- Miałem wyczucie. Zostawiłem żonę z wnukami w Międzyzdrojach, żeby być na tym meczu. To, co się wydarzyło, przerosło wszystkie moje oczekiwania. Tego nie mógł przewidzieć żaden znawca ani koneser - mówi w rozmowie z naszym portalem prezes honorowy Stali. - Bałem się po Falubazie, ale cała drużyna wstała z kolan. Ta wygrana smakuje mi jak jakiś medal. Nawet młody Jakobsen pokazał, że może być wartością dodaną - dodaje Komarnicki.
Co ciekawe, gorzowianie pokonali mistrzów Polski, choć słabszy dzień miał lider Bartosz Zmarzlik. To pokazuje, jakie rezerwy miał zespół w poprzednich spotkaniach. - Odbudowali się ci, których punktów nam najbardziej ostatnio brakowało, a więc Krzysztof Kasprzak i Rafał Karczmarz. Ten mecz pokazał, w jakim miejscu mogłaby być Stal, gdyby obaj jechali na swoim poziomie. Bilibyśmy się o play-off. Przecież Rafał ma ogromny potencjał - tłumaczy Komarnicki.
Zobacz także: Stal Gorzów dochodzi do ściany. Zmora zapowiada transfery po sezonie
Do formy z ubiegłego roku w końcu wrócił Krzysztof Kasprzak, który w tym sezonie miał być drugą siłą w zespole Stanisława Chomskiego. Komarnicki już w przedmeczowej rozmowie przewidywał, że ten zawodnik w końcu odpali. - Wierzyłem w niego cały czas. Traktuję go tak naprawdę jak wychowanka Stali Gorzów. Rozmawiałem z nim wiele razy. Zawsze kończyłem rozmowę zdaniem, że na pewno jeszcze wróci do formy - podkreśla.
Zobacz także: Kasprzak odpalił. Co teraz zrobi prezes Zmora? Stal musi dokonać ważnego wyboru
- Zarząd na czele z prezesem i sztab szkoleniowy zasłużyli na gratulację. Jestem już pewny szóstego miejsca. Skoro jako pierwsi zatrzymaliśmy Unię Leszno, to nie może być inaczej. Nie wiem, jak głębokich zmian potrzebuje Stal. Wierzę, że Stanisław Chomski i zarząd będą wiedzieli, co zrobić z tym zespołem - podsumowuje.
ZOBACZ WIDEO Prezes Stali Gorzów zaatakował Martę Półtorak. Padły bardzo mocne słowa