[b]
KOMENTARZ. [/b]W Grudziądzu miał to być sezon przełomowy. Gdy wszystko przebiegało zgodnie z planem i wydawało się, że MRGARDEN GKM nie wypuści już fazy play-off z garści, to żużlowcy Roberta Kempińskiego złapali zadyszkę. Finisz na piątym miejscu przyjęto nad Wisłą z dużym rozczarowaniem. Wszyscy liczyli na dwa dodatkowe mecze przy ulicy Hallera, a w rzeczywistości walka o medale była kolejny raz z rzędu obserwowana w telewizji.
Każda zła seria ma kiedyś swój koniec - tak samo było w przypadku grudziądzan, którzy w końcu przełamali się w spotkaniu wyjazdowym. Jednym z największych pozytywów była wygrana na Motoarenie (46:44). Żółto-niebiescy odnieśli pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w najwyższej klasie rozgrywkowej od 21 lat. - Wreszcie ta wyliczanka niewygranych meczów na wyjeździe się skończyła. Zaczynamy nowy rozdział - mówił w Toruniu Krzysztof Buczkowski, kapitan zespołu z województwa kujawsko-pomorskiego.
Główny cel na sezon nie został zrealizowany, ale zarząd klubu uniknął nerwowych ruchów i w kadrze znowu będą tylko kosmetyczne zmiany. Wymieniony zostanie najsłabszy senior, czyli Antonio Lindbaeck. Miejsce Szweda w Grudziądzu zajmie Nicki Pedersen. Trzykrotny mistrz świata kilka tygodni temu doszedł do porozumienia z działaczami i przesądzone jest to, że będzie reprezentował żółto-niebieskie barwy. MRGARDEN GKM za rok ponownie zaatakuje pierwszą czwórkę. Sukces z Pedersenem w składzie jest bardziej realny. Pozostaje tylko jeden warunek - Duńczyk musi być w dobrej formie.
ZOBACZ WIDEO: Stal jest już po słowie z Kasprzakiem. Ucieczki z Gorzowa raczej nie będzie
Zobacz także: Żużel. Będzie jeszcze ściganie w Grudziądzu. Speedway President Cup na zakończenie sezonu
BOHATER. Artiom Łaguta przez lata przyzwyczaił nas do fantastycznej jazdy, dlatego zdecydowaliśmy się poszukać dalej i wybraliśmy innego kandydata. Padło na Kennetha Bjerre. Filigranowy żużlowiec dołączył do drużyny i bez najmniejszego problemu przebił osiągnięcia Krystiana Pieszczka oraz Kaia Huckenbecka. 35-latek z marszu stał się prowadzącym parę i praktycznie nie zawodził. Duńczyk najczęściej zdobywał pokaźne punkty dla grudziądzkiego klubu i okazał się drugim najskuteczniejszym zawodnikiem w zespole. Jeździł najrówniej i starał się dotrzymać kroku Łagucie. Na uwagę zasługuje również bardzo dobra jazda Bjerre na wyjazdach. Przed rokiem w delegacjach jeździł w kratkę. Świetny strzał grudziądzan z zakontraktowaniem tego doświadczonego zawodnika.
KONTROWERSJA.
Zamieszanie z torem podczas meczu ze Stelmet Falubazem. Przyjezdni mieli zastrzeżenia do równania nawierzchni przy Hallera. Tomasz Walczak co chwilę chodził do komisarza i zgłaszał uwagi. To mocno zdenerwowało grudziądzkich kibiców. - Chodziło o to, aby tor był regulaminowo równany, czyli równo odciągany od bandy. Analizowałem poprzednie mecze w Grudziądzu i zauważyłem, że tor powinien być trochę inaczej polewany. Chylę czoła przed arbitrem i komisarzem, którzy dopilnowali tego wszystkiego. Zawody były fajne i bezpieczne - wyjaśniał kierownik zielonogórzan.
Goście zrobili wszystko, aby utrudnić miejscowym zadanie. Gospodarze nie postawili na swoim i przegrali 44:46. Porażka z podopiecznymi Adama Skórnickiego miała ogromny wpływ na brak miejsca w fazie play-off. Nasuwa się jednak jego pytanie: czy gospodarze powinni mieć handicap własnego toru? Żużlowcy MRGARDEN GKM-u znaleźli sposób na rywali i doskonale opanowali ścieżkę pod bandą. Dlaczego więc zostało im to odebrane? Zawody może i były bezpieczne, ale wcześniejsze spotkania w Grudziądzu również do takich należały. Walki na torze w starciu z zielonogórzanami było natomiast jak na lekarstwo, kibice mieli prawo się nudzić na stadionie (tylko wynik wyzwalał jakiekolwiek emocje). Najlepiej wspomina się pojedynki z forBET Włókniarzem Częstochowa i Fogo Unią Leszno. Wtedy widowiska w Grudziądzu były przednie i nikt nie zamierzał się żalić na tor. Mistrzowie Polski pokazali, że można. Stworzyli niezapomniany spektakl i metry dzieliły ich od triumfu. Kibice nie przychodzą na stadion, aby oglądać jazdę gęsiego. Dwa razy kupią bilet, ale później wydadzą pieniądze na coś innego.
PLUS. Na pochwałę zasłużył Marcin Turowski. Przechodził do PGE Ekstraligi po przeciętnym sezonie w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk i trzeba zaznaczyć, że sobie poradził. Bez problemu wywalczył miejsce w składzie i posadził Kamila Wieczorka na ławce rezerwowych. Torunianin spisywał się dobrze, walczył jak lew o punkty. Osiągał nawet lepsze wyniki od Patryka Rolnickiego, a to właśnie tego zawodnika stawiano w roli lidera formacji młodzieżowej. Turowski w przyszłym sezonie wciąż będzie juniorem i poprzeczka pójdzie w górę. Ma bardzo dobry sprzęt, stać go na jeszcze lepsze występy.
MINUS.
Wyjazdy Przemysława Pawlickiego. Znowu w cieniu młodszego brata. Kilka jego szarż przy Hallera przypominało akcje samego Tomasza Golloba, ale na wyjazdach nie potrafił zaistnieć i łatwo tracił punkty. Od byłego uczestnika cyklu Grand Prix oczekuje się zdecydowanie więcej. Pawlicki nie należy do najtańszych zawodników. Jest jednak krajowym seniorem i ciężko byłoby grudziądzanom znaleźć odpowiednie zastępstwo. Wszyscy w klubie liczą, że starszy z braci za rok będzie mocniejszy.
Zobacz także: Żużel. Robert Kościecha zostaje w GKM Grudziądz. Przedłużył umowę o trzy lata!
CYTAT.
W tym miejscu wypada przypomnieć niesportowe zachowanie Jacka Holdera w Grudziądzu. Australijczyk zawrócił tuż przed metą i pozbawił Kennetha Bjerre pieniędzy za punkt bonusowy. Robert Kościecha po tym zdarzeniu porozmawiał z młodym zawodnikiem klubu z Torunia. - Co panu odpowiedział Jack? Że ma to gdzieś. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nie dojeżdża, bo ma defekt. Jeżeli natomiast zawodnik zakręca tuż przed metą, to jest to po prostu niesportowe zachowanie. Sport polega też na tym, żeby przegrywać fair i być fair wobec kolegów. Nawet z przeciwnej drużyny - zdradził Kościecha na łamach speedwayekstraliga.pl.
Po kilku dniach żużlowiec wydał oświadczenie i próbował załagodzić sytuację. Tłumaczył, że nie zna wszystkich zasad panujących w PGE Ekstralidze i nie zdawał sobie sprawy, że jego kolega z toru straci 4 tysiące złotych. Niesmak jednak pozostał. Holder zdobył kilka bonusów w swojej karierze. Widocznie nie zauważył większej kasy na koncie, albo rzadko kontroluje przelewy przychodzące.
LICZBA.
21. Szczęśliwa liczba dla MRGARDEN GKM-u. Grudziądzanie w Toruniu wygrali po raz pierwszy na wyjeździe (w najwyższej klasie rozgrywkowej) od 23 sierpnia 1998 roku. Przełamanie było bardzo ważne dla kibiców.