Reprezentant Polski przypieczętował tytuł najlepszego żużlowca globu w półfinałowym biegu Grand Prix Polski w Toruniu, w którym dowiózł do mety trzy punkty. Wtedy stało się jasne, że już nikt i nic nie odbierze Bartoszowi Zmarzlikowi złota IMŚ. Dopiero wówczas w jego teamie zapanował spokój.
- Były nerwy, szczególnie po trzeciej serii, gdy przywieźliśmy "jedynkę", a Madsen i Sajfutdinow nie gubili punktów. Pojawiły się nerwy, szybko przekalkulowaliśmy ile Bartek musi zdobyć punktów, by zapewnić sobie tytuł. Bartek miał świadomość, że musi wejść do finału - zdradza Paweł Zmarzlik w rozmowie z "Lubuski Sport TVP3".
Na szczęście Bartosz Zmarzlik wytrzymał ogromną presję i nie dał wyszarpać sobie tytułu Indywidualnego Mistrza Świata, choć Leon Madsen, który na Motoarenie był bezbłędny (zdobył 21 punktów), miał ogromny apetyt na powstrzymanie reprezentanta Polski.
ZOBACZ WIDEO: Hampel jak Stoch. Baron mówi, że się nie skończył
- Bardzo cieszy nas sukces Bartka. Zarówno on, jak i cały nasz team, wykonał ciężką pracę. Jesteśmy bardzo szczęśliwi - mówi starszy brat Bartosza Zmarzlika, który w przeszłości także ścigał się na żużlu.
- Bartek zawsze wykazywał duże umiejętności do sportów motorowych. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu, by został mistrzem świata - podkreśla Paweł Zmarzlik, aktualnie jeden z członków teamu mistrza świata.
Zobacz też:
Żużel. Bartosz Zmarzlik odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski
Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy