Żużel. Plusy i minusy. Katastrofa juniorów Falubazu. Mistrz Polski juniorów też dał plamę

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Michael Jepsen Jensen, Norbert Krakowiak.
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Michael Jepsen Jensen, Norbert Krakowiak.

Sobota pod znakiem wygranej Bartosza Zmarzlika w GP Danii, niedziela dla faworytów w PGE Ekstralidze. Niedzielne mecze pokazały, że w Falubazie i Włókniarzu musi się wiele zmienić, jeśli za rok te zespoły chcą zrobić lepszy wynik.

PLUSY

Bartosz Zmarzlik za zrobienie milowego kroku w kierunku tytułu mistrzowskiego. Sobotni wieczór w Vojens zapamiętamy właśnie z powodu wygranej Polaka w Grand Prix Danii. Zmarzlik tak mocno odjechał reszcie stawki, że jeśli nie popełni błędu, zostanie mistrzem świata. Co z tego, że Emil Sajfutdinow błyszczał w rundzie zasadniczej, skoro Zmarzlik okazał się skuteczniejszy na finiszu. Włączył turbo w odpowiednim momencie (w biegach o stawkę) i tyle go widzieli.

W jednym z ostatnich Magazynów "Bez Hamulców" gościłem prezesa honorowego PZM Andrzeja Witkowskiego. Porozmawialiśmy trochę o Polakach w GP, a prezes wyraził obawę, czy Bartoszowi się uda zgarnąć w tym roku złoto. Mówił, że Zmarzlik jeździ, gdzie popadnie, zamiast skupić się na tym, co najważniejsze. Na szczęście dla Bartosza truly.work Stal Gorzów odpadła z gry o medale w PGE Ekstralidze. Została mu Szwecja, więc w zasadzie może się skoncentrować na walce o złoto.

A wygrana w Vojens jest tym cenniejsza, że to nie jest łatwy obiekt. Tomasz Gollob mówił kiedyś, że ten tor kocha lub nienawidzi (TUTAJ przeczytasz więcej o tym, że Gollob pomaga w tym roku Zmarzlikowi). Bartosza na szczęście pokochał. Dodajmy, że kiedy Gollob zdobywał złoto w 2010 roku, to wygrał w Vojens w pięknym stylu, bez straty punktu. Zmarzlik nie był aż tak skuteczny, ale to, co zrobił, pozwoliło mu odskoczyć na 9 punktów od Sajfutdinowa. Leon Madsen, który tydzień temu miał 6 punktów przewagi nad Zmarzlikiem, teraz traci do niego 11 punktów.

ZOBACZ WIDEO Zawodnicy Włókniarza nie wiedzieli, że Doyle jest na trybunach

Fogo Unia Leszno i Betard Sparta Wrocław za awans do finału PGE Ekstaligi. Ktoś powie, że nic w tym sensacyjnego, że to było do przewidzenia. Zgoda, ale czasami postawienie kropki nad "i" bywa trudne. Unii i Sparcie gratuluję wejścia do finału i mam nadzieję, że piątkowy mecz finałowy na Olimpijskim nie będzie kopią tego z ostatniej kolejki rundy zasadniczej, kiedy Unia wygrała 55:35.

MINUSY

Juniorzy Stelmet Falubazu za niedzielną niemoc. Mieli w tym sezonie lepsze i gorsze momenty, ale w kluczowej próbie zawiedli. Tylko 1 punkt w meczu finałowym we Wrocławiu (na dokładkę z urzędu, bo za 3. miejsce w biegu młodzieżowym), to prawdziwa katastrofa. Zwłaszcza jeśli zestawi się to ze zdobyczą juniorów Sparty (14+1). Nikt nie mówi, że zielonogórzanie mieli aż tak szaleć. Problem w tym, że nawet nie powtórzyli wyniku z pierwszego spotkania (4+1), a i na torze nie wyglądało to najlepiej (TUTAJ więcej o meczu Falubazu we Wrocławiu).

Oczywiście to nie tak, że tylko juniorzy położyli Falubazowi półfinał. Na to złożyły się również inne czynniki, jak dziwna zapaść Michaela Jepsena Jensena we Wrocławiu w drugiej fazie meczu. Zresztą Patryka Dudka też wtedy już nie było. Zniknął. Piotra Protasiewicza, który zdobył 6 punktów, nie będę się czepiał, bo więcej po nim nie oczekiwałem.

Jakub Miśkowiak. Zdobył w tym roku tytuł mistrza Polski juniorów, ale w lidze więcej w jego wykonaniu spotkań, które świadczą o regresie, a nie o postępie. Dwa zera w Lesznie, wcześniej dwa w Częstochowie. W sumie bilans półfinału to 1 punkt zdobyty na koledze z drużyny Mateju Zagarze. Myślę, że tu jest materiał do analizy i przemyśleń. Nie ma jednak co załamywać rąk, bo nie od razu Kraków zbudowano.

Źródło artykułu: