia niczym z filmu. Amerykański żużlowiec, Eddie Castro, pokonał chorobę nowotworową, zdołał wrócić na tor, a w minioną sobotę świętował 40-lecie swojej kariery. Co więcej, urodzony w 1959 roku zawodnik nie zamierza kończyć z żużlem.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=3411]

Eddie Castro[/tag] swoją przygodę z żużlem rozpoczął w wieku 21 lat, w sezonie 1980. Przez niemal całą karierę ścigał się przede wszystkim na krajowych torach. W latach 2009-2010 był członkiem drużyny USA Dream Team, która przyjeżdżała na tournee po Wielkiej Brytanii.

W 2015 roku doznał kontuzji i konieczna była operacja kręgosłupa. W jej trakcie wykryto u niego raka jelita grubego. Komórki nowotworowe dotarły także do jego wątroby. Zawodnik musiał zawiesić swoją karierę, a następnie przeszedł chemioterapię.

Czytaj także: KESC: w niedzielę amatorskie ściganie na Smoczyku. 24 uczestników zmagań

Po zaledwie kilku miesiącach badania potwierdziły, że zawodnik zdołał pokonać ciężką chorobę. Eddie Castro niespełna rok po zdiagnozowaniu raka, zdołał powrócić na tor! W pierwszych zawodach zajął czwarte miejsce, a następnie kontynuował swoją karierę.

ZOBACZ WIDEO: Doping technologiczny. Czy jest możliwe, aby żużlowcy dolewali coś do silników?

W tym roku Castro kończy 60 lat. Mimo to wcale nie zamierza rezygnować z uprawiania żużla. Z dobrej strony pokazał się podczas cyklu Perris Team Racing, kiedy zdobył odpowiednio 11 i 9 punktów. Startował także w amerykańskich eliminacjach do Grand Prix, w których zajął 14. miejsce, pozostawiając w pokonanym polu Blake'a Borello, Davida Hancocka, Redmonda Bohanonna i Willa McCloskeya.

Czytaj także: Żużel. Porażka Polaków w el. do GP. Pierwszy taki Challenge od 1996 roku!

Podczas ostatnich zawodów na torze w Costa Mesa, które odbyły się 8 czerwca, Eddie Castro świętował jubileusz 40-lecia startów. Został uhonorowany przez organizatorów pamiątkową nagrodą. Na torze pojawił się trzykrotnie, zdobył 4 punkty i zajął 9. miejsce, tuż nad drużynowym mistrzem świata z 1981 roku Bobbym Schwartzem.

Poniżej prezentujemy zapis video z pierwszego wyścigu Castro (czwarte pole startowe, najbliżej bandy). Zajął w nim drugie miejsce, a zwyciężył inny 60-latek Shawn McConnell.

Wszystko wskazuje na to, że Eddie Castro jeszcze przez co najmniej kilka lat będzie pojawiał się w parku maszyn w swoim charakterystycznym kapeluszu. Zawodnik jest w dobrej formie i wciąż potrafi się ścigać. Kto wie, być może dorówna swojemu rodakowi - Harlanowi Bastowi sr - który jeździł jeszcze po 80. roku życia (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).

Wyniki:
1. Billy Janniro - 7+3 (1,3,3)
2. Max Ruml - 9+2 (3,3,3)
3. Dillon Ruml - 8+1 (3,2,3)
4. Gino Manzares - 8+0 (3,2,3)
---
5. Russell Green - 7+3 (2,3,2)
6. Samuel Ramirez - 7+2 (2,3,2)
7. Jason Ramirez - 5+1 (2,1,2)
8. Shawn McConnell - 7+d (3,2,2)
---
9. Eddie Castro - 4 (2,1,1)
10. Bobby Schwartz - 3 (0,2,1)
11. Michael Wells - 3 (1,1,1)
12. Brad Sauer - 2 (1,1,0)
13. John Wilder - 1 (0,0,1)
14. Jake Isaac - 1 (1,0,0)
15. Rohn Zellner - 0 (0,0,0)
16. Rudy Laurer - 0 (0,0,0)
17.Sebastian Palmese - ns

Mały finał. Green, S. Ramirez, J. Ramirez, McConnell (d)
Finał. Janniro, M. Ruml, D. Ruml, Manzares

Komentarze (1)
avatar
UNIA LESZNO kks
12.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Eddie! Gino Manzares wrócił na razie w USA. Ale szkoda że Billy Janniro nie może na chwilę do Europy przyjechać. Ale są młodzi i to ekstra.